10 Klub Pojedynków
Parę dni pózniej, wracając z porannej Uczty z Teodorem i Draco, dowiedzieliśmy się o pierwszym spetryfikowaniu. Była to kotka Filtcha - Pani Norris.
-To Potter? - spytałam szeptem.
-Wątpię, żeby umiał to zrobić - odpowiedział kuzyn.
Komnata tajemnic została otwarta, strzeżcie się wrogowie dziedzica
Napisane krwią... Nie no, dziedzicem z pewnością nie jest ten żałosny Potter. Cieżko pomysleć, że jeszcze parę miesięcy temu, ja... przyjaźniłam się z nim... Na samą myśl wzdrygnęłam się.
__________________________
__________________________
-Vanessa, musisz dużo zjeść przed meczem - powiedziała do mnie Dafne na porannej Uczcie parę dni pózniej.
-Nie jestem głodna. Chyba już pójdę...
-Czekaj! Może nam wreszcie powiesz jak sprawy z Nottem?
-Jak? Nijak... Gadamy... Ale nic wielkiego. To wy sobie coś ubzdurałyście!
Selen przewróciła oczami.
-Dobra, zmieńmy temat - zaproponowała - Gotowa na mecz z Gryfonami?
-Zawsze i wszędzie - powiedziałam dumnie i uśmiechnęłam się.
Chwilę po tym byłam na boisku.
-Nie możemy zawieść, Vanessa. Poza tym ojciec przyszedł obejrzeć mecz.
-Nie martw się Draco. Nie pozwolę Harry'emu nawet zbliżyć się do znicza.
Dosyć dobrze opanowałem także wizje. Nie powinny mnie zaskoczyć na meczu, jak w tamtym roku. Byłam gotowa. Bardziej już na pewno nie mogłam być.
Obie drużyny wzleciały na miotłach, a pani Hooch rzuciła kaflem rozpoczynając grę. Oblatywałam boisko w poszukiwaniu znicza, przy okazji obserwując obie drużyny. Gryfoni byli masakryczni w porównaniu do naszej wspaniałej drużyny. Szczególnie Draco jako nowy ścigający sprawdzał się niesamowicie. W pierwszej minucie zdobył 10 punktów na Slytherinu!! Lucjusz był wyraźnie dumny z syna... Bardzo chciałam, żeby i ze mnie był dumny, więc mocno wytężyłam wzrok.
Znalazłam go! Znalazłam znicz!!
Pognałam w tamtą stronę, a Harry tuż za mną. Niemalże jak w tamtym roku... Jednak w tym roku to JA złapię znicz! Nie mogę zawieść! No po prostu nie mogę!!
W tej chwili za miotłą Pottera zaczął jakby... gonić kafel? Co?? Nieważne. Nic nie może mnie rozpraszać. Jako, że miałam lepszą miotłę od Harry'ego byłam już dość dużo przed nim. Od znicza dzieliło mnie jakieś 30 centymetrów... Oby nie wizja! Błagam, oby nie wizja!
Wyciągnęłam rękę, żeby dosięgnąć złoty znicz. Jeszcze trochę... Jeszcze tylko trochę...
Złapałam go!!!! Udało się!! Złapałam złoty znicz!!!!!!
-I tak oto niesamowita Vanessa Lestrange złapała złoty znicz!! -krzyknął przez megafon Lee Jordan - Slytherin wygrywa mecz! Trzeba przyznać, ma dziewczyna talent, ma!!
Slytherin oszalał na trybunach. Gdy tylko zeszłam z miotły, reszta drużyny podrzucała mnie wysoko w górę, a potem klaskała, przytulała mnie i gratulowała. Co za super dzień!
-Vanessa, widzę, że całkiem nieźle radzisz sobie w lataniu - powiedział wujek Lucjusz uśmiechając się.
-To znaczy... Jesteś ze mnie dumny?
-Oczywiście, że tak. Z ciebie Draco też - powiedział i przytulił nas (co było dziwne, a jednocześnie miłe...)
__________________________
__________________________
-Klub Pojedynków... - zaczęła czytać ogłoszenie Dafne - W związku z ostatnim wydarzeniem (spetryfikowaniem) każdy powinien nauczyć się zaklęć przeciw ewentualnym niebezpieczeństwom. Zapraszam na pierwsze zajęcia nowo powstałego Klubu Pojedynków, organizowane przez waszego...ulubionego... profesora... Gilderoy'a... Lockharta - gdy skończyła czytać, wszystkie trzy zrobiłyśmy odruch wymiotny i zaśmiałyśmy się.
-To jak, idziemy? - spytała Selen.
-Ty chyba żartujesz! Nie będę marnować czasu na tak bezużyteczne mi zajęcia - powiedziałam.
-Każdego może spotkać to, co Panią Norris. Nie jesteśmy bezpieczni - powiedział Harry, który niewiadomo skąd się wziął.
-Znam się na magii lepiej niż ten przygłup Lockhart... Mówisz tak... bo może jesteś dziedzicem, co?
-Co się z tobą stało ostatnio, Vanessa... Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? Jakim niby cudem mógłbym nim być?! Wiesz co? Jak taka pewna jesteś swoich umiejętności to wyzywam cię na Pojedynek! - krzyknął Harry, na co zaśmiałyśmy się.
-Tak się czasem zastanawiam... Co jest z tobą nie tak, Potter? - powiedziałam nie mogąc przestać się śmiać.
__________________________
__________________________
Na początku Lockhart pojedynkował się z profesorem Snapem. Oczywiście "nasz ulubiony profesor" przegrał, co było wiadome od początku. Dlaczego OPCM nie możemy mieć z profesorem Snapem?!
-Kto będzie pierwszą parą? - spytał Lockhart - Może Harry Potter z...
-Ze mną! - postanowiłam pokazać wszystkim, a szczególnie Potterowi, że jestem tu najlepsza w Pojedynkach. No i w sumie też profesorowi Snape'owi, bo może zaoferuje mi rownież dodatkowe lekcje Czarnej Magii... Pomarzyć przecież zawsze można.
Weszłam na pole pojedynków i jednym ruchem ręki chamsko "przegoniłam" Gilderoy'a - Przygotowany na porażkę? - spytałam Pottera.
-Raz... Dwa... i TRZY!!!
-Expelliarmus! Rictusempra!
-Levicorpus! - krzyknął Harry, kiedy doczołgał się do różdżki.
-Liberacorpus! - krzyknęłam przeciwzaklęcie - Serpensortia!
Wyczarowany wąż zamiast atakować Harry'ego zaczął z nim rozmawiać... Jeśli chodzi o mnie, to w tamtym toku słyszałam węże, a w tym, czasem chodząc po szkolnych korytarzach rozumiem jakieś słowa... Od tamtego czasu z kotką Filcha... Rozumiem węże... I jakby... Umiem ich mowę... McGonagall mówiła nam, że Salazar Slytherin był wężousty, więc jego Dziedzic też raczej nim jest...
Wszyscy patrzyli się na Pottera, a szczerze wolę, kiedy patrzy się na mnie.
- Drętwota! Petrificus Totalus! -rzucałam zaklęcia.
Gilderoy oszołomiony Harrym (i z pewnością moimi zdolnościami) powiedział cokolwiek po jakiś dwóch minutach.
-I tak oto Vanessa wygrywa. Dosyć brutalnie...
-Schlebia mi pan - powiedziałam schodząc z pola.
-Zanieście Harry'ego do Skrzydła Szpitalnego - powiedział.
-Vanessa, Slytherin dzięki tobie otrzymuje 20 punktów. Bardzo dobry pojedynek - powiedział profesor Snape.
Uśmiechnęłam się. Byłam z siebie niesamowicie dumna. To była bardzo dobra decyzja, żeby przestać przyjaźnić się z tym żałosnym "Golden Trio". Ale o ci chodzi z Harrym. Wszyscy teraz myślą, że jest dziedzicem... To przecież niemożliwe, żeby taki debil nim był.
Koniecznie napiszcie, czy Wam się podoba, czy nie 😄😁. Dzięki za głosy i komentarze pod poprzednimi częściami 😘💘😊😊 Staram się pisać najczęściej, jak tylko mogę (praktycznie codziennie wstawiam - może ktoś zauważył) 😁❤️💖.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro