Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17 Zmieniacz Czasu

Była północ, ale ja nie mogłam zasnąć. Siedziałam na swoim łóżku, w dormitorium i przyglądałam się Zmieniaczowi Czasu.

Gdyby odbył się dzisiaj (w sumie to już wczoraj) Bal z okazji Nocy Duchów pewnie zobaczyłabym Teodora razem z Pansy. Dobra, pewności nie mam, ale kogo innego mógłby zaprosić? Popatrzyłam w okno i ujrzałam najpiękniejsze gwiazdy, jakie kiedykolwiek widziałam. Zatęskniłam jakoś za domem. Źle się poczułam, że nie powiedziałam cioci i wujkowi o tych wszystkich dziwnych rzeczach, które się dzieją. Może pomogliby mi. Nie obchodzi mnie już, że Dumbledore nie pozwolił mi nikomu o tym mowić. Sam mi niezbyt pomoże. Chociaż... w sumie z wizjami jest już lepiej, nawet bardzo dobrze.

Patrzyłam w Zmieniacz. Wiedziałam, co chcę zrobić, ale kompletnie nie czułam się gotowa. Jeśli zobaczyłabym Teodora z Pansy w czasie mojego spetryfikowania, załamałabym się. Ale może jednak był przy mnie cały ten czas.

Po długich rozważaniach zdecydowałam, że zrobię to, że przeniosę się w czasie i to już jutro (chociaż w sumie to już dzisiaj, bo jest po północy).

Zasnęłam po godzinie leżenia i patrzenia się w sufit stresując się całą tą sytuacją.
__________________________

Budziłam się mniej więcej co godzinę w nocy i w końcu o piątej rano zdecydowałam, że już czas. Wzięłam Zmieniacz do rąk, a moje palce zadrżały. Cała drżałam. Przełknęłam ślinę. "To jest tego warte" - powtarzałam sobie w myślach.

Obracałam Zmieniaczem, a wokół mnie wszystko działo się z dziesięć razy szybciej. W końcu przestałam kręcić.

Byłam ciągle w dormitorium, ale czułam, że jest w nim jakoś inaczej. Będąc pewną, że nikogo nie, wyszłam z niego ostrożnie. Szłam w stronę Skrzydła Szpitalnego mając nadzieję, że przeniosłam się w dobre miejsce w czasie. Byłam zestresowana, jak nigdy chyba. Uważałam, żeby na nikogo nie wpaść, ale wszyscy najpewniej byli na Uczcie w Wielkiej Sali.

Doszłam do drzwi Skrzydła Szpitalnego i przystanęłam. "Nie, nie możesz teraz stchórzyć, Vanessa! Nie teraz!" - powtarzałam sobie. W końcu odważyłam się i uchyliłam leciutko drzwi. Leżało tam parę ciał, w tym moje. A on stał nad nim. Teodor. Stał i przyglądał mi się ze smutkiem (patrzyłam na to z odległości, ale zauważyłam to). W końcu przysunął sobie krzesło i usiadł tuż przy moim spetryfikowanym ciele. Chwilkę po tym pielęgniarka go wyprosiła, a on poprosił ją o możliwość pozostania przy mnie.

Tyle mi wystarczyło. Zamknęłam ostrożnie drzwi, a z moich oczu pociekły łzy.
Wróciłam do normalnego czasu.

Cały następny dzień chodziłam jakby nieobecna. Nie mogłam uwierzyć, że Teodor mówił prawdę, że naprawdę wolał mnie od Pansy. Byłam na siebie zła, że mu nie zaufałam. Teraz nie mogłam spojrzeć mu nawet w oczy. Wieczorem, gdy wróciłam do dormitorium, rzuciłam się na łóżko i rozpłakałam się w poduszkę. Wszyscy myślą, że jestem silna, niczego się nie boję i nic mnie nie obchodzi, a tak nie jest, to tylko przykrywka.

-Vanessa? - usłyszałam głos Selen.

Nie zauważyłam, że jest w dormitorium. Przetoczyłam się z brzucha na plecy i w końcu usiadłam na łóżku wbijając wzrok w podłogę. Selen powoli podeszła bliżej mnie i usiadła na skraju mojego łóżka. Siedziałyśmy w milczeniu jakąś minutę.

-Przepraszam - powiedziałam w końcu nadal nie patrząc na Selen.

-Dlaczego ostatnio taka jesteś?

-Nie wiesz, jak bardzo chciałabym ci o wszystkim powiedzieć. Uwierz, nie mogę - powiedziałam przez łzy.

-Przecież nikomu nie powiem, możesz mi zaufać - powiedziała cicho, a ja pokręciłam przecząco głową.

-Dobra - powiedziała i przeszła na swoje łóżko - Myślałam, że serio chciałaś, żeby było jak dawniej. Ty chyba po prostu nie chcesz zostać sama. Twoi jedyni znajomi to ci Gryfoni, których się wstydzisz, kuzyn, który pewnie woli Pansy od ciebie i Teodor, którego tak bez sensu potraktowałaś! Był przy tobie cały czas, zdaj sobie wreszcie z tego sprawę!

Po raz pierwszy zobaczyłam ją taką wkurzoną. Zdałam sobie właśnie sprawę, że naprawdę mi zależy na Selen. Głupio mi teraz, że tak ją potraktowałam i że tak potraktowałam Teodora.

-Selen... Chcę być z tobą szczera, chcę żebyśmy nadal się przyjaźniły, brakuję mi cię. Powiem ci wszystko, mimo zakazu Dumbledore'a.

-Co ma do tego dyrektor?

-Nie przerywaj mi, proszę. Mam różne wizje, mocniejsze czary, jestem wężousta i czytam w myślach... A wczoraj przeniosłam się w czasie dzięki Zmieniaczowi Czasu, żeby zobaczyć, czy Teodor rzeczywiście był przy mnie ten cały czas mojego spetryfikowania. Okazało się, że tak.

-Że co?!?!

Opowiedziałam jej wszystko czując ulgę, że wreszcie komuś o tym wszystkim powiedziałam. Jest jedyną osobą, której mogę tak zaufać i która zawsze mi pomoże.

Przepraszam, że tak dawno nie było części :/ Mam nadzieję, że się podobało 😄 Do następnej! ❤️

UWAGA: Stworzyłam nową serię "Bellamort", możecie przeczytać, jak chcecie 😉😜.

~Kaja.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro