Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

━━ 21. WYWIADY


zaczynamy maraton, kochani!!





               Obudziło mnie stukanie deszczu. Mój policzek był przyciśnięty do klatki piersiowej Damiano, który obejmował mnie ramieniem i nadal spał. Nie chciałam go budzić, a poza tym podobało mi się to poczucie bezpieczeństwa w jego pobliżu.

Przez chwilę słuchałam jego cichego oddechu, sunąc palcami po jego piersi i śledząc kontury jego tatuaży. Deszcz stawał się coraz cichszy, aż w końcu całkowicie ustał. Klatka piersiowa Damiano nadal regularnie się unosiła i opadała, kiedy się w niego wtuliłam. Chętnie zatrzymałabym czas, by móc trwać w tym momencie już zawsze.

– Długo nie śpisz? – zapytał chłopak zachrypniętym porannym głosem, a ja oparłam brodę na jego piersi, by na niego popatrzeć.

– Chwilę.

Ucałował moje usta, na co zamknęłam oczy, napawając się tym uczuciem.

– Nie byłam pewna, czy to, co wydarzyło się wczoraj, było snem – przyznałam, a następnie delikatnie złożyłam pocałunek na jego skórze.

– Kocham cię – wyszeptał cicho i już wiedziałam, że to nie był wytwór mojej wyobraźni. To była rzeczywistość, chociaż wydawała się snem.

– Musimy iść na śniadanie. W południe mamy kolejne wywiady na arenie – przypomniałam mu.

Z westchnieniem się podniosłam, ale Damiano pociągnął mnie z powrotem na siebie, przez co wylądowałam na nim.

– Jeszcze chwilka – wymamrotał. Następnie po raz kolejny się pocałowaliśmy, trzymając się nawzajem, jakbyśmy bali się zniknięcia drugiej osoby.

Przed śniadaniem zapukałam do drzwi Sophii, chcąc odebrać moją kartę-klucz, bym mogła się przebrać i pomalować. Była rozgorączkowana, kiedy weszłam do jej pokoju, ponieważ zgubiła gdzieś swój telefon.

Przygotowałam się u siebie, podczas gdy Damiano siedział na moim łóżku i wzrokiem śledził każdy mój ruch. Razem zeszliśmy do jadalni, nasze palce były ze sobą splątane, a ja byłam niesamowicie szczęśliwa.

Nie licząc Sophii, wszyscy byli już przy naszym stoliku. Damiano złożył delikatny pocałunek na moim policzku, ponieważ musieliśmy się rozdzielić, po czym puścił moją dłoń i udał się na drugi koniec pomieszczenia. Elle do mnie pomachała, kiedy podeszłam do naszego stołu, na jej ustach widniał mały uśmiech.

– Widzę, że ty i Damiano do siebie wróciliście? – To było bardziej pytanie niż obserwacja.

– Tak – odparłam jedynie, zajmując miejsce naprzeciwko niej.

Sophia wpadła do jadalni i opadła na ławkę obok mnie, nadal wyglądając na rozgorączkowaną.

– Znalazłam telefon – pochwaliła się, jednocześnie podnosząc urządzenie.

– Super, Sophia – powiedziałam, czując się jak dumna nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej, która chwaliła dziecko za rozwiązanie prostego działania matematycznego.

– Chodźmy po coś do jedzenia, umieram z głodu.

Zepchnęła mnie z siedzenia i zaczęła gwałtownie ciągnąć, przez co prawie się potknęłam. Wyrwałam się z jej uścisku.

– Powiedz mi, wszystko z tobą dobrze? Dlaczego się tak zachowujesz?

– Wszystko dobrze. Jestem po prostu podekscytowana. Wczoraj Ethan zaprosił mnie na randkę. Wiesz, że nie jestem najlepsza w randkowaniu, zawsze strasznie się denerwuję – wyszeptała mi do ucha, na co zachichotałam.

– To twoje jedyne zmartwienie. I tak jest już w tobie zakochany bez pamięci, więc nieważne, czy zrzucisz mu jedzenie na kolana podczas randki, to niczego nie zmieni.

– Po prostu nie chcę zrobić sobie wstydu – jęknęła i podała mi pusty talerz, który położyłam na mojej tacce.

– Za bardzo się martwisz. – Nałożyłam sobie chleb, dżem i trochę owoców. Moja siostra szeroko otworzyła oczy.

– Co się tutaj dzieje? – Wskazała na mój posiłek.

– A co ma się dziać?

– Jesz więcej niż zwykle, a przynajmniej się starasz.

– Mam dobry humor.

Mój żołądek się przekręcił. Zbyt łatwo było mnie przejrzeć. Kiedy czułam się źle, martwiłam się i miałam ataki paniki, zawsze jadłam o wiele mniej, niż powinnam, a często w ogóle. Oczywiście, Sophia od razu zauważyła, że coś było na rzeczy, gdy po raz pierwszy od dawna chciałam zjeść więcej. To nadal nie było wiele, ale dla mnie był to cały posiłek.

Damiano i Victoria do nas podeszli, dziewczyna mu o czymś opowiadała i machała dłonią w powietrzu. David nawiązał ze mną kontakt wzrokowy, a jego oczy zabłysły.

– Znowu ty – zauważyłam z uśmiechem, opierając się o Sophię, która właśnie odchodziła, przez co się poślizgnęłam. Niezbyt elegancko.

Damiano cicho się zaśmiał.

– Niezdara – powiedział, a Vic szeroko się uśmiechnęła.

– Dzień dobry, najdroższa Coro – powitała mnie uroczo i szturchnęła ramieniem.

Brunet odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy. Zaczęło być mi ciężej oddychać. Zachowywałam się jak nastolatka na widok swojego ukochanego. Nawet się tak czułam. Damiano delikatnie mnie pocałował, a szczęka Vic opadła. Stojąca obok nas Sophia także pozostała bez ruchu, wodząc wzrokiem między nami.

– Kiedy do cholery planowaliście powiedzieć mi, że...? – Głos Victorii był głośny, ale i tak głuchnął przy tym Sophii.

– Dzięki Ci Boże, że wysłuchałeś moich modlitw! – Wskazała dłońmi ku niebu. – W końcu ta dwójka idiotów porozmawiała o swoich problemach i uświadomiła sobie, że są pieprzonymi bratnimi duszami!

Vic radośnie pisnęła, a my z Damiano po prostu musieliśmy się zaśmiać, bo obie były takie podekscytowane.

– Kocham was – wyznała blondynka, wpadając w moje ramiona, przez co nieomal upuściłam tackę.

Jej szczęście było zaraźliwe, więc szeroko się uśmiechałam przez następne kilka minut.

Podczas drogi na arenę słuchałam muzyki na słuchawkach i przez okno obserwowałam ludzi na mokrych ulicach. Po deszczu wzeszło słońce, kilka zwierząt biegało ścieżkami, było przyjemnie ciepło, a ja zawsze cieszyłam się na widok psa. Ogólnie miałam lepszy humor niż zwykle.

– Udzielisz wywiadu i tyle. Rozmawiałam z twoim lekarzem, podobno wszystko jest dobrze – paplała Elle, na co kiwnęłam głową, choć tak naprawdę jej nie słuchałam.

Siedząca obok mnie Sophia również nie zważała na słowa mojej menedżerki — w zamian sprawdzała coś na telefonie i co jakiś czas mnie szturchała, by pokazać mi posty, które uważała za zabawne lub te związane ze mną.

Ze względu na to, że jutro była niedziela, mieliśmy kolejny dzień wolny, a Victoria chciała iść ze mną na zakupy. Potrzebowała nowych ubrań, bo zamierzała pójść do klubu, w którym już byliśmy, i nie wiedziała, w co ma się ubrać. Wysłała mi wiadomość z trasą, jaką musiałam pokonać do pobliskiego centrum handlowego, po czym zapytała, czy mogłabym zaprosić też Sophię.

– Chcesz iść jutro na zakupy? – Od razu zadałam to pytanie, a ona odpowiedziała mi kciukami w górę.

– O ile tylko dzisiaj na randce nie umrę z zażenowania... – dodała, kiedy przekazałam jej prośbę Vic. Zaśmiałam się.

Wszystkie wywiady następowały zaraz po sobie, ponownie byłam bliżej początku, tuż po Włoszech, więc razem z Sophią byłyśmy w poczekalni. Dopóki nie nadeszła kolej Måneskin, oni siedzieli z nami. Opierałam się o Damiano na kanapie, podczas gdy Vic i Thomas ponownie o czymś dyskutowali.

Trochę stresowałam się wywiadem, jak zawsze, kiedy nie byłam pewna, co mnie czekało. Måneskin wróciło z głównego pomieszczenia, więc wstałam. Damiano szybko ścisnął moją dłoń, gdy przechodziłam obok niego.

W sali konferencyjnej było więcej ludzi niż ostatnio. Powitałam ich i usiadłam przy stole przeznaczonym dla muzyków. Na początku zadawali mi normalne pytania, przykładowo, czy zaprzyjaźniłam się już z innymi artystami (oczywiście, nie powiedziałam im o mnie i Damiano) albo czy mam jakichś faworytów. Odpowiedziałam, że uważam Włochy i Ukrainę za najlepszych.

Zostałam również zapytana, czy wszystko u mnie dobrze — informacja o moim pobycie w szpitalu wyszła na światło dzienne, ale Elle wmówiła publice, że się przewróciłam i doznałam wstrząsu mózgu.

Wywiad trwał i trwał, a ja z każdą minutą coraz bardziej się rozluźniałam. Czas prawie się kończył, kiedy pewien dziennikarz wstał.

– Coraline, co możesz powiedzieć nam o twojej relacji ze swoim ojcem? Według naszych źródeł odwiedzał cię w Rotterdamie wbrew twojej woli.

Moje serce stanęło, poczułam ucisk w piersi, przez który nie mogłam oddychać.

– Wolałabym na to nie odpowiadać – powiedziałam zaskoczona, że potrafiłam brzmieć tak stanowczo.

– Czy twój pobyt w szpitalu miał coś wspólnego z twoim ojcem? – drążył dziennikarz, a moje oczy zaczęły migotać.

– Gdzie jest teraz i czy masz z nim kontakt? – Głosy pozostałych stawały się coraz głośniejsze i zalała mnie fala pytań.

Elle siedząca na tyle sali wstała.

– Chyba czas się skończył, panie i panowie. Proszę, koniec pytań na dziś.

Przecisnęła się przez reporterów, po czym pomogła mi wstać i wyciągnęła mnie z pomieszczenia. Zastanawiałam się, skąd wiedzieli o moim ojcu. Nieprzyjemne uczucie ogarnęło całe moje ciało. Ktoś musiał im powiedzieć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro