Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ten w którym pojawia się Dementor


Pov Elizabeth

1 września jedni kochają drudzy nienawidzą a ja pierwszy raz od rozpoczęcia swojej edukacji nie mogłam się go doczekać. To miał być mój nowy początek nowy start w moim dotychczasowym życiu. Z jednej strony byłam przeszczęśliwa w końcu będę miała na co dzień swoich przyjaciół i tatę.

A właśnie co do taty jak zwykle jest oszczędny w swoich emocjach tak dzisiaj był wyraźnie zestresowany.

Popijałam herbatę i obserwowałam mojego rodzica który czytał proroka codziennego. Twarz Syriusz Blacka wpatrywała się we mnie mimo że wiedziałam, że to tylko zdjęcie i tak odczuwałam niepokój.

-Myślisz, że go złapią?-Spytałam się taty a on westchnął głęboko odkładając gazetę na bok i biorąc w ręce kubek kawy.

-Mam nadzieje wszyscy go szukają szkoła będzie dodatkowo chroniona nawet przez środki których nie popieram.

-Masz na myśli dementorów o których mówił wuj Lucjusz? -Dopytywałam jedząc tosta z dżemem.

-Te istoty nie bez powodu siedzą w Azkabanie tam odnajdują to, czego potrzebują. Ich miejsce jest tam, gdzie ktoś ma cierpieć, a nie w szkole pełnej rozwrzeszczanych bachorów.-Spojrzał na gazetę z pogardą i pociągnął dużego łyka kawy z kubka z podpisem „Najlepszy tata"

Wtuliłam się w tatę a on objął mnie jedna ręką i poprawił mi włosy które spadały na moją twarz.

-Obiecaj mi kociołku, że będziesz uważać na siebie zwłaszcza na wycieczkach w Hogsmeade.

-Obiecuje tato wiesz, że nie lubię pakować się w kłopoty po prostu czasem ona same mnie do siebie zapraszają.-Powiedziałam a tata westchnął tylko i podał mi paczkę krakersów dla Syzyfa.

-Po wyjściu z pociągu skieruj się do Hagrida i razem z pierwszoroczniakami udasz się łódką na ceremonie przydziału.

Kiwnęłam tylko głową zajadając się pysznym dżemem malinowym.

Wybiła godzina 10 a ja za pomocą kominka udałam się do dworu mojego wujostwa.

Jako że tata musiał być wcześniej w szkole miałam na peron udać się z Malfoyami nie narzekałam, bo uwielbiam swoje wujostwo i to, że często mnie obdarowują słodyczami.

Chyba mam jakiś problem z cukrem, ale taki lekki.

Wyszłam z kominka odkładając swoje rzeczy na ziemie razem z klatką w której był Syzyf na co zareagował on niezadowoleniem.

Stałam w salonie jakąś minutę, kiedy zobaczyłam jak mój przyjaciel zbiega ze schodów.

-O jesteś matka z ojcem zapraszają cie do jadalni nim wyruszymy na peron.

Skierowałam się za Draconem mijałam obrazy każdego pokolenia Malfoyow.

-O Elizabeth jesteś już.-Narcyza odeszła od stołu i wzięła mnie w swoje ramiona.

Zawsze ją podziwiałam mimo arystokratycznego wychowania i obojętności względem innych. Dla rodziny byłaby gotowa dokonać egzekucji każdego wroga.

-Witam ciociu i wuju cieszę się, że was widzę.-Ukłoniłam się lekko okazując im należyty szacunek.

-A ja się raduję, że dzisiaj na peron idziesz z nami droga Elizo.-Wuj Lucjusz posłał mi najbardziej ciepły uśmiech na jaki było go stać.

Dla obcych to nawet nie byłby uśmiech, a raczej neutralny wyraz twarzy mówiący o braku wrogości do rozmówcy.

Ale ja wiedziałam, że kryje się w nim więcej ciepłych uczuć niż u wielu pełen uśmiech który kryje pogardę.

-Elizo jak myślisz gdzie dzisiaj przydzieli ci tiara?-Spytała ciocia, gdy wyszliśmy z jadalni a Draco wraz z ojcem poszli do jego pokoju po rzeczy dziedzica Malfoyow.

-Oj ciociu liczę, że będzie to Slytherin wtedy wiem, że nie zawiodę ojca, ale i dla mnie to będzie dobry dom. Chyba nigdzie indziej mnie nie zaakceptują przez to, kim jestem.

-Pamiętaj aniołku nieważne gdzie będziesz na nas zawsze będziesz mogła liczyć. Wiem też, że Severus nie będzie tobą rozczarowany tylko przez to w jakim domu się znajdziesz. Liczy się to jak się będziesz reprezentować i co sobą pokażesz.

Przytuliłam się do niej a ona delikatnie pogładziła moje włosy.

Wiedziałam ze Narcyza marzyła o córce, ale z powodów zdrowotnych po urodzeniu Draco nie mogli mieć z Lucjuszem więcej dzieci.

-Mam prośbę Elizo pilnuj Draco wiem co nieco o jego zachowaniu i mi się to nie podoba. Zbyt się wywyższa i ma to zdecydowanie po Lucjuszu, ale wiem, że dasz rade go utemperować. Masz silny charakter a takie są idealne do zmiany zachowania mężczyzn.

-Ciociu, a to działa u kuzynostwa?

-No cóż, łatwiej w związku, ale wiem, że dasz rade jesteś dla Dracona jak siostra i to starsza.

-Dobrze ciociu przypilnuje tego rozwydrzonego dzieciaczka z ulizaną czupryną.

-Słyszałem wiesz.-Krzyknął Draco schodząc po schodach wraz z ojcem a mina Lucjusza wskazywała lekkie rozbawienie.

-Dziękuje ojcze za wsparcie w trudnym dla mnie momencie, gdy jestem sam na polu walki z dwoma kobietami.

-Zawsze możesz na mnie liczyć Draconie pamiętaj.

Relacje rodzinne Malfoyow są tak bardzo skomplikowane, ale i piękne na swój sposób.

-10.40 Przenośmy się już, bo miejsc nie znajdziecie w przedziale.-Zadecydował Wuj i po raz kolejny tego dnia przeniosłam się kominkiem w kolejne miejsce.

Naprawdę przestane jeść przed podróżami, bo niedługo się to źle zakończy.

-Witamy cie Elizo na Peronie 9¾

Usłyszałam głos cioci, ale cały mój wzrok skupił się tylko na tym, co widziałam przed sobą.

Przy peronie stał czerwony parowóz, a za nim wagony pełne ludzi. Na tabliczce widniał napis: Pociąg Ekspresowy do Hogwartu, godzina jedenasta.

-Pięknie tu.-Podziwiałam miejsce w którym się znalazłam było ono naprawdę magiczne.

-No da się przywyknąć po którymś razie, ale masz racje ma to swój urok.-Powiedział Draco jednocześnie kierując mnie by pokazać gdzie odłożyć i od razu pomoc mi z naszymi bagażami.

-To tak jak mówiłam w domu uważajcie na siebie wiecie, że ta szkoła słynie z dziwnych wypadków i przypadków.-Powiedziała ciocia a wuj pokiwał tylko głowa z jego standardową miną wyrażającą obojętność i chłodność.

-Obiecuje matko i ojcze, że zaopiekuje się Elizabeth o ile oczywiście trafi do najlepszego domu.

Obiecuje ciociu i wuju, że zaopiekuje się Draconem i dopilnuje by nie zrobił nic co przyniesie hańbę rodzie i domowi.

Po ostatnich formalnościach skierowaliśmy się do przedziału który jak zdążyłam zrozumieć zajmowali tylko Ślizgoni.

Widziałam kilka znajomych twarzy na widok jednej osoby szczególnie się uśmiechnęłam.

Blaise Zabini debil, ale kochany o ile nie jesteś mugolakiem.

-Witam cie diable.-Powiedziałam i go przytuliłam co chłopak odwzajemnił był ode mnie dużo wyższy więc dosięgałam mu tylko do mostka.

-Dobrze cie widzieć już się bałem ze Smoczek nas okłamał i mistrzyni eliksirów jednak nie dołączy do nas, by wznieść dom węża na sam szczyt.

-Dobra skończ Zabini z tym słodzeniem daj dziewczynie usiąść, bo jeszcze będzie miała cie dość i ucieknie do innego domu.

Za czarnoskórym chłopakiem pojawiła się dobrze znana mi blondyna.

-Cześć Dafne dobrze cie widzieć i widzieć, że nie zostawiłaś mnie z nimi samą.-Spojrzałam na blondynkę i obie się zaśmiały a chłopcy udali oburzenie.

-Jak myślicie kto nas w tym roku będzie uczył obrony?-Spytała Pansy która o dziwo nie rzuciła się na Dracona jak tylko weszliśmy do przedziału a siedziała spokojnie na swoim miejscu.

Miłe zaskoczenie w porównaniu ze znanych mi historii.

-Gorzej niż w zeszłym roku być nie może.-Powiedział Draco otwierając paczkę z fasolkami wszystkich smaków.

-Tata opowiadał o Lockharcie jak dyrektor może zatrudniać tak niekompetentnych ludzi.

-Stary Dumbledore weźmie byle kogo wystarczy, że na rok ma z głowy ten problem.-Powiedział Malfoy, a potem wypluł fasolkę koloru ciemnozielonego.

-Słyszałam ze ciąży na niej klątwa i co roku nauczycielowi który oczy OPCM dzieje się cos strasznego ciekawe czy to prawda.-Usłyszeliśmy głos młodszej dziewczyny poznałam że to młodsza siostra Dafne Astoria.

-Zobaczymy, gdy skończymy edukacje i każdego roku będzie ktoś inny.-Odpowiedziałam jej chcąc być uprzejma.

-Dobra Crab i Goyle idziemy zobaczyć co robi bliznowaty ze swoją zgrają nieszczęść.-Powiedział Draco i wyszedł wraz ze swoimi ochroniarzami z wagonu.

-On chyba ma jakąś obsesje na punkcie Pottera. -Powiedziałam a wszyscy się ze mną zgodzili czy to obsesja z nienawiści czy może zazdrości hmmm trzeba to przemyśleć.

Po kilkunastu minutach chłopaki wrócili a Draco wygadał na ostro wkur....

-Coś się stało Potter kolejny raz wygrał waszą potyczkę?-Spytał się Nott który do tej pory pozostawał cicho.

-Morda Theodor, bo sam zaraz oberwiesz.

Oho komuś cos się nie udało i teraz chce przelać emocje na osobę niezwiązana z porażką.

Spojrzałam na Blondi z dezaprobatą a on odwrócił głowę byle tylko na mnie nie patrzeć.

Podróż trwała czas mijał dość spokojnie a na zewnątrz pogoda zdążyła się zepsuć deszcz padał bez przerwy oby to nie zapowiadało całego roku pełnego deszczu.

Nagle pociąg się zatrzymał a atmosfera zrobiła się jeszcze chłodniejsza na szybie zaczął osadzać się lód. Było tak zimno, że z naszych ust wylatywała para.

-Ktoś chyba wsiadł.-Powiedział Blaise widać było, że jest zaniepokojony sytuacja i pewnie by zbladł, gdyby nie pewne cech fizyczne.

Czułam że cos jest nie tak miałam przeczucie, że za chwile coś się stanie.

Nagle na korytarzu zobaczyłam coś przed czym ostrzegał mnie tata i wuj Lucjusz.

DEMENTOR był w pociągu nie sądziłam, że będę mogła go ujrzeć tak szybko. Do niedawna nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę mogła ujrzeć dementora w pełnej okazałości. Jak widać życie lubi zaskakiwać na moje nieszczęście. Mimo że nie wszedł bezpośrednio do przedziału poczułam jego obecność.

Wszystkie dobre emocje nagle znikły pochłonęła mnie pustka. Coś mnie pchało ku rozpaczy i nie pozwalało uchronić się od tego uczucia.

Po policzkach popłynęły mi łzy ktoś chwycił mnie za rękę, ale dalej nie reagowałam tylko płakałam, nawet gdy światła ponownie się zapaliły zajęło mi dłuższą chwilę opanowanie tego stanu.

Gdy wróciłam do świadomości zobaczyłam ze Draco wraz z gorylami wyszli a ja siedziałam nagle na ziemi.

-Elizabeth już jest dobrze?-Zobaczyłam ze Nott jest nade mną pochylony i to on trzymał mnie za rękę.

-Już jest dobrze zobacz zniknął pewnie szukali Blacka w pociągu.-Powiedziała Dafne i dała mi batona z czekoladą spojrzałam na nią z niezrozumieniem.

-No co czekolada to zawsze dobre lekarstwo na stres jedz i czekamy az ci kolory wrócą.

Oby to był jednorazowy wypadek a reszta mojej dekoracji upłynie spokojnie bez tego typu dodatkowych atrakcji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro