Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

05 Przerwa Świąteczna

Chwile stałam tak w milczeniu i szczerze nie wiedziałam, co odpowiedzieć dyrektorowi.

-Naprawdę dziwisz się, że o wiem o wizjach?

Pokiwałam lekko głowę, nie nawiazując kontaktu wzrokowego.

-Chyba nie doceniasz mnie - powiedział uśmiechając się do mnie.

-Tylko ja mam takie wizje?

-Do tej pory jesteś jedyną osobą, którą znam, z taką mocą. To nie znaczy, że jedyną.

-Jak się ich pozbyć?

-Oj, Vanessa. Mocy nie da się pozbyć. Da się jedynie ją opanować. Musisz dużo ćwiczyć, aż w końcu będziesz mogła panować nad wizjami.

-Wizje pokazują teraźniejszość, przyszłość, czy przeszłość?

-Wszystko, ale głównie jest to teraźniejszość. Mogę spytać się, jakie wizje już miałaś?

-Widziałam Narcyzę na Dworze Malfoy'ów i ... na meczu Dracona - pominęłam wizję z Lucjuszem z jasnej przyczyny... - Ta z Draco to była chyba bliska przeszłość, ale pewna nie jestem - dokończyłam.

-Rozumiem... Skontaktowałem się wczoraj z Narcyzą i powiedziałem, że zostajesz w zamku na Święta.

-Co?! Dlaczego???

-Będziesz ćwiczyć panowanie nad wizjami. Im szybciej, tym lepiej. To już postanowione.

Nie mogłam w to po prostu uwierzyć. Nie zobaczę się z rodziną, w dodatku wszyscy moi znajomi wyjeżdżają z Hogwartu!! Masakra jakaś! Poszłam zdenerwowana do dormitorium, w którym nikogo nie było.

Następnego ranka obudziłam się w trochę weselszym nastroju - na dole czekały dla mnie prezenty. Zbiegłym szybko i ujrzałam stos wielkich, przepięknie opakowanych pudełek z napisami "Vanessa". Większość była oczywiście od cioci Narcyzy i wujka Lucjusza. Było też pudełko od Selen, które przepełnione było czekoladowymi żabami i fasolkami wszystkich smaków. Od Dafne dostałam książkę od zaklęć dla zaawansowanych. Następnie otworzyłam pudełko od Blaise'a, a potem od Teodora Notta - bliskiego przyjaciela Draco. Otwierałam pózniej dużo innych pudełek, aż trafiłam na pudełko od profesora Dumbledore'a - był to złoty znicz.

Ucieszyłam się bardzo z prezentów. Ubrałam się w czarny sweterek z przeplecionymi srebrnymi nitkami i zwykłe rurki, a potem poszłam na śniadanie do Wielkiej Sali.

Zdziwiło mnie trochę to, jak niewiele osób w niej było.

-Vanessa - usłyszałam skądś.

Rozejrzałam się i zobaczyłam Harry'ego machającego do mnie w towarzystwie Rona, który dziwnie patrzył się na niego.

-Chodź, usiądziesz z nami - powiedział uśmiechnięty Harry.

Podeszłam do ich stolika niepewnie patrząc na Rona, który ewidentnie nie życzył sobie mojej obecności.

-Co jest Ron? - spytał szeptem Harry myśląc, że nie słyszę.

-To córka Bellatrix Lestrange, śmierciożerczyni... - powiedział rownież myśląc, że nie słyszę Ron.

-Kogo?

-Zwielenniczki Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać...

-Co z tego? Nie osądzaj jej, nawet jej nie znasz.

-Yhmm, ja to wszystko słyszę?

-Sorka - powiedział zmieszany Ron - siadaj...

-Tak czy inaczej - nie mogę. Jestem Ślizgonką, a to stół Gryfonów.

-Oj siadaj. Nie sądzę, żeby w Święta zwracali na to uwagę - powiedział Harry.

Nie wiem, jak to się stało, ale cały dzień przebywałam w ich towarzystwie i nawet tego Rona polubiłam i on mnie też. Czułam, że niesprawiedliwie ich osądziłam.

Po Uczcie popołudniowej miałam pierwszą lekcję z Opanowania Wizji. Poszłam więc do gabinetu Dumbledore'a, który już tam na mnie czekał.

Nasza lekcja odbywała się w bardzo dziwny sposób. Miałam pić specjalnie przez Dumbledore'a przygotowany dla mnie eliksir, który ma za zadanie przywoływać wizje.

Tego dnia, już za pierwszym razem zemdlałam i obudziłam się podobno po dwóch godzinach w skrzydle szpitalnym. 

Następnego dnia już lepiej mi poszło - już nie zemdlałam. Ćwiczyliśmy godzinę i po każdej wizji miałam mowić profesorowi, co zobaczyłam. Zajęcia były bardzo męczące i gdy tylko skończyliśmy, poszłam do dormitorium, umyłam się i od razu poszłam spać.

Kolejnego dnia miałam przerwę w zajęciach i cały dzień siedziałam z Harrym i Ronem, a wieczorem poszłam do sowiarni zobaczyć, czy przyszły do mnie jakieś listy. Przyszedł tylko jeden od wujków, a liczyłam na coś od Dracona. Ta cała Pansy sprawiła, że jestem dla własnego kuzyna, jak "pod peleryną niewidką" (dzisiaj dowiedziałam się o niej)!!!
___________________________
___________________________
Dni przerwy świątecznej przebiegały dość monotonnie. Miałam jeszcze tylko jedną lekcję Opanowania Wizji, ponieważ profesor Dumbledore uważa, że nie należy też przesadzać z tymi lekcjami.

Ostatniego dnia przerwy odkryłam zwierciadło Ain Eingarp. Wiedziałam, że człowiek widzi w nim to, czego najbardziej pragnie.
Myślałam, że zobaczę siebie jako kapitana drużyny Quidditcha, albo jako prefekta domu. Zobaczyłam w nim jednak rodziców, Narcyzę, Lucjusza, Draco i samą siebie na Dworze Malfoy'ów. Wszyskich razem. Siedziałam tak wpatrując się w lustro mniej więcej godzinę.

Zachęcam wszystkich do głosowania i komentowania, bo bardzo zmotywuje do pisania dalszych części :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro