Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14.

JAMES
Po kilkunastominutowych „kwalifikacjach" ojciec wychodzi niepocieszony z sali. Na całe szczęście udaję mi się go dogonić, jednak dostrzegając jego morderczy wzrok, czekam, aż sam się wypowie. Nie mija chwila, a mężczyzna odzywa się również burkliwym głosem, jak jego mina.

– Są dobrzy.

– Więc czemu mówisz to tym tonem? – pytam niemal od razu.

– Ponieważ nie będę miał wytłumaczenia, dlaczego to Aniel pójdzie jako pierwsza – mówi, gdy upewnia się, że wokół nas nie ma nikogo.

Dopiero w tym momencie rozumiem, dlaczego kobieta prosiła, bym to załatwił. Marszczę brwi, nie spodziewając się tego po ojcu, jednak zgodnie z obietnicą, działam.

– To nie jest dobry pomysł.

Mężczyzna spogląda na mnie. 

– Więc całe szczęście, że nie masz prawa głosu.

Niemal zamyka mi drzwi do gabinetu przed twarzą, jednak udaję mi się złapać je w odpowiedniej chwili. Wchodzę do pomieszczenia.

– Tato – wzdycham. – Mówię poważnie.

– Ja też. – Nawet na mnie nie spojrzy. – W tej dziewczynie jest coś podejrzanego, a ja nie mam ani czasu, ani ochoty się w temu przyglądać. Chcę mieć ten jeden problem z głowy.

– Wrogów powinno trzymać się jak najbliżej – wypowiadam słowa, których uczył mnie od urodzenia.

– Nie takich James – warczy. – Nie mam pojęcia, kim ona jest, w moim domu została zamordowana kobieta. Aniel natomiast wygląda na osobę, którą to wszystko mało interesuje, a przy tym wszystkim bawi się w amatorkę.

– A jeśli jest kretem? – podpowiadam, choć wiem, że jest to mało prawdopodobne. – Jeśli okaże się sojusznikiem Upadłych, będziemy mieli ich wszystkich w garści. Z pewnością nie jest kimś, kto wie niewiele. Musimy trzymać ją blisko.

– To ryzykowne.

– Więc pozwól, że ja się nią zajmę – mówię. – Traktuj ją, jakby jej nie było, a ja gdy tylko dowiem się czegoś ciekawego, powiem ci.

– Dlaczego chcesz to zrobić?

Wzruszam ramionami.

– Jestem twoim następcą. Czas się czymś wykazać, a jeśli dzięki mnie twój jeden z głównych problemów zniknie, to czy nie czyni mnie kimś godnym twojego miejsca?

Mężczyzna kiwa lekko głową, a następnie wykrzywia usta na kształt uśmiechu.

– W porządku. – Odwracam się, by wyjść, ponieważ doskonale zdaję sobie sprawę, że to koniec naszej rozmowy. – James. – Przystaję. – Masz swój moment. Wyjątkowo, nie zepsuj tego.

***

Następnego ranka doganiam Aniel, która wyraźnie rozluźniona idzie w stronę swojego pokoju.

– Jak słyszałaś, załatwiłem to – odzywam się, jako pierwszy.

Dostrzegam, że dziewczyna zaciska szczękę, przez co parskam cicho. 

– Jestem pod wrażeniem – odpowiada, gdy wchodzi do swojego pokoju.

– Powiedziałem ojcu, że będę cię szpiegować, więc z łaski swojej nie utrudniaj mi tego. – Zamykam drzwi, a Aniel patrzy na mnie zszokowana. – Przecież musiałem go jakoś przekonać, byś została.

– Chciał się mnie pozbyć? – pyta.

Kiwam głową. Widzę po niej, że nie jest wcale zaskoczona – w końcu tego się spodziewała.

– Więc... – Unosi brew. – Co dokładnie chcesz wiedzieć i po co ci ta informacja?

Wzdycham, wiedząc, że powinienem stawiać na szczerość. Tak więc robię.

– Wiem, że ty tego nie widzisz, ale wszyscy się boją. Mój ojciec, ja, Abigail i reszta dorosłych, która usłyszała plotki o tym, co zadziało się w posiadłości. – Przegryzam wargę, a następnie spoglądam na nią. – Nie wiemy kto, nie wiemy jak, ale ktoś niepożądany wkradł się do najbardziej strzeżonego miejsca. Wiesz, co to dla nas oznacza? Nie jesteśmy bezpieczni, nikt z nas nie wie, co czeka na nas za rogiem. Co jeśli Upadli wiedzą jak się dostać do Claritas?

– Nadal nie wiem po, co ci informacja z mojego życia osobistego – przerywa mi, będąc tak niewzruszona jak jeszcze kilka sekund temu.

– Ponieważ chcę wiedzieć, że była to osoba nie zagrażająca życiu mojej siostry, ani osób, które są mi bliskie. Niecodziennie słyszy się o tym, że nowo przybyła rozmawia z kimś w ciemnym zaułku.

– Więc nie masz się czego obawiać. – Zakłada ramiona na piersi i spogląda przez okno. – Chodziło o mnie.

Momentalnie odczuwam niepokój. Fakt, Aniel nie jest i raczej nie będzie mi bliską osobą, jednak jej spięty głos i ramiona mówią same za siebie – coś jest nie tak. Przybliżam się do niej.

– Jak o ciebie?

– Powiedzmy, że Upadli chcą, bym wyszła stąd jak najszybciej – burczy. – Zanim zaatakujesz mnie milionem pytań, nie wiem dlaczego, nie wiem po co, jednak taką informację dostałam. W związku z obietnicą, którą złożyłam Ariemu oraz z tym czego się dowiedziałam, chcę zostać w mieście najdłużej jak się da.

– Masz jakiekolwiek podejrzenia, dlaczego tak jest?

Wzrusza ramionami.
– Upadli zawsze byli chorzy na umyśle i stawiali sobie dziwne wyzwania. – Przegryza wnętrze policzka. – Pamiętam, jak byłam świadkiem rozmowy dwóch z nich, którzy zakładali się, który z nich przeleci więcej martwych kobiet z nie swojego gatunku. – Zaśmiała się gorzko, a mnie przeszedł zimny dreszcz. – Kto wie po co im ja.

– Dlaczego nie powiedziałaś o tym wcześniej?

– A interesuje cię nekrofilia?

Parskam.

– Doskonale wiesz, że nie o tą rzecz mi chodzi.

Kobieta wzdycha, a następnie odwraca się w moją stronę. Dzieli nas maksymalnie metr, dlatego musi lekko unieść głowę. 

– Skąd miałam pewność, że mogę wam zaufać?

Milczę przez chwilę, bo ma ona sporo racji. 

– Tu chodzi o twoje życie Aniel...

– Zawsze chodzi o czyjeś życie – przerywa mi. – Doskonale jednak wiesz, co oznacza zachcianka Upadłych. Skąd mam mieć teraz pewność, że nie rzucicie mnie na pożarcie tym potworom? 

– Ponieważ jesteś jedną z nas – odpowiadam po dłuższej chwili.

– Mógłbyś mnie nie obrażać? – Unosi brew, jednak dostrzegam na jej twarzy cień uśmiechu.

Moje serce uderza szybciej, boleśniej, ponieważ zdaję sobie sprawę, iż kobieta sobie żartuje. Nie potrafię się powstrzymać i wybucham krótkim śmiechem. Nasze spojrzenia się krzyżują. 

– Nie obrażam, a stwierdzam fakt. – Robię kilka kroków w tył, chcąc mieć ostatnie słowo. – Nim się obejrzysz, zdasz sobie sprawę, że jest to miejsce, w którym chcesz żyć.

Aniel unosi brew, jednak już się nie odzywa. Uśmiecham się do niej, a następnie odchodzę. Mam wrażenie, iż – pomimo wcześniejszych uprzedzeń – dogadamy się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro