11 Ferie w Hogwarcie
-Vanessa, co się z tobą dzieje?! - spytał Harry, gdy wychodziłam z dormitorium z walizką (jadę do cioci Narcyzy i wujka Lucjusza na ferie!).
-O co ci chodzi, Potter?!
-Widzisz, juz nie mówisz do mnie: Harry. Kompletnie się nie odzywasz się do mnie. Jak już, to tylko wtedy, żeby mnie pogrążyć! Inną cię poznałem... - po tej żenujacej mowie tylko wzruszyłam ramionami.
-Vanessa, ty taka nie jesteś...- ciągnął - Dlaczego nie może być tak, jak wcześniej? - znowu wzruszyłam ramionami.
-Nieważne... Mam nadzieję, że przejrzysz w końcu na oczy... Takie pytanie... Czemu wszyscy mnie unikają i tak dziwnie się na mnie patrzą?
-Myślą, że jesteś Dziedzicem, bo gadałeś z wężem podczas naszego pojedynku. Salazar Slytherin był wężousty. Jego Dziedzic też powinien nim być.
-Gadałem z wężem?!?!
Wytłumaczyłam mu wszystko starając się mowić obojętnie. Prawda jest taka, że... bardzo chciałam żeby nasze Domy się wreszcie pogodziły... Chyba zależy mi na Harrym... Co?! Co ja w ogóle gadam?!?! NIE!!!
-Vanessa, Harry... - usłyszałam skądś głos Dumbledore'a - Wiem o mowię węży u was obojga. Jesteście jedynymi wężoustymi w szkole. Jesteście w niebezpieczeństwie...
Harry, który nie wiedział, że jestem taka jak on, patrzył na mnie ze zdziwieniem. Nie... Nie... NIE... NIE!!! Dlaczego znowu powtarza się sytuacja z poprzedniego roku?!?! Niech no jeszcze powie, że muszę znowu zostać w Hogwarcie na tą przerwę!!! Jakie kurde niebezpieczeństwo?!?! Nic mi przecież nie grozi!!
-Dobrze myślisz, Vanessa. Musisz zostać.
Kurde. Byłam wściekła. Nawet nie da się tego opisać!!! Pobiegłam do dormitorium.
__________________________
__________________________
-Co jest? - spytał mnie Draco, jak tylko wbiegłam do Pokoju Wspólnego.
-Znowu muszę zostać na tu przerwę zimową!!!
-Dlaczego??
-Bo... - zdecydowałam, że powiem prawdę - Kojarzysz, jak Harry na pojedynku gadał z tym wężem?
Pokiwał głową.
-Też to potrafię. W tamtym roku, na ulicy Pokątnej usłyszałam tego węża, dlatego go kupiłam. Czasem go później słyszałam, ale niezbyt rozumiałam. W tym roku, chodząc po korytarzach szkolnych słyszę coś. Jakieś słowa wyrwane z kontekstu... Dumbledore się dowiedział i kazał mi i Potterowi zostać tu "dla bezpieczeństwa" - mówiłam najszybciej jak tylko potrafię.
-Zostaje z tobą - po dłuższej chwili odpowiedział - Już raz cię w Święta zostawiłem. Poza tym dużo osób zostaje. Selen, Crabbe, Goyle, Pansy...
-O co ci chodzi z tą całą Pansy?!
-O co teraz tobie chodzi???
-O ciebie, Pansy i Selen! Przejrzyj w końcu na oczy! One są mega w tobie zakochane!! - krzyknęłam i poszłam z walizką do sypialni dziewczyn.
*Draco*
Zakochane?! Selen?! Pansy?! Vanessa mówi poważnie?! Nie wiem, co mam o tym myśleć. Dobrze się z nimi dogaduję, ale to tylko przyjaciółki...nic więcej.
-Ymm...Hej Ma...Draco - powiedział wchodząc do dormitorium Goyle.
-Hej chłopaki - powiedziałem (Crabbe wszedł tuż za Goylem).
-Draco... Yyy... Jesteś tym Dziedzicem?
-Wasz debilizm mnie dobija czasem... Mówiłem wam wczoraj, że nim nie jestem i nie wiem, kto nim jest, nie dotarło?!
-Yyy... Dotarło - powiedział Crabbe.
-Minęło 50 lat od otworzenia Komnaty... Zgineła wtedy szlama... Obstawiam, że tym razem będzie to Granger... - powiedziałem z uśmieszkiem, a Crabbe wyglądał jakby miał się na mnie rzucić - O co wam dzisiaj chodzi?! Zachowujecie się bardziej idiotycznie niż zazwyczaj!
Nie odpowiedzieli mi tylko wybiegli z dormitorium. Co za debile...
-Hej Draco - tym razem do dormitorium wszedł Teodor - Masz chwilę?
-Jasne, o co chodzi?
-Wiesz, bo...
-Tak... Chyba wiem, o co ci chodzi. Przed chwilą gadałem w Vanessą, która mi coś uświadomiła. Po dłuższym zastanowieniu uświadomiłem sobie coś jeszcze innego. Podoba ci się Vanessa, nie? Wiesz... wydaje mi się, że też na ciebie leci.
Teodor wyglądał na zaskoczonego faktem, że wiem, o co mu chodziło i zapewne też tym, co najpewniej czuje do niego moja kuzynka.
-Pogadaj z nią - powiedziałem do przyjaciela - Albo wyślij walentynkę, to już niedługo.
__________________________
__________________________
*Selen*
Jedząc śniadanie w Wielkiej Sali obserwowałam nadlatujące sowy z licznymi różowymi, bądź czerwonymi kartkami w kształcie serc. Nie oczekiwałam żadnej szczerze mówiąc. No bo kto mógłby mi wysłać? Nikt... No chyba, że przyjacielska walentynka, ale to trochę wiocha. Naprzeciwko mnie siedziała Pansy, która cały czas mówiła do Tracey o tym, że dostanie Walentynkę od Draco. Miałam ochotę ją udusić.
-Vanessa, na pewno za chwilę przyleci do ciebie jedna od Teodora!! - ekscytowała się Dafne korzystając z okazji, że Teodor usiadł daleko.
Vanessa tylko pokiwała lekko ramionami. Jak dla mnie to na pewno dostanie ją. Z Teodorem strasznie do siebie pasują!! Przyleciała właśnie do Dafne walentynka od Blaise'a, na co przyjaciółka wygladała, jakby miała za chwilę zemdleć. Czekałyśmy i czekałyśmy... I nic więcej. No cóż. I tak nie liczyłam na nic, ale pewnie Vanessie jest przykro.
*Vanessa*
Może i jest mi przykro ale... w końcu dlaczego liczyłam na to, że dostanę walentynkę od niego? Byliśmy tylko raz na balu... Nic więcej.
Wracając z Selen i Dafne do dormitorium zatrzymał nas Teodor.
-Vanessa... Nie chciałem co tego wysłać, wolałem dać osobiście - powiedział i dał mi do ręki czerwoną karteczkę. Walentynka... Uśmiechnęłam się cała czerwona na twarzy, a uśmiechnięty chłopak odszedł.
Byłam bardzo, bardzo podekscytowana i szczęśliwa, ale z pewnością nie tak jak Selen i Dafne, które dosłownie przez godzinę nie mogły się zamknąć i przestać skakać po całej sypialni.
*Draco*
-Oj Draco, nie wiem, o co chodzi z tą dzisiejszą pocztą... Jeszcze nie doszła do mnie Walentynka od ciebie - powiedziała z uśmieszkiem Pansy.
-Pansy... Nie wysłałem nic do ciebie.
-Jeszcze nie?? To kiedy niby masz zamiar to zrobić, co?!
-Może 30 lutego - powiedziałem chamsko mając serdecznie jej dość.
*Selen*
Po godzinie ekscytacji walentynką Vanessy od Teodora, poszłam do łazienki gdzie dosłownie napadła na mnie Pansy. Jedyne, co pamietam to skierowane w moją stronę zaklęcie Sectumsempra.
Obudziłam się w szpitalu i zobaczyłam pochylającego się nade mną Dracona. Chwila... co?!?! Wstałam szybko z łóżka.
-Wystraszyłem cię? - spytał.
-Nie! Nie... Długo tak leżę?? Co się w ogóle stało??
-To Pansy. Już dziesiąta wieczorem... - powiedział i przerwał na chwilę - Selen... Chyba sobie coś uświadomiłem. Świetnie dogadujemy się i....
O nie! Czy on mnie właśnie "friendzonuje"?!?!
-Zechciałabyś być moją walentynką?
-Co? - spytałam głupio, a Draco podał mi różową kartkę w kształcie serca.
-Zostaniesz moją dziewczyną?
Wpatrywałam się chwilę w niego starając się nie otworzyć buzi albo nie zemdleć nawet. Pokiwałam lekko głową, na co Draco się szeroko uśmiechnął.
Dziena za wszystkie głosy i komentarze!!! 😄😄❤️🙈
Cieszę się, że (raczej) Wam się podoba ta seria!! 😁💕 nie było rozdziału przez dwa dni - to chyba rekord 😂 za to dzisiejsza cz. jest dłuższa 😁 Mam nadzieję, że się podoba ☺️☺️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro