Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🔥 9 Time is start 🔥

W tym rozdziale pojawią się tu osobowości Mari!

~Ssenkrad0716







-Stęskniłaś się Mari? Bo my baaaaardzo!-spojrzałam na siedzącą na moim łóżku piętnastoletnią dziewczynę. Miała długie czerwone włosy, które swobodnie zwisały po ciele. Oczy miała mocno czerwone. Była ubrana w podartą białą koszulkę, miała szarą kurtkę z białym grubym puszkiem przy kapturze. Miała również czarne podarte leginsy i była boso.

-Uspokój się Hari, przestraszysz ją.-spojrzałam w kierunku drzwi do pokoju i zobaczyłam wchodzącą dziewczynę o długich białych włosach związanych w koka, jej oczy były błękitne podobne do moich. Była ubrana w czarną bluzkę, a na to granatowy garnitur. Miała również białe spodnie. Miała jakieś buty nie to co tamta. Wyglądała na siedemnaście lat.

-Przestańcie pierdzielić. Staram się być miła, żeby z wami lepiej się dogadywać przed wyjazdem.-usłyszałam groźne warknięcie. Wiedziałam, że tak będzie. Westchnęłam cicho patrząc na siedzącą na parapecie dwudziestoletnią dziewczynę o czarnych krótkich włosach. Oczy miała o kolorze krwistoczerwonym. Była ubrana w bohaterski strój dodatkowo poplamiony krwią.

-Was też miło widzieć, pamiętacie co się stało na obozie?-zapytałam dziewczyn przechylając głowę w bok. Dziwnie się rozmawiało samą ze sobą. Tak, one to ja, a ja to one.

-Mmhmm... Pamiętam walkę z tym przerośniętym mięśniakiem... Midoriya wtedy uciekł z tym kłopotliwym dzieciakiem...-cieszyłam się, że mnie wtedy posłuchała i ruszyła na pomoc. Ale nienawidziłam pytań. Jednak Hari mnie od nich uratowała mówiąc mi o swoich podejrzeniach o zmartwychwstaniu mojego bliźniaka.

-Wysłałaś mnie do bronienia tych nieuków... Zetknęłam się z klonem Dabiego, którego "pokonaliśmy" z Aizawą i Vlad Kingiem... Potem ruszyłam do Hari powiedzieć o tym czego się przypadkiem dowiedziałam.-powiedziała spokojnie błękitnooka patrząc na mnie spokojnie. Wszystko to co mówiły dziewczyny układałam sobie to w głowie.

-Przez ten cały czas obserwowałam twojego młodszego brata, Bakugo, Ochaco i chyba Tsuyu... Mimo mojej obecności i prawie zabicia złoczyńców, którzy tam byli... Ich plan się powiódł... Porwali młodego Bakugo-zagryzłam wargę słysząc to, ale szybko się ogarnęłam.

-Dwa dni później odbyła się akcja, w której uratowali Katsukiego i podczas walki All Mighta z All for One, ten pierwszy stracił moc, a ten drugi został uwięziony... Jednak teraz musimy się skupić na wszystkich wokół niż na sobie... Zostaję wysłana... Przepraszam, zostaniemy wysłane do głównej bazy CCG i dostaniemy w nasze ręce jedną dzielnicę w celu jej uchronienia...-powiedziałam to wszystko na jednym wdechu.

-He? Do CCG? Ta sytuacja mi się nie podoba.-i mówi to osoba, która uwielbia męczyć psychicznie doprowadzając ofiarę do jej samobójstwa jak i fizyczne, przy którym uwielbia torturować. Przypominam sobie przez te chwile co ze mną matka robiła, kiedy ojca nie było w domu. Nie można wierzyć w jej spokojną naturę.

-Oni muszą coś kombinować... Tylko pytanie co...-oho, Kiken zaczyna myśleć. Będzie grubo. Ona uwielbia rozwiązywać zagadki i zawsze ma rację.

-Może to ma związek z nami?-zaproponowałam swój pomysł, a ona po usłyszeniu mnie popatrzyła na mnie jakbym była z innej planety.

-A co jeśli chcą TO zrobić?

-Szykuje się gruba akcja~ Może od razu się ujawnimy?~

-Nie bądź lekko myślna Hari. CCG nie jest takie głupie... Od razu się domyślą, że ich przejrzałyśmy. Mogą wtedy przejść do planu B, o którym nic możemy nie wiedzieć.

-Za dziesięć dni nas tu nie będzie... Jesteśmy dla nich zagrożeniem, a szczególnie Kiken... Chcą nas połączyć to na pewno...-powiedziałam zagryzając wargę-Idę porozmawiać z NIĄ...


II W głowie/umyśle Mari, Pov Narratora II


Było ciemno jak to w naszych głowach bywa. Jednak tu było wyjątkowo ciemno. Podłoże zastępowała woda i mnóstwo budynków magicznym sposobem wyrastających z wody. Wszystkie budynki były koloru szarego i w rzeczywistości były "szafami" na wspomnienia Mari. W jednym z kilkaset budynków wszędzie się znajdowały łańcuchy jakby kogoś tu więziły. I atmosfera w tym budynku była mdląca. Otóż występowały tu negatywne emocje.
Jednak to występowało tylko od góry do połowy budynku. Na samym dnie tych emocji nie było. Tylko obojętność i spokój.

Na samym dnie budynku gdzie znajdowała się woda - przypominam, że woda zastępowała jakiekolwiek podłogę i nie było końca. Na środku znajdowało się duże łoże. Na tym łożu leżała postać postury damskiej. Postać była ubrana w białą letnią sukienkę. Wyglądała na dwadzieścia siedem lat. Włosy miała strasznie długie. Zapewne jakby wstała, włosy sięgałyby jej do kostek. Włosy miała koloru krwistej czerwieni. Do jej kostek, bioder i rąk były przywiązane łańcuchy.

Mari westchnęła będąc w swoim umyśle. Tak bardzo nie chciała tu być ale musiała. Sytuacja wymagała tego od niej. Stanęła na jednym z najwyższych budynków i szukała wzrokiem tego właściwego. Nieczęsto tutaj gościła, dlatego zapomniała gdzie dokładniej się ONA znajduje. I znalazła. Widziała czerwoną mgiełkę w jednym z budynków. Szybko się tam znalazła ignorując tutejszą atmosferę. Powoli spadając czuła każde negatywne uczucie, które wbijało jej się w serce niczym kolce róży.

Jestem beznadziejna.

Nie powinnam się była urodzić!

Chcę umrzeć.

Czemu zamiast mnie, umarł mój brat?

Ojciec coraz bardziej staje się niecierpliwy, a ja coraz bardziej zmęczona tymi treningami, chcę odpocząć...

Boli! Przestań! Już nie będę tylko przestań!

Mamo... Dlaczego to zrobiłaś?

Te głosy słyszała Mari i coraz bardziej pragnęła zawrócić, ale nie mogła. Upór i chęć chronienia tego co było dla niej ważne, było silniejsze. Do głosów dołączyła łańcuchy, które oplotły ciasno kobietę. Todoroki syknęła uwalniając się z łańcuchów nie naruszając ich w żaden sposób. Płynęła na same dno, które niesamowicie jej się dłużyło.

Opadła na łoże wpatrując się w twarz śpiącej podobnej do niej kobiety. Ujęła w dłonie jej rękę, którą pogładziła dziwiąc się, że ma taką gładką skórę mimo, że śpi uwięziona. Todoroki się lekko uśmiechnęła widząc nikły uśmiech na malinowych ustach kobiety. Pragnęła z nią porozmawiać. Pragnęła żeby się już obudziła. To czas narodzin płomiennego ghula.

-Obudź się... Revanche-wraz z jej głosem śpiąca kobieta otworzyła swoje jasnoniebieskie oczy, które były podobne do Hope Flame.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro