Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 6

NIE PRZMYŚLANA DECYZJA , DZIWACZNY SEN, POLSKA

Jedno wam powiem moi drodzy. Nigdy przenigdy nie powinniście gdziekolwiek ruszać bez konkretnego planu podróży. Mówię to poważnie. Kiedy parę godzin po wydostaniu się z obozu drogą cienia padłam w jakimś byle jakim parku zrozumiałam, że powinnam była się domyślić, że ciało herosa jest słabsze od bogini. No ale przecież Anastazja Camilla Gabriela Night Solace di Angelo postanowiła jak zwykle bez pomyślunku rzucić się w ucieczkę.

Byłam zmęczona i czułam, że zaraz padnę na ziemię co też zrobiłam.

- Musisz odpocząć, Cam - Powiedziała z niepokojem w głosie Lucy.

- Też tak myślę. Ty też w sumie powinnaś odpocząć - Stwierdziłam patrząc na jej pobladłą twarz. Cóż... Kompletnie zapomniałam, że herosi którzy nie urodzili się potomkami Panów Umarłych ciężko znosili takie podróże.

- Wiesz.... Nie jestem pewna a jak coś nas napadnie  - spytała zaniepokojona

Rozejrzałam się dookoła. Z jakiegoś powodu czułam, że ten las był bezpieczny. Być może to za sprawą cioci Artemidy, która dała mi swoje błogosławieństwo gdy byłam jeszcze dzieckiem i czasem wyruszałam z nią na polowanie. Oczywiście nie chciałam pozostawać wieczną dziewicą jak ona ale lubiłam włóczyć się po lesie.

- Myślę, że ten las jest bezpieczny. Artemida nad nami gdzieś czuwała - Stwierdziłam.

Zmęczone w końcu użyłyśmy mojej dużej podróżnej torby jako poduszki i zasnęłyśmy.

Nie miałam najgorszego snu, ale kogoś w nim rozpoznałam. Herę żonę mojego dziadka. Jednak wyglądała zupełnie inaczej gdy ubrana była w  czarną miniówkę i czerwony jaskrawy top. Śmiała się z jakimś gościem w barze i co najdziwniejsze filtrowała z nim. Nazywała go przystojniaczkiem co jeszcze bardziej mnie dziwiło bo przecież jak dotąd każdy wiedział, że boska pani Niebios była wierna mojemu dziadkowi Zeusowi. Popijała kolorowe drinki i uśmiechała się bardzo kuszącym głosem co sprawiało, że mężczyzna tracił coraz bardziej dla niej głowę. Nazwał ją najpiękniejszą kobietą jaką kiedykolwiek spotkał i powiedział, że taka jak ona z pewnością ma szczęśliwe życie a ona na to, że to nie do końca tak. Zdawała się naprawdę być tak szczęśliwa w jego towarzystwie, że wydawało mi się to naprawdę niemożliwie. Jednak gdy ujrzałam jak całuje tego faceta nie mogłam po prostu się nadziwić. Co u licha? Dlaczego coś takiego mi się śniło? No i czy miało to jakieś znaczenie?

Nagle zbudził mnie jakiś dziwny dźwięk. Jakby ktoś robił sobie imprezę i to wyjątkowo huczną. Momentalnie się poderwałam i szarpnęłam za ramię Lucy.

- Lu, wstawaj ! - Powiedziałam głośno, a dziewczyna przypadkowo uderzyła mnie swoją ręką w nos przez co krzyknęłam.

-  Jezu, Cam wybacz- Powiedziała lekko przestraszona moim krzykiem i tym co właśnie zrobiła.

- Spoko laska - Mruknęłam - Jednak jedno jest pewne jeśli będziesz miała chłopaka i jego też tak powitasz to naprawdę mu już współczuję - Powiedziałam żartobliwie, na co się lekko zarumieniła. Nagle złapała się za uszy. 

= Kto u diabła imprezuje w parku w takiej ciemnicy?- Spytała z niesmakiem bo do naszych uszów doszły dźwięki głośnej muzyki. Rozpoznałam disco polo. Jednak najdziwniejsze, że śpiewali po polsku. Znałam ten język bo miałam kiedyś nadzieję, że kiedyś pojadę do Polski.  

- Lucy mam pewne podejrzenia co do miejsca naszego pobytu. Jednak chyba będziemy musiały się upewnić czy się nie mylę - Powiedziałam lekko zdenerwowana.

- Em, dobra. Tylko mam pytanie. Czy będziemy się pytać tych dzieciaków robiących niezmierny hałas czy też wyjdziemy z lasu i się zapytamy?

= Myślę, że najlepiej będzie zapytać kogoś kto tak nie świruje - Stwierdziłam - Jednak trzeba najpierw znaleźć z tąd do cholery wyjście.

Cóż park do którego trafiliśmy był jakiś mega duży i prawie przy każdym możliwym miejscu stała jakaś ławeczka i stoliki do odpoczynku. Wszystko wydawałoby się tu rajem gdyby nie ta muzyka hucząca ze wszystkich stron. Strasznie się ona niosła i pewnie dlatego nie słyszałyśmy żadnych ptaków. Nagle usłyszałam w końcu coś innego niż muzyka. Mianowicie auta. W końcu się z tamtąd wyrwałyśmy. Wyjście z parku było do prawdy na chwilę dziwnym uczuciem. Wszędzie dookoła było mnóstwo ludzi i z jakiegoś powodu domyśliłam się że byliśmy na jakiejś wsi. Były same domy. Nigdzie żadnego bloku tylko domki jednorodzinnne bądź dwu. 

-  Cam... Gdzie my do cholery jesteśmy? - Spytała jakbym sama wiedziała Lucy. Ja tylko miałam podejrzenie a ona najwyraźniej myślała że wiem gdzie nas przeniosłam za nim straciłam siły.

- Nie wiem. Może powinnyśmy zapukać do jakiegoś domu i się spytać- Stwierdziłam.

Tak też zrobiłyśmy. Zatrzymałyśmy się przy domku, który był naprawdę pięknie zaprojektowany przez co za nim w końcu zapukałyśmy musiałam wysłuchać od Lucy jaka ta architektura jest cudowna. Rany... Dziecko cioteczki Ateny więc czego się spodziewać u licha?

W końcu jednak podeszłam do drzwi mając już po dziurki w nosie słuchanie o tym jak to fajnie zaprojektowany jest ten dom. Zapukałam ostrożnie trzy razy i czekałam z Lucy u boku, aż ktoś otworzy. Jednak moim zdziwienie było wielkie jak nie wiem gdy otwarła je na oko dziesięcioletnia dziewczynka o kruczoczarnych włosach i piwnych oczach.

- Z kim mam przyjemność ?- Spytała dziewczynka uprzejmnie.

- Wybacz malutka, ale się zgubiłyśmy i nie bardzo wiemy jak tu wylądowałyśmy. - Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Cóż jesteście na wsi o nazwie Świerklaniec- Odpowiedziała grzecznie.

No ładnie. Czyli się nie pomyliłam z tymi piosenkami w parku. Naprawdę byłyśmy w Polsce.

- Em...- Wymamrotała Lucy nic nie rozumiejąc.

- Reo! - Usłyszeliśmy głos jakiegoś mężczyzny prawie przy drzwiach - Z kim tam dziecko rozmawiasz?- Spytał gdy już się zbliżył i w tedy zamarłam. Ten facet był w moim śnie. 

- Tatusiu te dziewczyny się zgubiły. Przecież nie pozwolimy by błąkały się po nocy prawda?- Spytała ze słodyczą córka tego mężczyzny.

- Oczywiście wejdźcie i się rozgoście. Mamy trzy wolne pokoje- Powiedział i wpuścił nas gościnnym gestem do domu. Weszłyśmy nie co zamroczone tą całą wędrówką.

Mężczyzna i jego córka jednak nie pytali o nic tylko nakarmili i odesłali do łóżek.

- Słuchaj, Cam....  Gdzie my jesteśmy? Na nazwę tej wsi zareagowałaś w taki sposób jakbyś wiedziała - Spytała Cam gdy leżałyśmy w łóżkach w pokoju gościnnym.

- Cóż... Powiedzmy, że wylądowałyśmy w Polsce - Powiedziałam spokojnie choć sama czułam się trochę zdumiona tym odkryciem.

- Żartujesz sobie? W zupełnie innym kraju?!- Wykrzyknęła ale kazałam jej się ruchem dłoni przy ustach zamknąć.

- Owszem. Jednak co dziwne ci ludzie z pewnością mają jakiś związek z Herą.

- Dobra jutro się będziemy nad tym zastanawiać. - Stwierdziła Lucy i po chwili bez trosko sobie pochrapywała.

Cóż mnie trudno było pod wpływem wrażeń zasnąć jednak jakieś nie wiadomo ile chwil potem zasnęłam śniąc znów o Herze i tym mężczyźnie parę pokojów dalej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro