Rozdział 5
Nagle wszyscy siedzący w salonie usłyszeli krzyki zza drzwi.
-Nie może pan!-Krzyczał jakiś piskliwy głosik.
Po chwili do pokoju wpadł widziany na Pokątnej w towarzystwie Harry'ego Pottera mężczyzna, będący jego chrzestnym.
Za nim wbiegły trzy skrzaty rodu Aiori, będące wyraźnie wściekłe.
-Black?!-Zdziwili się Aiori, Malfoy i Lestrange.
-Syriusz?-Zapytała zdziwiona Narcyza.
-Ciekawe, co on tu robi?-Zastanawiała się Sev, a Draco był równie ciekawy.
Mężczyzna rozejrzał się po pomieszczeniu i ruszył w stronę Sev, która zaczęła się lekko bać.
-Nawet się nie zbliżaj do niej!!-Wrzasnęli Aiori, sięgając po różdżki, a pozostali szybko dołączyli.
Nim jednak ktokolwiek zdołał rzucić zaklęcie, Black który znajdował się już przy dziewczynie, nagle poczuła jak coś go od niej odpycha z taką siłą, że uderzył w ścianę na drugim końcu pokoju.
Gdy oprzytomniał zauważył że jest związany łańcuchami i przypięty do podłogi.
Nad nim stali pozostali.
-Jak śmiałeś wtargnąć do rodzinnego domu mojej żony i prawie zaatakować naszą córkę?-Zapytał spokojnie Marko, hamując wybuch gniewu.
-To moja córka!-Wrzasnął Black.
-CO?!-Krzyknęła blada Sev i zrobiła się blada.
-Zróbcie test-Poradził Lucjusz, spokojnie pijąc whisky.
-Syriuszu, nawet jeśli to prawda, to powinieneś napisać, a nie tak wtargnąć do czyjegoś domu-Powiedziała spokojnie Narcyza, a Black się zawstydził.
-Zrobił jak każdy Gryfon. Najpierw robią, potem być może pomyślą-Stwierdził Lucjusz.
-Uspokoiłeś się już?-Zapytała Druella, patrząc na Blacka.
-Tak-Odpowiedział.
Dru jednym ruchem różdżki rozwiązała mężczyznę i wskazała mu jeden z foteli.
-Jeden fałszywy ruch i zawiśniesz w lochu-Powiedziała jeszcze Druella, nim Black zdążył usiąść.
-Szkoda miejsca w lochach. Rzucimy go wilkołakom w czasie pełni-Stwierdził Marko.
-Dlaczego uważasz, że jest twoją córką?-Zapytał nagle głos zza regału z książkami. Po chwili regał się odsunął, a do pomieszczenia wszedł ojciec Druelli.
-Lordzie Benz-Powiedzieli goście jednocześnie i skłonili się.
Lord Aber Benz jedynie lekko skinął głową i stanął za fotelem nowej wnuczki, patrząc podejrzliwie na Blacka.
-Wygląda identycznie jak moja zaginiona narzeczona-Powiedział cicho Black.
-W dodatku ma moje nazwisko-Dodał jeszcze.
-To żaden dowód-Stwierdził Marko.
-Więc test-Stwierdził Lord Benz i przywołał skrzata, który przyniósł jakąś kamienną miskę.
-Musisz umieścić rękę w misce, a my nalejemy wody. Gdy ją wyciągniesz, to on włoży swoją dłoń. Jeśli woda nie zadziała na niego jak kwas, to jesteście bliską rodziną-Powiedział Lord Benz do wnuczki.
-Nie lepiej użyć zaklęcia pokrewieństwa?-Zapytał Syriusz.
-Nie ufam temu zaklęciu-Powiedział Lord Benz i rozpoczął "rytuał".
-Więc jesteście bliską rodziną-Powiedział zawiedziony Marko, gdy Syriusz trzymał już dłoń 30 minut w tej wodzie.
-W końcu-Ucieszył się Łapa(Syriusz) i wyciągnął dłoń z miski.
-Więc mam dwóch ojców-Stwierdziła lekko zdezorientowana Sev, co wywołało uśmiech u Marko i niepewność u Syriusza.
-Jak to dwóch?-Zapytał Łapa.
-Marko i ciebie-Powiedziała Sev, jakby to było oczywiste.
-Mój bączek-Zaśmiał się Marko i przytulił córkę.
-Moja księżniczka!-Powiedział zazdrosny Syriusz i wyrwał córkę z objęć Marko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro