Black
Zawahałam się. Co jeżeli ona mnie nienawidzi za to co jej wtedy powiedziałam? Chciałam się odwrócić i odejść ale drugie ja pociągnęło mnie w stronę drzwi. Zapukałam. Cisza. Odwróciłam się i już chciałam odejść ale drzwi szczęknęły i otworzyły się. Stanęła w nich rozczochrana czarnowłosa dziewczyna. Tak bardzo się zmieniła. Stałyśmy tak patrząc się na siebie aż w końcu zdjęłam maskę a Black powiedziała
-Witam w Wakandzie.-rzuciłyśmy się sobie w ramiona. Mogły nas dzielić centymetry, metry, kilometry a ja dalej będę ją uważać za siostrę.
-Blacky.-nie wiedziałam jak zacząć.
-czy to na pewno ta rena która uratowała mnie kiedyś przed Arkham? Bo tamta nie miała czerwonych włosów.-uśmiechnęłam się
-Ludzie się zmieniają co nie? Ty też się zmieniłaś-powiedziałam siadając na kanapie
-niech zgadnę...robota Shuri.-wskazała na kombinezon.
-Tak...boże myślałam że tylko żartujesz mówiąc że Avengersi są w naszym świecie
-no jak ty życia poza Gotham nie widziałaś to co się dziwić?-walnęłam ją łokciem na co zaczęła się śmiać-cieszę się że cię tu widzę.
-no...z własnej woli bym tu nie przyjechała.
-Rena...widzę, że coś się stało. Mów.
Kilka minut później...
-i odszedł. Nie mogłam nic zrobić.-skończyłam mówić ściskając kubek z herbatą. Spojrzałam na nią.- Nic. Byłam bezbronna Blacky... ostatni raz spojrzał na mnie jakbym go zawiodła...-schyliłam głowę
-wiem jak to jest Rena. Ostatni raz też tak na mnie spojrzałaś.
-to rodzinne.-zaśmiałam się.-poznałam tu wspaniałych ludzi. Król i księżniczka no i Dominick...
-czyli od początku chodziło o Dominicka?
-nie! O co ci chodzi!? Blacky nie patrz tak na mnie!-zaczęłyśmy się śmiać.-Idziemy do mnie?-zapytałam a ona kiwnęłam głową i wyszłyśmy. Oczywiście zmieniła się w czarnego wilka a ja zawiązałam maskę.
-Nietoperz pilnuje wilka?
-nietoperz i wilk są w jednej ekipie Dominik.-odwróciłam się do niego gdy przechodziłyśmy obok jego domu.-Od zawsze... -Black zmieniła się w człowieka
-Na zawsze...-dopowiedziała i ruszyłyśmy dalej.
-hej mogę się przyłączyć?!
-dobra!-odpowiedziałyśmy razem.
-ścigamy się do głowy pantery?
-jasne!-zaczęliśmy biec
Pół godziny później...
Siedzimy na skale i patrzymy na to jak Dominick zbiera patyki na ognisko.
-dobra co cię teraz trapi?-zapytała BlackWolf.
-Tęsknie za nim. Za Robinem i Barrym.
-zadzwoń.-pokręciłam głową- Wakanda stała się otwarta dla wszystkich Rena. Może tu przyjechać.-spojrzałam na nią.
-nie pomagasz. Zresztą szybciej by tu przybiegł.-zaśmiałam się ale poczułam iskierki na karku i bardzo mocny wiatr. Pobiegłam w stronę krawędzi skały.
-Barry?-on podniósł głowę. Zachichotałam-podaj mi rękę.- wciągnęłam go na górę. Zdjął maskę i rzucił ją na trawę. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
-stęskniłam się
-ja też Rena. Kocham cię...-oplotłam ręce dookoła jego szyi.
-Ja też cię kocham Barry.
-przepraszam że przerwę-spojrzałam na Dominicka. A Blacky chciała go zabić wzrokiem.-kim jesteś?
-Jestem Flash. Chłopak Re...
-Nietoperka?-Flash spojrzał na mnie i kiwnął głową.
-Co się stało z Robinem?-zapytała Black.
-Wilczku!-puściłam Barrego a on poszedł przytulić Black.
-ej bo ją udusisz!-zaśmiał się Dom.
-cicho- walnęłam go łokciem w żebra.
-ej!-zaczął się śmiać a Wilczyca puściła Barrego z objęć.
-Robin nie wrócił.-spojrzał na mnie smutno. Zdałam sobie z czegoś sprawę. Zamiast poradzić sobie z problemem uciekłam i codziennie płakałam. Powinnam go przeprosić...Robin nie musiałby mi wybaczyć. Nagle zdałam sobie sprawę. On nie mógł mnie kochać! Jest moim bratem! BRATEM! Zawiązałam maskę.
-co się dzieje?-zapytała Wiczyca
-nie może mnie kochać!-odpowiedziałam.-Nie jesteśmy spokrewnieni ale tak czy siak jest moim bratem! Moim cholernym przybranym bratem! Wilku. Idziesz ze mną?- wstała z ziemi i stanęła prawie na baczność i włączyła kostium
-Na siostrę możesz liczyć.-odparła i gwizdnęła. Do nas galopem przybiegły konie.-ruszamy.-odparła i wsiadła na konia. Zrobiłam to samo i niedługo później stałyśmy pod zamkiem. Podbiegł do nas strażnik, ten sam który przyszedł po mnie.
-zawołaj księżniczkę.-powiedziałam a on zniknął w drzwiach. Po 10 minutach przyszedł z Shuri
-Budzisz mnie i nawet nie wchodzisz?
-dziękuje ci za wszystko Shuri.
-Co się stało?-zapytała smutno
-Shuri...okryłam coś co mi pomoże. Muszę odnaleźć brata...więc dziękuje ci Shuri.
-Ja też...-zaczęła BlackWolf-za ciepłe przyjęcie. Kiedyś tu wrócimy obiecuje.-skrzyżowała ręce ja i chłopcy zrobiliśmy to samo po czym je wyprostowaliśmy-Wakanda w moim sercu.-powiedziała i galopem ruszyliśmy w stronę bariery.
-Rena!-usłyszałam Shuri. Zatrzymałam konia i odwróciłam się.-nie przejedziecie nimi daleko.-uśmiechnęła się i otworzyła drzwi z których wybiegły dwa konie z metalu.
-masz racje.-wsiadłam na metalowego rumak co zrobił też Dominick. Black zamieniła się w wilka a Barry naciągnął maskę na głowę. Spojrzeliśmy po sobie i ruszyliśmy przed siebie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro