•6•
Nie zmrużyłam oka przez całą noc, ciągle zastanawiałam się nad sensem słów wypowiedzianych przez jasnowłosą.
To nie fair że jestem tak mało poinformowana i żyje w jednej wielkiej zagatce
Zrezygnowana odgoniłam od siebie resztki snu i wstałam z łóżka ówcześnie zerkając na zegarek 6:34. Super. Wyjrzałam przez okno. Był listopad przez co na dworze panował jeszcze mrok.
Skierowałam się na dół do kuchni w celach nalania sobie czegoś ciepłego co pomogłoby w szybszym zaśnięciu.
Otworzyłam lodówkę. Mleko. Wyjęłam kartonik i rondelek po czym zabrałam się za podgrzewanie napoju.
- Kto tam jest? - Usłyszałam zaspany głos Cole'a. Mimowolnie serce zaczęło mi bić szybciej, w końcu będę mogła z nim porozmawiać.
- To tylko ja - Odpowiedziałam gdy słabe światło żarówki oświetliło chłopaka gdy wszedł do kuchni.
- Możemy pogadać? - Spytałam bez zbędnych ceregieli.
Usiedliśmy przy stole z kubkiem ciepłego kakao w dłoni.
- Coś nie tak? - Ponowiłam pytanie z wczoraj.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku - Zbył mnie, jednak ja na pewno nie dam za wygraną
- Widzę - Prychnęłam upijając kolejny łyk ciepłej cieczy.
- Po prostu...ostatniego czasu miałem zły humor i tyle
- I to dla tego wyszedłeś na cały dzień z domu i nie zamieniłeś ze mną słowa. - Zarzuciłam mu.
Chłopak potaknął nerwowo po czym podrapał się po karku nie pewny swojego kłamstwa. Mnie nie tak łatwo oszukać.
- Albo powiesz mi o co chodzi albo wyjdę stąd i nie wrócę, mam dość przebywania między ludźmi którzy kłamią a do tego których prawie w ogóle nie znam! - Podniosłam głos. Prawdę mówiąc moje słowa zaskoczyły mnie tak samo mocno jak jego
Cole nic nie mówił więc wzięłam to za dobrą okazję na kontynuowanie
- Nie wtrącałabym się gdyby nie to że dałeś mi jasno do zrozumienia że chodzi tu o mnie, do tego unikasz mnie jak woda ognia, wyjaśnisz mi łaskawie o co ci chodzi?! - Teraz to już wydzierałam się na cały głos.
W końcu chłopak postanowił się odezwać.
- Raczej o co tobie chodzi? Naskakujesz na mnie i oczekujesz ode mnie wyjaśnień w sprawie która nie powinna cię obchodzić! Jeśli chcesz to proszę, droga wolna idź i nie wracaj ale nie zapominaj kto wyciągnął cię z tego całego bagna gdy zaatakowali twój dom! -
Auć
Wziął głęboki oddech - I nie oczekuj ode mnie że gdy znowu wpadniesz w tarapaty, wyciągnę w twoją stronę pomocną dłoń.
- Ludzie co tak głośno? - Do kuchni wszedł Edward rozciągając się. Jednak gdy tylko zobaczył mnie i Cole'a gdy patrzymy na siebie z mordem w oczach jego nastawienie natychmiast się zmieniło.
- Cole, stary chodź, muszę ci coś pokazać.- Powiedział ożywiając się nagle
Za kogo oni mnie mają?
- Dzięki za kakao - Rzucił i już miał wyjść z Edwardem gdy zatrzymałam go ręką.
- Jeśli powiesz o co chodzi dam ci spokój - Starałam się by mój głos był opanowany - Na zawsze
Widziałam jak chłopak bije się ze swoimi myślami. Spojrzał na Ed'a który pokręcił przecząco głową co jeszcze bardziej spotęgowało mój gniew.
- Nie - I wyszedł.
Przez chwilę stałam jeszcze na środku pomieszczenia z szeroko otwartymi oczami. Nie pozostało mi nic innego jak poczekać. Sam mi z czasem powie. Musi.
••••
Minął już tydzień od naszej małej kłótni a Cole nie pisnął ani półsłówkiem. Zaczynało mnie to trochę drażnić. Za każdym razem gdy Edward widział nas razem zaraz podbiegał by tylko odciągnąć Cole'a od rozmowy ze mną. I nie powiem trochę za bardzo mu to wychodzi.
- Wyluzuj - Mówi po raz kolejny Elisse. Dziewczyna która jako jedyna zachowuje się normalnie i nie wytyka mi błędów za każdym razem gdy coś powiem.
- Jak?! - Podchodzę do niej by spojrzeć w jej niebieskie oczy - Powiedz jak? Kiedy on mnie tak traktuje?! - Podnoszę głos
- Powiedziałam mu że się wyniosę jeśli mi nie powie o co chodzi! Rozumiesz?! - Dobra, ewidentnie popadam w jakąś paranoję
- Przepraszam - Jęcze - Nie powinnam cię zarzucać moimi problemami, zapewne masz własne - Opadam bezradnie na łóżko - Mam po prostu dość
Czuję jak w końcikach moich oczu zbierają się łzy którym pozwalam swobodnie spływać z mojej twarzy.
- Nie, wszystko ok - Mówi Elisse i zapada cisza
- Wracam do domu - Mówię w reszcie a dziewczyna patrzy na mnie z szokiem
- Żartujesz? - Przez chwilę wypatruje u mnie cienia jakiegoś potwierdzenia że to żart, jednak gdy go nie znajduje nagle poważnieje
- Nie pozwolę ci! - Widać że ona też robi się coraz bardziej nerwowa
- Elisse, zrozum że nie mam dla kogo tu siedzieć. Wrócę do domu, zapewne mama z tatem się o mnie martwią - Przypominam sobie nagle
- Oj chodź tu - Mówi blondynka a po chwili już znajduję się w jej ramionach wypłakując się w jej, zapewne drogą, koszulkę.
Dochodzi szesnasta. Siedzę bezczynnie na kanapie w salonie i rozmyślam dokąd pójdę. Przecież szliśmy tu z Cole'em tak długo że za nic nie znajdę drogi powrotnej.
- Vivian? - Słyszę za sobą znajomy głos. Odwracam głowę by zobaczyć kolejnego nowo poznanego. Nazywa się James, zabawny brunet z niezauważalnym kompleksami.
-
Hej - Rzucam od niechcenia i zaciągam nosem.
- Płakałaś?
- Aż tak widać? - Spytałam a on potaknął.
Muszę nad tym popracować
- Dowiem się o co chodzi? - Unosi brew
- Cole mnie unika - Żale się - Mam dość, chce po prostu wrócić do domu i o wszystkim zapomnieć, a najbardziej chciałabym się dowiedzieć jaką informacje ukrywa on o mnie. - Na moje słowa chłopak się spina.
- O co chodzi? - Pytam się jednak zaraz coś do mnie dociera.
- Ty o wszystkim wiesz! - Zrywam się z sofy i patrzę na niego z wyrzutem - Powiesz mi o co chodzi? - Pytam z nadzieją
- Viv...
- Mów! - Każe mu. Mam dość tych ciągłych tajemnic na mój temat
- Na pewno? - Pyta mnie - Żebyś zaraz tego nie żałowała
- Nie pleć głupot tylko gadaj! - Jestem tak bliska dowiedzenia się o co chodzi że aż mnie głowa rozbolała
- Twoi rodzice nie żyją - Mówi cichym głosem aż myślę że się przesłyszałam
- C-co? - Padam na kolana. To nie może być.
- Przykro mi - Teraz to wpadam w rozpacz. Zaczęłam się rzucać na wszystkie strony i drzeć się jak wariatka. Gdy mój wzrok pada na drzwi widzę sylwetkę Cole'a patrzącego się na mnie ze smutkiem w oczach.
- Nienawidzę cię! - Krzyczę - Wiedziałeś i nie raczyłeś mi powiedzieć! To moi rodzice! - Myślałam że zaraz wyrwę sobie włosy. Cole nadal nic nie mówił ale przeniósł wzrok na podłogę zapewne nie mogąc patrzeć w moje oczy przepełnione żalem.
W taki oto sposób zostałam doszczętnie i bezlitośnie zniszczona...
Rozdział krótki ale jest. Szczerze jestem z niego zadowolona ale tak samo jak Vivian przeżywam śmierć rodziców dziewczyn ;-;
Planowałam z nimi przyszłość ale jakoś mi się pokiełbasiło i wyszło jak wyszło
Alexiss xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro