Rozdział 2. Poznanie celu.
Minęły dopiero dwa tygodnie od kąt "zamieszkałam" na Ziemi, a wszyscy sługusy Shreddera są mi posłuszni. No dobra. Prawie wszyscy. Jedynie Tygrysi Pazur się mi sprzeciwia. Ale jak zaczynam tworzyć np. kule elektryczną od razu robi się jak baranek. No cóż z czasem okiełznam tego tygrysa, że będzie grzeczny w stosunku do mnie. Obecnie jestem na jednym z dachów. Shredder nie wtrynia nosa gdy wychodzę z kryjówki. Wyczułam tę same odczucie co 2 tygodnie temu. Tym razem odczucie było intensywniejsza. Zaczęłam się rozglądać. Usłyszałam jak ktoś biegnie więc się schowałam. Po chwili zauważyłam jakiś i nastolatków. Od brunetki wyczułam intensywne odczucie, że ona jest kimś innym. Nie człowiekiem ani demonem. Od razu pomyślałam, że może być ona aniołem.
-Iris wszystko ok?- Powiedział nastolatek w masce hokejowej.
-Ktoś nas obserwuje. I na 100% to nie człowiek.- Odpowiedziała brunetka wyjmując miecz. Wyszłam z ukrycia.
-No witam.- Powiedziałam nie będąc już w ukryciu.
-Czego chcesz demonie?! I czego szukasz na Ziemi?!- W głosie nastolatki słyszałam złość i zaskoczenie. Zaczęłam do nich podchodzić, a brunetka razem z przyjaciółmi wyjęli broń. Westchnęłam i zrobiłam kulę elektryczną. Rzuciłam ją w ich stronę. Padli na ziemie omijając pocisk. Wyłoniłam z pleców czarne skrzydła i poleciałam do siedziby Shreddera. Kiedy weszłam do środka złożyłam swoje skrzydła. Zaczęłam iść ale drogę zagrodził mi Tygrysi Pazur.
-Gdzie się znowu szlajałaś?- Spytał warcząc na mnie. zawsze tak robił gdy wracałam o późnej porze do kryjówki.
-Nie interesuj się futrzaku. Bo ciekawość to pierwszy stopień do piekła.- Powiedziałam, a w mojej ręce zaczęła się tworzyć kula ognia. Patrzyłam na niego jakbym chciała go zabić. Na moje zachowanie Tygrysi Pazur się odsunął niezadowolony. Zaczęłam iść do swojej sypialni. Powoli się zbliżałam gdy nagle koło mnie pojawił się Xever.- Teraz ty? Co dziś wszyscy się mnie uczepili?- Pomyślałam i spojrzałam na mutanta.- O co chodzi?- Spytałam nieco wkurzona.
-Mistrz Shredder chce z tobą rozmawiać.- Powiedział i poszedł w swoją stronę. Poszłam do tego gostka. Miałam nadzieje że nie będzie gadał na temat moich nocnych spacerów. Po wejściu do jego sali gdzie często przesiaduje.
-O co chodzi?- Spytałam podchodząc do jego ala tronu.
-Mam dla ciebie zadanie.- Powiedział. Na słowo ,,zadanie" już się zaciekawiłam o co może chodzić.
-No więc słucham.- Powiedziałam zaciekawiona siadając na jednym ze schodów. Ten tylko rzucił w moją stronę jakąś kopertę.
-Masz ich znaleźć i przyprowadzić do mnie. Tylko mają byś żywi.- Powiedział kiedy otworzyłam kopertę i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Na jednym z nich były te same osoby których wcześniej widziałam na dachu. Po chwili poszłam do pokoju. Po wejściu do niego zaczęłam zastanawiać się jak ich znaleźć oraz w jaki sposób złapać i ich przyprowadzić do Shreddera.
(Perspektywa April)
Weszłam z Karai, Iris i Caseym do kryjówki. Nadal byłam w szoku po tym co się stało. Na dłoniach miałam małe otarcia z których była Przez co zrobiła się rana. Wtedy Mikey zawołał Leo i resztę.
-Co wam się stało?- Spytał zdenerwowany Donnie wchodząc z resztą do salonu.
-Mówiąc szczerze jakaś wariatka nas zaatakowała jakąś kulką.- Powiedział Casey.
-To była kula elektryczna.- Powiedziała Iris. Zastanawiało mnie skąd Iris wie co to było.
-Ale skąd to wiesz Iris?- Spytał się Leo kiedy Donnie do mnie podszedł i spojrzał na moje dłonie. Donnie pobiegł do laboratorium, a ja i reszta usiedliśmy na kanapie. Po chwili wrócił Donnie i zaczął opatrywać moje dłonie. Gdy skończył uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
-Ta dziewczyna jest demonem.- Na słowa Iris wszystkich zatkało.
-Jesteś pewna? Może ona też w połowie jest upadłym aniołem?- Powiedziałam z małą nadzieją, że Iris się myli.
-April jestem w 100% pewna. W dodatku czuje że ona jest demonem.- Powiedziała Iris spoglądając na mnie.- Jej skrzydła też o tym mówią.- Dodała.
-No dobra. Skoro ta dziewczyna jest tym całym demonem to jakim?- Powiedział opierający się o automat do gry Raph.
-Tego nie wiem. Gdybym znała ojca może by powiedział nam jakim ta dziewczyna jest demonem.- Powiedziała Iris drapiąc się po karku. Wtedy wpadłam na pomysł.
-Mam pomysł. Ale nie jestem pewna czy się uda.- Powiedziałam nieco zdenerwowana. Wszyscy spojrzeli na mnie.- Może popytam katechetki jakie są rodzaje demonów. Może czegoś się dowiemy.- Powiedziałam nadal zdenerwowana. Casey zaczął się śmiać.
-Kurde ruda tego się po tobie nie spodziewałem. Poza tym jak palniesz takie pytanie to uzna, że ciebie demon opętał.- Powiedział dalej śmiejący się Jones.
-W takim razie ty ją zapytasz.- Powiedziałam, a chłopak przestał się śmiać.
(Perspektywa Zurii)
Siedziałam w pokoju już chyba dwie godziny i nadal nic nie wymyśliłam. Ciągle do mnie pisał Majkel. Zastanawiało mnie czemu do mnie wypisuje. Przecież kazałam mu usunąć mój numer. Z zamyśleń o moim byłym wyrwał mnie dźwięk telefonu który dzwonił. Odebrałam połączenie od Diablosa.
-Hejo Zuria. Jak na Ziemi?- Spytał się gdy zaczęłam bazgrać mazakiem po kartce.
-Nic ciekawego. Muszę znaleźć jakiś pięciu mutantów i czwórkę ludzi. Wśród nich jest upadła anielica.- Wiedziałam, że moje słowa go zdziwiły.
-No co ty gadasz? Upadła anielica? Na Ziemi?- Gadał normalnie zdziwiony.
-Prawdę mówię. A tak z innej beczki. To jak miewa się Basta (chowaniec Zurii)?- Spytałam mając nadzieję, że Abizu go nie zamęczyła.
-A dobrze pani się miewam.- Usłyszałam głos Basty.
-Rozumiem. Pamiętaj żeby słuchać się mojego ojca.- Odpowiedziałam. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę po czym się rozłączyłam. Następnie poszłam spać. Następnego dnia miałam iść na patrol z Xeverem. Miałam nadzieje, że dorwę te mutanty i ludzi szybko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro