Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12 Jakieś dziwne dni

-No i spytał się, czy chce być jego dziewczyną!!! - opowiadała mi rozmarzona Selen chyba piąty raz tą samą historię, ale to zbytnio nie przeszkadzało. W sumie, cieszę się jej szczęściem.

-Chwila...- powiedziałam zdając sobie z czegoś sprawę - Jak wylądowałaś w szpitalu? Kto rzucił zaklęcie i jakie ono było?

-Pansy... coś jakoś Sectumsempra...

-Skąd ona zna to zaklęcie - powiedziałam nerwowo bardziej do siebie - Kurde, pewnie dostała się do mojej książki do zaawansowanej Obrony Przed Czarną Magią... Raczej jest to Czarna Magia... Muszę z nią o tym pogadać.

Ale gdy tylko wyszłam z dormitorium zobaczyłam Teodora razem z Pansy przytulających się. Widocznie zmienił zdanie. Trudno. Ale Pansy? Serio? Przecież ona w ogóle do niego nie pasuje... Draco jest już zajęty, więc podrywa kolejnego?! Dobra, to tylko przytulenie, nic może nie znaczyć. Ale nawet na przyjaciół oni mi nie pasują.

Wróciłam z powrotem do dormitorium i przeczytałam nowo dostaną książkę od Zaklęć. Od deski do deski. Humor coś mnie opuścił.

Po przeczytaniu patrzyłam się w kominek i myślałam o całym życiu.
Zastanawiałam się czy rodzice czasem o mnie myślą. Nawet nie wiedzą, jak wyglądam...
Chłopak, który mi się...podoba... zadaje się, przyjaźni lub w najgorszym możliwym przypadku podrywa mojego największego wroga.
Cioci i wujka jeszcze długo nie zobaczę.
Selen i Draco, którzy teraz cały czas spędzają razem, a ja nie chcę im się wtrącać.
Blaise? Spędza czas z Tracey.
Zerwałam kontakt z Harrym, Ronem i Hermioną.
Została mi tylko Dafne, ale ona żyje teraz tylko parą Selen i Draco i nie widzi świata poza nimi.

Czuję się bardziej samotna niż kiedykolwiek. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że lubię Harry'ego i Rona i jakby tylko byli w Slytherinie, pewnie bylibyśmy przyjaciółmi. W sumie i tak nikt mi praktycznie nie został. Może warto zacząć gadać z Harrym? Sama nie wiem. Poza tym on już pewnie nie chce.
__________________________
__________________________
Wieczorem mieliśmy z Harrym dodatkowe lekcje Quidditcha, bo następnego dnia miał odbyć się mecz. Postanowiłam, że to dobry moment na nawiązanie rozmowy.

-Przepraszam za wszystko. Zachowałam się jak totalna idiotka. Chciałabym... przeprosić cię.

-Wybaczone - powiedział z uśmiechem Harry.

-To znaczy, że będziemy kumplami jak dawniej?

-No jasne. Brakowało mi dawnej Vanessy.

-Mnie brakowało Harry'ego - powiedziałam i przytuliliśmy się, co było odrobinę dziwne.

Lekcja była strasznie mecząca i marzyłam tylko o tym, żeby wrócić do dormitorium i pójść spać. Po drodze jednak spotkałam Teodora.

-Ty tak serio kręcisz z Potterem?

-Że co?!

-Pansy zaczęła opowiadać wszystkim, że jesteście razem. Podobno widział was razem przed chwilą Blaise, jak się przytulaliście.

-To przecież nic nie znaczy! Nie sądziłam, że taki jesteś, Teodor! Ale jak już przytulenie oznacza dla ciebie miłość na całe życie - widziałam, jak przytulasz Pansy!- warknęłam i poszłam do sypialni.

Idąc następnego dnia na śniadanie, wszędzie słyszałam tylko dwa słowa: "Vanessa" i "Harry". Byłam po prostu wkurzona. Jak można być tak debilnym jak Pansy! Po co ona to robi?! I jeszcze Teodor uważa, że ta idiotka mówi prawdę. Po zjedzeniu śniadania, poszłam do dormitorium przygotować się na mecz Quidditcha. Nie zdążyłam - zasnęłam.
__________________________
__________________________
Obudziłam się na trybunach już podczas meczu Slytherin - Gryffindor. Chwila... Co?? Jak to się stało?! Rozejrzałam się.

-Selen! Co ja tu robię?!?!

-Zasnęłaś w Pokoju Wspólnym - powiedziała i zaśmiała się.

-Ale... to niemożliwe.

-Bardziej niemożliwe jest to, że za ciebie na szukającą weszła Pansy...

No jasne. Pansy dodała do mojego śniadania eliksir słodkiego snu. Co za wredota. Ale mną tak łatwo pomiatać się nie będzie. Nie będę, jak jakaś sierota patrzeć się bezczynnie. Muszę działać. Teraz.

Pobiegłam szybko po miotłę i wleciałam na boisko.

-Proszę Państwa, proszę państwa!! - krzyczał z megafonu Lee Jordan - Vanessa Lestrange jest zdolna już do lotu!! Drugiej takiej zdeterminowanej i ambitnej dziewczyny może już nie spotkacie!

Podleciałam do Pansy.

-Spadaj, to moje miejsce! - wrzasnęła Pansy.

-Twoje może być co najwyżej w skrzydle szpitalnym, kiedy się z tobą rozprawię.

Przeszukałam wzrokiem całe boisko. Nagle złoty znicz pojawił się tuż przed moimi oczami, ale po sekundzie już pofrunął dalej. Pognałam za nim, Pansy była tuż za mną, a za nią Harry. Mam duże szanse na złapanie znicza. Naprawdę chcę wygrać dla Ślizgonów. Po pięciu sekundach... złapałam znicza! Wygraliśmy!!

-Co to za niesamowita akcja!!! Jeden z lepszych meczów w historii Hogwartu! Młodziutka Vanessa łapie znicz po jakichś piętnastu sekundach od wlotu na boisko! W dodatku rywalizowała z dziewczyną z tego samego Domu! Co za mecz, CO - ZA - MECZ!!!

-Odwal się w końcu ode mnie - powiedziałam do Pansy schodząc z miotły - Chcesz być z Teodorem - proszę. Nie mam nic przeciwko. Ale uprzykrzaj ludziom życia za wszelką cenę. Serio plotki o mnie i Harrym?! Co ty właściwie chcesz przez to osiągnąć?! Jesteś żałosna. I odwal się od Selen. Słyszałam o tym, co zrobiłaś. Jakim trzeba być chamskim typem, żeby tak postępować?! - powiedziałam i nawet nie czekałam (ani nie oczekiwałam) odpowiedzi.

Przedarłam się przez tłum gratulujących mi Ślizgonów. Nie miałam akurat ochoty na to wszystko. Ale przynajmniej zapomnieli o plotce z Harrym. Ehh i tak nic praktycznie nie jest w porządku.

Zdaję sobie sprawę z tego, że w serii ten mecz się nie odbył ze względu na otwarcie Komnaty tajemnic 😉 Ale jak już pewnie zauważyliście sporo rzeczy zmieniam i myślę, że aż tak to nie przeszkadza 😅 Mam nadzieję, że część Wam się podoba ☺️ Przepraszam, ale teraz części będą pojawiać się troszkę rzadziej 😕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro