Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

plany na wakacje i...śpiączka brata...

Nie zajęło mi to dużo czasu żeby zrozumieć że nic nie zdziałam. Poszłam do szpitala, zdjęłam maskę i podeszłam do pani w recepcji.

-Dzień dobry

-dzień dobry jest tu mój brat?

-Nazwisko

-Eee Robin Wayne.

-Tak a pani jest jego siostrą? Na pewno?-kiwnęłam głową- sala 27.-podziękowałam i ruszyłam w stronę sali. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na Robina. Spał albo był w śpiące. Tego nie wiedziałam ale usiadłam obok niego i złapałam jego dłoń. Maszyna wskazywała że jest w śpiączce z czego nie byłam zadowolona.

-Robin. Ostatnio byłam w Wakandzie.-nacisnęłam nietoperza a kostium zniknął.-tam już dawno byłbyś na nogach ale transport nie wchodzi w grę. Ja też cię kocham Robin bo jesteś moim bratem. O to ci chodziło gdy mówiłeś że mnie kochasz?...czuje się jakbym gadała do ściany. Robin...na pewno z tego wyjdziesz ale proszę pośpiesz się. Chce cię mieć już przy sobie. Kocham Cię Robin.-dopiero teraz poczułam jak bardzo śpiąca jestem. Położyłam głowę na jego brzuchu i usnęłam.

Rano obudziły mnie wpadające przez okno promienie słońca. Podniosłam głowę i poczułam ucisk na ręce. Mój brat ściskał mi ją przez sen.

-Wiesz że mnie obudziłeś? Może nie do końca ty bo słońce też ale czuje jakbyś już chciał się podnieść i iść do domu co? Robi spróbuj otworzyć oczy. Twój organizm na pewno jest gotowy. Tak czy siak martwię się o ciebie... jeżeli chodzi o Wakande. Zostawiłam tam wszystkie moje rzeczy. Jak już wyzdrowiejesz na pewno wtedy pojedziemy tam i zrobimy sobie wakacje od wszystkiego co ty na to?-usłyszałam mruknięcie-Robin?... Dostałam tam dwupiętrowy domek. Na dole jest kuchnia i łazienka choć kuchnia połączona jest z salonikiem na górze są dwie sypialnie i przedpokój. Idealnie na nasze wakacje? Może zabrałbyś ze sobą Blacky? Pogodziłyśmy się. Odkąd nasze wymiary się złączyły jesteśmy tak jakby w jednym. Ja zabrałabym Barrego. Możecie za sobą nie przepadać ale mnie to nie interesuje.-udawałam focha ale po chwili roześmiałam się.-wiesz co braciszku? Zadzwoń jak się obudzisz. Wpadnę jutro.-wstałam i chciałam odejść ale dalej mnie trzymał-puść...proszę.-zrobił to znaczy poluzował uścisk. Wyszłam z Sali a potem ze szpitala. Obok ściany stał pies duży, czarny pies. Gdy przechodziłam przez ulicę zaczął iść za mną wiedziałam że to moja wcześniej wspomniana przyjaciółka Blackwolf ale nie odezwałam się. W końcu zaczęła się łasić

-jest w śpiączce. Ale wydaje mi się że niedługo się obudzi.

Spojrzałam na psa zwiesił głowę i szedł przy nodze.

-powiedziałam mu że zrobimy sobie wakacje w Wakandzie jak tylko się obudzi.-dodałam.-chyba zrozumiał że jest moim bratem.-po chwili obok mnie szła dziewczyn mojego wzrostu z czarnymi do pasa włosami.-dalej nie rozumiem dlaczego ludzie nie zwracają na to uwagi.-chodziło mi oczywiście o przemianę Black. Czy naprawdę nie ma różnicy czy idzie obok ciebie pies czy dziewczyna? Serio?-mieszkalibyśmy w moim domku. Dla nas byłoby w sam raz mam dwie sypialnie a domek jest w miarę w centrum...

-Rena. Ty nie wiesz kiedy się obudzi. Nie wiesz czy w ogóle...

-obudzi się. Nie wmawiaj mi że tak nie jest!-krzyknęłam-kocham go i jeżeli się nie obudzi to sama wykopie mu grób.

-ale ty jesteś głupia-zaśmiała się Wilczyca.-też chce żeby się obudził Rena...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro