Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•6•

Nie zmrużyłam oka przez całą noc, ciągle zastanawiałam się nad sensem słów wypowiedzianych przez jasnowłosą.
To nie fair że jestem tak mało poinformowana i żyje w jednej wielkiej zagatce
Zrezygnowana odgoniłam od siebie resztki snu i wstałam z łóżka ówcześnie zerkając na zegarek 6:34. Super. Wyjrzałam przez okno. Był listopad przez co na dworze panował jeszcze mrok.
Skierowałam się na dół do kuchni w celach nalania sobie czegoś ciepłego co pomogłoby w szybszym zaśnięciu.
Otworzyłam lodówkę. Mleko. Wyjęłam kartonik i rondelek po czym zabrałam się za podgrzewanie napoju.

- Kto tam jest? - Usłyszałam zaspany głos  Cole'a. Mimowolnie serce zaczęło mi bić szybciej, w końcu będę mogła z nim porozmawiać.
- To tylko ja - Odpowiedziałam gdy słabe światło żarówki oświetliło chłopaka gdy wszedł do kuchni.
- Możemy pogadać? - Spytałam bez zbędnych ceregieli.

Usiedliśmy przy stole z kubkiem ciepłego kakao w dłoni.
- Coś nie tak? - Ponowiłam pytanie z wczoraj.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku - Zbył mnie, jednak ja na pewno nie dam za wygraną

- Widzę - Prychnęłam upijając kolejny łyk ciepłej cieczy.

- Po prostu...ostatniego czasu miałem zły humor i tyle

- I to dla tego wyszedłeś na cały dzień z domu i nie zamieniłeś ze mną słowa. - Zarzuciłam mu.

Chłopak potaknął nerwowo po czym podrapał się po karku nie pewny swojego kłamstwa. Mnie nie tak łatwo oszukać.
- Albo powiesz mi o co chodzi albo wyjdę stąd i nie wrócę, mam dość przebywania między ludźmi którzy kłamią a do tego których prawie w ogóle nie znam! - Podniosłam głos. Prawdę mówiąc moje słowa zaskoczyły mnie tak samo mocno jak jego

Cole nic nie mówił więc wzięłam to za dobrą okazję na kontynuowanie
- Nie wtrącałabym się gdyby nie to że dałeś mi jasno do zrozumienia że chodzi tu o mnie, do tego unikasz mnie jak woda ognia, wyjaśnisz mi łaskawie o co ci chodzi?! - Teraz to już wydzierałam się na cały głos.

W końcu chłopak postanowił się odezwać.
- Raczej o co tobie chodzi? Naskakujesz na mnie i oczekujesz ode mnie wyjaśnień w sprawie która nie powinna cię obchodzić! Jeśli chcesz to proszę, droga wolna idź i nie wracaj ale nie zapominaj kto wyciągnął cię z tego całego bagna gdy zaatakowali twój dom! -

Auć

Wziął głęboki oddech - I nie oczekuj ode mnie że gdy znowu wpadniesz w tarapaty, wyciągnę w twoją stronę pomocną dłoń.

- Ludzie co tak głośno? - Do kuchni wszedł Edward rozciągając się. Jednak gdy tylko zobaczył mnie i Cole'a gdy patrzymy na siebie z mordem w oczach jego nastawienie natychmiast się zmieniło.
- Cole, stary chodź, muszę ci coś pokazać.- Powiedział ożywiając się nagle

Za kogo oni mnie mają?

- Dzięki za kakao - Rzucił i już miał wyjść z Edwardem gdy zatrzymałam go ręką.

- Jeśli powiesz o co chodzi dam ci spokój - Starałam się by mój głos był opanowany - Na zawsze

Widziałam jak chłopak bije się ze swoimi myślami. Spojrzał na Ed'a który pokręcił przecząco głową co jeszcze bardziej spotęgowało mój gniew.

- Nie - I wyszedł.
Przez chwilę stałam jeszcze na środku pomieszczenia z szeroko otwartymi oczami. Nie pozostało mi nic innego jak poczekać. Sam mi z czasem powie. Musi.

••••

Minął już tydzień od naszej małej kłótni a Cole nie pisnął ani półsłówkiem. Zaczynało mnie to trochę drażnić. Za każdym razem gdy Edward widział nas razem zaraz podbiegał by tylko odciągnąć Cole'a od rozmowy ze mną. I nie powiem trochę za bardzo mu to wychodzi.
- Wyluzuj - Mówi po raz kolejny Elisse. Dziewczyna która jako jedyna zachowuje się normalnie i nie wytyka mi błędów za każdym razem gdy coś powiem.
- Jak?! - Podchodzę do niej by spojrzeć w jej niebieskie oczy - Powiedz jak? Kiedy on mnie tak traktuje?! - Podnoszę głos

- Powiedziałam mu że się wyniosę jeśli mi nie powie o co chodzi! Rozumiesz?! - Dobra, ewidentnie popadam w jakąś paranoję
- Przepraszam - Jęcze - Nie powinnam cię zarzucać moimi problemami, zapewne masz własne - Opadam bezradnie na łóżko - Mam po prostu dość

Czuję jak w końcikach moich oczu zbierają się łzy którym pozwalam swobodnie spływać z mojej twarzy.
- Nie, wszystko ok - Mówi Elisse i zapada cisza
- Wracam do domu - Mówię w reszcie a dziewczyna patrzy na mnie z szokiem
- Żartujesz? - Przez chwilę wypatruje u mnie cienia jakiegoś potwierdzenia że to żart, jednak gdy go nie znajduje nagle poważnieje
- Nie pozwolę ci! - Widać że ona też robi się coraz bardziej nerwowa
- Elisse, zrozum że nie mam dla kogo tu siedzieć. Wrócę do domu, zapewne mama z tatem się o mnie martwią - Przypominam sobie nagle
- Oj chodź tu - Mówi blondynka a po chwili już znajduję się w jej ramionach wypłakując się w jej, zapewne drogą, koszulkę.

Dochodzi szesnasta. Siedzę bezczynnie na kanapie w salonie i rozmyślam dokąd pójdę. Przecież szliśmy tu z Cole'em tak długo że za nic nie znajdę drogi powrotnej.
- Vivian? - Słyszę za sobą znajomy głos. Odwracam głowę by zobaczyć kolejnego nowo poznanego. Nazywa się James, zabawny brunet z niezauważalnym kompleksami.
-

Hej - Rzucam od niechcenia i zaciągam nosem.
- Płakałaś?
- Aż tak widać? - Spytałam a on potaknął.
Muszę nad tym popracować
- Dowiem się o co chodzi? - Unosi brew
- Cole mnie unika - Żale się - Mam dość, chce po prostu wrócić do domu i o wszystkim zapomnieć, a najbardziej chciałabym się dowiedzieć jaką informacje ukrywa on o mnie. - Na moje słowa chłopak się spina.
- O co chodzi? - Pytam się jednak zaraz coś do mnie dociera.
- Ty o wszystkim wiesz! - Zrywam się z sofy i patrzę na niego z wyrzutem - Powiesz mi o co chodzi? - Pytam z nadzieją

- Viv...
- Mów! - Każe mu. Mam dość tych ciągłych tajemnic na mój temat
- Na pewno? - Pyta mnie - Żebyś zaraz tego nie żałowała

- Nie pleć głupot tylko gadaj! - Jestem tak bliska dowiedzenia się o co chodzi że aż mnie głowa rozbolała

- Twoi rodzice nie żyją - Mówi cichym głosem aż myślę że się przesłyszałam
- C-co? - Padam na kolana. To nie może być.
- Przykro mi - Teraz to wpadam w rozpacz. Zaczęłam się rzucać na wszystkie strony i drzeć się jak wariatka. Gdy mój wzrok pada na drzwi widzę sylwetkę Cole'a patrzącego się na mnie ze smutkiem w oczach.
- Nienawidzę cię! - Krzyczę - Wiedziałeś i nie raczyłeś mi powiedzieć! To moi rodzice! - Myślałam że zaraz wyrwę sobie włosy. Cole nadal nic nie mówił ale przeniósł wzrok na podłogę zapewne nie mogąc patrzeć w moje oczy przepełnione żalem.

W taki oto sposób zostałam doszczętnie i bezlitośnie zniszczona...

Rozdział krótki ale jest. Szczerze jestem z niego zadowolona ale tak samo jak Vivian przeżywam śmierć rodziców dziewczyn ;-;
Planowałam z nimi przyszłość ale jakoś mi się pokiełbasiło i wyszło jak wyszło
Alexiss xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro