🔥 8 🔥
Przeszłość 0 - kolor czarno-czerwony (czasy kiedy była niestabilna psychicznie, moment śmierci jej bliźniaka i sytuacji związaną z matką ) - oznaczenie w książce jak mówi: Hari
Przeszłość 1 - kolor błękitny (czasy kiedy pogodziła się ze śmiercią brata, sytuacja z matką i nastąpił długo upragniony spokój) - oznaczenie w książce jak mówi: Kiraku
Przeszłość 2 - kolor krwistoczerwony (czasy kiedy została wysłana po raz pierwszy na misję i zabiła prawie wszystkich złoczyńców, wróciła niebezpieczna dla otoczenia) - oznaczenie w książce jak mówi: Kiken
Przeszłość 3 - kolor czarny i niebieski zwany także jako Real Mari A. Todoroki (jest to niebezpieczne stworzenie, które czeka na obudzenie jej ze snu) - oznaczenie w książce jak mówi: (jak jest "uśpiona") Real Mari (jak się przebudziła i "zabiła" zastępstwo) Amaterasu Todoroki (normalnie)
~Ssenkrad0716
-Musisz przed swoim wyjazdem odwiedzić swoją rodzinę-wywróciłam oczami, kiedy usłyszałam to co powiedział mój przyjaciel. Nie miałam zamiaru zobaczyć rodziny po tylu latach.
Od spotkania z byłymi przyjaciółmi i poznania prawdy o moim zaginionym bracie minął miesiąc. Za dziesięć dni zostanę wysłana do CCG i nie jestem z tego faktu zadowolona. Mój przyjaciel doradził mi odwiedzenie rodziny, której nie widziałam od ukończenia UA.
Ale ja nie chciałam ich widzieć, a tym bardziej matki, która jak się dowiedziałam miesiąc temu. Wróciła do domu. Nie widziałam jak ona żyje kłamiąc w żywe oczy. Nawet ojciec nie wiedział, że jest w ciąży... No chyba, że nie jest ojcem.
-Ugh... Niech ci już będzie.-powiedziałam cicho przymykając oczy. Całą mnie otoczyły niebieskie płomienie. Teleportowałam się przed mój rodzinny dom.
Miałam na sobie białą bluzkę, na ramionach miałam założoną czarną kurtkę. Spodnie miałam bordowe w turkusowe znaczki. Zagryzłam wargę stresując się trochę. Wyciągnęłam drżącą rękę w kierunku drzwi. Przez chwilę się zawahałam czy aby na pewno dobrze postępuję. W końcu energicznym ruchem zapukałam w ciemne drzwi. Po chwili usłyszałam głos siostry i jej zbliżające się kroki.
Wszystko będzie dobrze, spokojnie Mari...
-Tak? O co cho-Fuyumi z wrażenia, aż zaniemówiła, kiedy mnie zobaczyła. Nerwowo się do niej uśmiechnęłam. Niepewnie rozłożyłam ręce.
-Hej Yumi-powiedziałam i objęłam dziewczynę, która się we mnie wtulała jednocześnie płacząc w moich ramionach. Przeczesałam jej włosy palcami pamiętając, że to ją zawsze uspokajało.
-Fuyumi? Co się dzieje?-usłyszałam głos Natsuo, który najwyraźniej się zbliżał do otwartych drzwi.-M-Mari...?
-Yo Natsu-powiedziałam z lekkim uśmiechem i poczułam jak wyższy ode mnie chłopak przytulał się do moich pleców. Uśmiechnęłam się lekko i poczułam łzy płynące mi po policzkach. Świetnie. Jeszcze ja się poryczałam.
Kiedy wreszcie się ode mnie odkleili weszłam do środka, od razu wchodząc do salonu i siadając na kanapie. Dawno nie widziane przeze mnie rodzeństwo, usiadło naprzeciw mnie patrząc na mnie.
-Jak tam mama?-zapytałam, to było pierwsze pytanie, które przyszło mi do głowy. Po wzrokach Natsuo i Fuyumi zorientowałam się, że ktoś za mną jest. Odwróciłam głowę i zobaczyłam znajomą twarz... Rei Todoroki.
Nic się nie zmieniła. Nadal pozostała tą kobietą o smutnym spojrzeniu. Ale kiedy mnie zobaczyła, wyczułam i zauważyłam jak w niej rośnie złość. Nie kochała mnie, ja także jej nie kochałam. Nigdy nie czułam od niej matczynej miłości. Czuła do mnie tylko czysty obowiązek. Suka i tyle.
-Witaj... matko.-ostatnie słowo wysyczałam, żeby zaznaczyć moją nienawiść do niej.
-Mari... Moja najsłodsza córeczka...-próbowała się do mnie przytulić, ale ją lekko odepchnęłam od siebie podobnie jak tamtego pamiętnego dnia, w którym to oblała wrzątkiem pół twarzy Shoto.
-Nie dotykaj mnie. Nigdy cię nie uważałam za matkę i ty dobrze o tym wiesz.-zauważyłam Shoto, kiedy skończyłam mówić. Uśmiechnęłam się lekko do chłopaka, którego nie odwzajemnił jak się spodziewałam. Miał do mnie żal, że go i rodzeństwo opuściłam. Rozumiałam go w pewnym stopniu. Ale się różnił ode mnie. On kochał matkę mimo co mu zrobiła i jej wybaczył. Zwalił to wszystko na ojca.
-M-Mari... A-ale jestem... T-twoją ma-
-Dość gadania. Robi mi się nie dobrze od słuchania twojego głosu i patrzenia na twój ryj.-w moich turkusowych oczach błysnął niebieski płomień. Nienawidziłam jej głosu, przyprawiał mnie o niechciane dreszcze.
-JESTEM TWOJĄ MATKĄ I NALEŻY MI SIĘ SZACUNEK! TO JA CIĘ URODZIŁAM!-wow, w pewnym sensie mogę powiedzieć, że po raz pierwszy tak naprawdę wybuchła.
-Po pierwsze nie krzycz. A po drugie... Kto powiedział, że kochałam cię jak matkę?-uniosłam lekko brwi uśmiechając się krzywo w stronę matki, która z tych całych nerwów, trzęsła się-Chciałam pobyć z wami trochę czasu, zanim wyjadę na misję, z której najpewniej nie wrócę... Ale widzę, że nie jestem tu mile widziana... Wyjdę więc-teleportowałam się pojawiając się w swoim mieszkaniu.
Nya~ Miałaś okazję, żeby ich zabić~
Ta "rozmowa" nie mogła skończyć się dobrze...
Zabij ją, to jej wina, zabiła Toyę, sprawiła, że Shoto cierpiał, zabij zdzirę!
Robi się... interesująco~
Wiedziałam, że to zły pomysł przychodzić do rodziny. Koszmary wróciły.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro