Rozdział 8. Mały demonik.
Minęło kilka miesięcy od kąt poznałam bliskich Rapha. Czasami ja i Raph wracamy do Askalonu na kilka dni. Oczywiście Abizu od razu zabiera mnie i Rapha do klubu z resztą na imprezę. Czasem nawet zabieramy ze sobą braci i siostrę Rapha oraz ich przyjaciół. No poza Iris która nie za bardzo chce tam przebywać. Jeszcze nie przedstawiłam Raphowi swojej mamy. Strasznie mnie ciekawi jak to jest byciem damą dworu w pałacu króla Askalona. Od pewnego czasu mam zachcianki. Raz ciągle mam ochotę na słodycze, innym razem na coś innego. Zaś jeszcze innym razem cofa mi się na zapach pizzy. Obecnie chodziłam po dachu i gadam przez telefon z Nasari która jest siostrą Nilsy.
-Czyli masz zachcianki i cofa ci się przy zapachu jedzenia.- Powiedziała przez telefon.
-Dokładnie.- Odparłam opierając się o ścianę.
-Omg!- Wydarła mi się do ucha.- Miałam wizje i... Będziesz miała bubu!- Znowu się wydarła.
-Nie drzyj się.- Powiedziałam znowu chodząc po dachu.- Akurat dziś przychodzimy z Raphem do was. Żadnej imprezy i alkoholu. Tym bardziej zero brokatu. A przede wszystkim nikomu ani słowa.- Powiedziałam schodząc powoli do kanałów.
-Spoko. Nikomu nie powiem.- Odparła gdy zaczęłam wracać do kryjówki. Rozłączyłam się kiedy weszłam do kryjówki. Kiedy weszłam do kuchni byłam światkiem kłótni Rapha i Mikeyego.
-Nie ma opcji. Ostatnio jak byłeś z nami omal Valax ciebie nie upił.- Powiedział Raph po czym spojrzał na mnie.- O hej skarbie.- Odparł kiedy przytuliłam się do niego.
-Cześć kochanie.- Odpowiedziałam siadając na krześle przy stole i zaczęłam jeść pączka.
-Czemu opychasz się pączkiem?- Spytał Mikey na co Raph walnął go.
-Dobra, dobra.- Powiedział Raph i poszedł gdzieś. Po czym wrócił z torbą na ramieniu. Zeszłam z krzesła i podeszłam do Rapha. Następnie przeszłam z Raphem przez portal. Od razu pojawiliśmy się w pokoju w internacie. Raph położył torbę na łóżko. Następnie wyszliśmy z pokoju. Od razu zauważyłam Valaxa który śmiał się, a jakaś dziewczyna uciekała.
-Tylko pod auto nie w padnij bo jak ciebie walnie to będzie wielki rozpierdol!- Krzyknął śmiejąc się Valax.
-Wiesz, że tak dziewczyny nie znajdziesz?- Powiedział Raph zwracając uwage Valaxa.
-O siemanko.- Powiedział Valax podchodząc do mnie. Następnie całą trójką poszliśmy na miasto. Nagle podszedł do nas mój ojciec.
-Cześć dzieciaki.- Powiedział mój tata przytulając mnie. Po chwili mnie puścił.- Mam dla ciebie dwie wiadomości. Pierwsza jesteśmy zaproszeni na gambit.- Na jego słowa domyśliłam się, że spotkam tam mamę.
-A kiedy jest ten gambit?- Spytałam zaciekawiona. Nigdy nie zapomniałam o Lilith która jest księżniczką piekła jak i córką Askalona.
-Dziś wieczorem.- Powiedział mój ojciec. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy z nim po czym poszłam z Raphem do pokoju w internacie. Raph już umiał sporo zaklęć więc sam poszedł na ziemie po braci, siostrę i przyjaciół. No i wtedy przyszły moje przyjaciółki.
-Zuria, Lilith zaprasza nas na imprę w pałacu.- Powiedziała Nilsa.
-Wiem, wiem. Tata mi już mówił.- Powiedziałam szukając czegoś w szafie. Kiedy wszystkie byłyśmy gotowe do pokoju weszła Nasari. Abizu, Nilsa, Diana i Kira wyszły z pokoju. Zaczęłam po cichu gadać z Nasari. No i oczywiście jej teoria się sprawdziła. Po chwili poszłam z Nasari do pozostałych. Od razu po zauważeniu Rapha przytuliłam się do niego. Ciągle się uśmiechałam. Od razu po wejściu podbiegła do nas Lilith
-Zuria!- Krzyknęła Lilith przytulając mnie.- Tyle ciebie nie widziałam.- Dodała puszczając mnie.
-Też się ciesze na twój widok Lilith.- Powiedziałam z uśmiechem.- Tak w ogóle to mój chłopak Raph. Raph to moja przyjaciółka Lilith.- Powiedziałam łapiąc Rapha za rękę. Następnie wszyscy weszliśmy do wielkiej sali. Zaczęliśmy się bawić.
-Zuria chcesz drinka?- Spytał się Diablos.
-Sorry ale nie mogę już pić alkoholu.- Powiedziałam, a mój ojciec spojrzał na mnie zaskoczony.
-Skarbie wszystko ok? Nigdy nie odmawiałaś drinków.- Powiedział zmartwiony Raph.
-Zuria. Czy tobie brzuch się troszkę zwiększył?- Spytała się moja mama. Podrapałam się po karku.
-Raphi będziesz ojcem brawo.- Powiedział Hunter klepiąc Rapha po ramieniu. Oczywiście reszta przyjaciół się o tym dowiedziała i zaczęli nam gratulować. Po czasie poszłam z Raphem do pokoju. Usiadłam na łóżku, a Raphi klękał przede mną i tulił się do mojego brzucha.
-Będziemy mieli małego demonika.- Powiedział radośnie Raph dalej przytulając się do mojego brzucha.
-Wiem o tym skarbie.- Powiedziałam głaszcząc go po głowie. Mój ukochany spojrzał na mnie wyciągając małe pudełko.
-Skarbie? Wyjdziesz za mnie?- Spytał się mnie na co ja go pocałowałam.
-Znasz odpowiedź kochanie. Tak wyjce za ciebie.- Powiedziałam z uśmiechem. Po czym oboje położyliśmy się na łóżku i poszliśmy spać. Cieszyłam się, że za niedługo urodzę moje i Rapha dziecko. Oboje je wychowamy na dobrego demona jak i na dobrego wojownika. Zasnęłam z uśmiechem na twarzy wtulona w ukochanego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro