Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Black

Zawahałam się. Co jeżeli ona mnie nienawidzi za to co jej wtedy powiedziałam? Chciałam się odwrócić i odejść ale drugie ja pociągnęło mnie w stronę drzwi. Zapukałam. Cisza. Odwróciłam się i już chciałam odejść ale drzwi szczęknęły i otworzyły się. Stanęła w nich rozczochrana czarnowłosa dziewczyna. Tak bardzo się zmieniła. Stałyśmy tak patrząc się na siebie aż w końcu zdjęłam maskę a Black powiedziała

-Witam w Wakandzie.-rzuciłyśmy się sobie w ramiona. Mogły nas dzielić centymetry, metry, kilometry a ja dalej będę ją uważać za siostrę.

-Blacky.-nie wiedziałam jak zacząć.

-czy to na pewno ta rena która uratowała mnie kiedyś przed Arkham? Bo tamta nie miała czerwonych włosów.-uśmiechnęłam się

-Ludzie się zmieniają co nie? Ty też się zmieniłaś-powiedziałam siadając na kanapie

-niech zgadnę...robota Shuri.-wskazała na kombinezon.

-Tak...boże myślałam że tylko żartujesz mówiąc że Avengersi są w naszym świecie

-no jak ty życia poza Gotham nie widziałaś to co się dziwić?-walnęłam ją łokciem na co zaczęła się śmiać-cieszę się że cię tu widzę.

-no...z własnej woli bym tu nie przyjechała.

-Rena...widzę, że coś się stało. Mów.

Kilka minut później...

-i odszedł. Nie mogłam nic zrobić.-skończyłam mówić ściskając kubek z herbatą. Spojrzałam na nią.- Nic. Byłam bezbronna Blacky... ostatni raz spojrzał na mnie jakbym go zawiodła...-schyliłam głowę

-wiem jak to jest Rena. Ostatni raz też tak na mnie spojrzałaś.

-to rodzinne.-zaśmiałam się.-poznałam tu wspaniałych ludzi. Król i księżniczka no i Dominick...

-czyli od początku chodziło o Dominicka?

-nie! O co ci chodzi!? Blacky nie patrz tak na mnie!-zaczęłyśmy się śmiać.-Idziemy do mnie?-zapytałam a ona kiwnęłam głową i wyszłyśmy. Oczywiście zmieniła się w czarnego wilka a ja zawiązałam maskę.

-Nietoperz pilnuje wilka?

-nietoperz i wilk są w jednej ekipie Dominik.-odwróciłam się do niego gdy przechodziłyśmy obok jego domu.-Od zawsze... -Black zmieniła się w człowieka

-Na zawsze...-dopowiedziała i ruszyłyśmy dalej.

-hej mogę się przyłączyć?!

-dobra!-odpowiedziałyśmy razem.

-ścigamy się do głowy pantery?

-jasne!-zaczęliśmy biec

Pół godziny później...

Siedzimy na skale i patrzymy na to jak Dominick zbiera patyki na ognisko.

-dobra co cię teraz trapi?-zapytała BlackWolf.

-Tęsknie za nim. Za Robinem i Barrym.

-zadzwoń.-pokręciłam głową- Wakanda stała się otwarta dla wszystkich Rena. Może tu przyjechać.-spojrzałam na nią.

-nie pomagasz. Zresztą szybciej by tu przybiegł.-zaśmiałam się ale poczułam iskierki na karku i bardzo mocny wiatr. Pobiegłam w stronę krawędzi skały.

-Barry?-on podniósł głowę. Zachichotałam-podaj mi rękę.- wciągnęłam go na górę. Zdjął maskę i rzucił ją na trawę. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował.

-stęskniłam się

-ja też Rena. Kocham cię...-oplotłam ręce dookoła jego szyi.

-Ja też cię kocham Barry.

-przepraszam że przerwę-spojrzałam na Dominicka. A Blacky chciała go zabić wzrokiem.-kim jesteś?

-Jestem Flash. Chłopak Re...

-Nietoperka?-Flash spojrzał na mnie i kiwnął głową.

-Co się stało z Robinem?-zapytała Black.

-Wilczku!-puściłam Barrego a on poszedł przytulić Black.

-ej bo ją udusisz!-zaśmiał się Dom.

-cicho- walnęłam go łokciem w żebra.

-ej!-zaczął się śmiać a Wilczyca puściła Barrego z objęć.

-Robin nie wrócił.-spojrzał na mnie smutno. Zdałam sobie z czegoś sprawę. Zamiast poradzić sobie z problemem uciekłam i codziennie płakałam. Powinnam go przeprosić...Robin nie musiałby mi wybaczyć. Nagle zdałam sobie sprawę. On nie mógł mnie kochać! Jest moim bratem! BRATEM! Zawiązałam maskę.

-co się dzieje?-zapytała Wiczyca

-nie może mnie kochać!-odpowiedziałam.-Nie jesteśmy spokrewnieni ale tak czy siak jest moim bratem! Moim cholernym przybranym bratem! Wilku. Idziesz ze mną?- wstała z ziemi i stanęła prawie na baczność i włączyła kostium

-Na siostrę możesz liczyć.-odparła i gwizdnęła. Do nas galopem przybiegły konie.-ruszamy.-odparła i wsiadła na konia. Zrobiłam to samo i niedługo później stałyśmy pod zamkiem. Podbiegł do nas strażnik, ten sam który przyszedł po mnie.

-zawołaj księżniczkę.-powiedziałam a on zniknął w drzwiach. Po 10 minutach przyszedł z Shuri

-Budzisz mnie i nawet nie wchodzisz?

-dziękuje ci za wszystko Shuri.

-Co się stało?-zapytała smutno

-Shuri...okryłam coś co mi pomoże. Muszę odnaleźć brata...więc dziękuje ci Shuri.

-Ja też...-zaczęła BlackWolf-za ciepłe przyjęcie. Kiedyś tu wrócimy obiecuje.-skrzyżowała ręce ja i chłopcy zrobiliśmy to samo po czym je wyprostowaliśmy-Wakanda w moim sercu.-powiedziała i galopem ruszyliśmy w stronę bariery.

-Rena!-usłyszałam Shuri. Zatrzymałam konia i odwróciłam się.-nie przejedziecie nimi daleko.-uśmiechnęła się i otworzyła drzwi z których wybiegły dwa konie z metalu.

-masz racje.-wsiadłam na metalowego rumak co zrobił też Dominick. Black zamieniła się w wilka a Barry naciągnął maskę na głowę. Spojrzeliśmy po sobie i ruszyliśmy przed siebie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro