Robin
-mamo...
-słucham.
-a...Robin? jesteś w stanie mu pomóc?
-odwiedź go-uśmiechnęła się pobłażliwie-niedługo się obudzi. słowo nieżyjącej.-zbiegłam po schodach
-jestem-wpadłam r ramiona chłopaka.-jestem.Barry?
-co słońce?
-możemy odwiedzić Robina?
-oczywiście-zamknęłam oczy
-nie martw się.może się jeszcze kiedyś spotkamy.
-liczę na to-chłopka pocałował dziewczynę która stała obok niego.-do zobaczenia Ba...
ktoś mną szturchnął
-żyjesz?-zapytał.
-wydaje mi się że...że widziałam przyszłość...
-co widziałaś?
-ciebie z jakąś dziewczyną i mnie wsiadająca do pociągu ,,mam nadzieję że jeszcze kiedyś się zobaczymy,, tak powiedziałam.
-chodźmy.
-Renaa..aa..aa-przeciągnął dziwnie samogłoskę.
-co?!
-wychodzimy.
-jak...dołączę do ciebie powiedziałam i zabrałam Barrego do szpitala. usiadłam obok łóżka Robina i dotknęłam jego ręki.
-jestem tu.nawet nie uwierzysz co mi się stało...ugryzł mnie pająk i widziałam przyszłość i...mamę...pamiętam jak mi o niej opowiadałeś naprawdę jest śliczna...
-rena powinniśmy się zbierać.
-już lecę-stanęłam na parapecie nasunęłam kaptur i wystrzeliłam sieć-zostań z nim jeszcze chwilę dobrze?
-jasne. uważaj.
-jak zawsze.-skoczyłam i doleciałam do białego domu.w Gotham.
-spóźniona-usłyszałam głos mamy.
-jasne.-pociągnęła za tył kostiumu z którego wyszła falbanka a znak pająka się zmył-nie pytam.
-dobrze.-weszłam do środka
-spóźniona-usłyszałam głos taty za uchem
-obydwoje mi to będziecie wypominać?!-warknęłam
-oboje?
-nie ważne. teraz ty-pchnęłam go w stronę mównicy
-blabla bla-i wychodzimy z imprezy
-twój brat?-zapytała mama
-co jak on jest w...-nie dokończyłam bo przede mną stał Robi-nie śpisz.
-obudził się po twoim wyjściu.-powiedział Flash.uściskałam brata i ruszyliśmy do domu.
Pół roku później...
-siedziała na suficie w moim pokoju gdy wparował do niego Robi
-Rena jesteś tu?
-a gdzie mam być?-siadłam po turecku na suficie i zaczęłam piłować paznokcie.
-dużo się zmieniło od kiedy usnąłem.
-no.-mruknęłam i przeszłam po ścianie aż stanęłam przed nim(na podłodze)-co tam?
-skąd masz strój?-spojrzałam na siebie. na strój nałożyłam dżinsy i bluzę.
-od dawna. sztukę pająkowania opanowałam do perfekcji.
-brawo ty. a jak z Flashem?
-rozstaliśmy się.
-co>?
-no śmieszne. powiedziałam mu że w przyszłości i tak nie będziemy razem. i się rozstaliśmy.
-ou...
-nie ma sprawy.jesteśmy przyjaciółmi.
-mhm. no a co do pająkowania... dalej widzisz mamę?
-nie. przestałam jakoś w zeszły wtorek. może skończyła misję na ziemi?
-nie wiem.-skoczyłam i usiadłam po turecku na suficie. nagle na ścianie obok mnie pojawił się fioletowy portal-Rena co to jest?
-nie wiem odsuń się-kucnęłam na suficie trzymając jedną ręką sufitu a drugą srebrny bata-rang. Do pokoju wpadła BlackWolf
-Auć...cześć Renesme... omg ty chodzisz po suficie....
-cześć Koda...
-Robin-uścisnęła go-nie śpisz....
nasstępna część pojawi się dopiero gdy @MadII123321 napisze rozdział więc możecie ją poprosić...
buziaki Renesme
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro