Rozdział 9
–T-Touya?... - [T.I] nie wiedziała skąd wie że ten niebezpieczny człowiek to jej przyjaciel z dzieciństwa, może po mocy, albo po oczach... Nie wiedziała tego, ale wiedziała jedno. On jest najstarszym synem Enjij'ego Todoroki'ego.
– Tch...- Niebieskooki uwolnił dziewczynę z pod ściany ale złapał ją prawy nadgarstek, mocno ale również delikatnie... jak by bał się że jak puści jej nadgarstek to ona rozpłynie się w powietrzu i już nigdy nie wróci.
– Skąd wiesz ze to ja? - zapytał
– Sama nie wiem... Intuicja? - Wzruszyła ramionami
– Jak zwykle niziutka/ żyrafo (zależy czy jesteś wysoka czy niska)- zakpił, ale można było usłyszeć w jego głosie troskę i obojętność.
[T.I] naburmuszyła się i lekko poczerwieniała ze złości jak Dzwoneczek. (Nie pytajcie)
– Mówiłam ci tysiąc razy żebyś mnie tak nie nazywał Baka! - Dziewczyna uderzyła lekko złoczyńcę klatkę piersiową i powtórzyła tę czynność kilka razy.
– Tak Tak... - Przytulił ją do siebie i potajemnie inchalował się zapachem jej włosów ( Dla niższych)/ jej perfum/ mgiełki które można było najbardzieć wyczuć na szyji. Dziewczyna wtuliła się w jego klatkę piersiową/oparła brodę o jego głowę i zamknęła oczy. Para przyjaciół z dzieciństwa stali w takiej pozycji pare minut gdy nagle rozległ się glos pewnej dziewczyny.
– Dabi~ Shigaraki każe nam wracać do bazy~ - Zaśpiewała wesoło nastolatka.
[T.I] wyrwała się szybko z objęć chłopaka i schowała się za ścianą budynku.
Niebiesko-oki chłopak tylko spoważniał i niewidocznie posmutniał. Spojrzał na dziewczynę w mundurku i tylko kiwną głową.
Kiedy chłopak ruszył dwa kroki zatrzymał się i zadarł głowę do góry, potajemnie spoglądając w miejsce gdzie schowała się [K.W] włosa.
– Wiśnia, ptak, uśmiech, kwiat... - Wypowiedział słowa i znikną w ciemnościach cieni budynków oświetlanych przez światło księżyca.
~ N-niemożliwe... On to pamięta! - [T.N] uśmiechnęła się i poszła w kierunku dormitorium.
– Touya-nii-san dlaczego nie mówisz przy wujku pochodni że się spotkamy o tej samej porze i godzinie? ( Wiem nie ma sensu)
– Ponieważ będzie na mnie krzyczał że marnuję czas na zabawę a nie na trening...
Dziewczynka pomyślała a chwilę potem uniosła palec wskazujący do góry, co znaczyło że wpadła na jakiś pomysł.
– To wymyślmy jakiś kod! My będziemy wiedzieć co on znaczy a wujek nie będzie!
– Dobry pomysł tylko jaki...
– Wiśnia, ptak, uśmiech, kwiat!
– Ale to się nie rymuje Baka...
– A właśnie że rymuje! - naburmuszyła się.
Resztę wieczoru dziewczyna przesiedziała w swoim pokoju i rozmyślał co się dziś stało.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Więc wróciłam i mam nadzieje że mnie nie zabijecie za nie obecność.
Piszcie kto ma jeszcze zarywać do naszej [T.I] ~
Jestem tak zmęczona że głowę mam zamkniętą XD
Pa~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro