Rozdział 21
Leo
- Wierzysz jej? – spytał Ezra ssąc lizaka. Odkąd zaczął rzucać palenie, na okrągło coś przeżuwał, ssał, podgryzał lub lizał, jakby za wszelką cenę próbował zastąpić papierosa czymkolwiek co wpadnie m w ręce.
Westchnąłem zerkając na niego ze zmęczeniem. Wróciłem z Rosji kilka godzin temu, zawiozłem Kirę do naszego domu i nawet nie miałem czasu spędzić z nią w nim kilku chwil. Nie było nas parę dni i to wystarczyło, żeby nazbierało mi się tyle obowiązków, że musiałem spędzić co najmniej cały dzień poza domem. Jeden z podszefów zrobił niezły bajzel wpadając w konflikt z synem Fiedrowa – pobili się na jakieś imprezie, podobno poszło o jakąś dziewczynę, na dodatek tę z nieźle opłacanych prostytutek, więc sytuacja była podwójnie żenująca. Fiedrow wstrzymał nasz transport, żądał przeprosin od Johansona, a ja musiałem użerać się z nimi jakby mieli po dwanaście lat. Co za niedorzeczność.
Livia została z Kirą, obiecując że pokaże jej dom i okolice, a ja czułem się dziwnie. Zadurzyłem się w swojej żonie – to pewne, ale… To wszystko czego się dowiedziałem było dość przytłaczające. Niby i tak to podejrzewałem, ale jednak teraz, kiedy wiedziałam z pierwszej ręki, że Kira była adoptowana chciałem wiedzieć więcej. Jak się nazywała przed adopcją, skąd pochodziła, skąd ma te wszystkie blizny, kim są jej biologiczni rodzice i co się z nimi stało? Jak wpadła w łapy Ildara? Jak wiele robiła z Antonem, czy zmuszał ją do czegoś, a może sama chciała? Czy ją ranił, a ona wciąż uważała że mimo wszystko go kocha? Dlaczego ktoś tak silny jak ona pozował takiemu dupkowi jak Anton się krzywdzić? Ścisnąłem nasadę swojego nosa przymykając zmęczone oczy.
- Czy wierzę jej w to, że jest adoptowana i miała romans z przybranym bratem? A przepraszam bardzo, to jakaś rewelacja którą mogła wymyślić, aby mnie uspokoić? Przecież to pieprzony koszmar… Samo to że nie jest czystej krwi córką Aristova już rzuca cień na nasze małżeństwo. Mój ojciec miałby prawo zażądać zadośćuczynienia za oszustwo i drugiego ślubu, tym razem biologicznego syna z biologiczną córką, czyli jebanego Antona z Livią. Ponad to fakt, że cholera wie co wyprawiała z Antonem… Przychodzą mi do głowy naprawdę popieprzone rzeczy… Seks oralny, analny, obmacywanie się i picie swojej krwi, znając tego psychola wszystko jest możliwe.
- Myślisz, że aż tak? – Ezra uniósł brew z zainteresowaniem, więc miałem ochotę go walnąć.
- Raczej wykluczam seks analny. Była zbyt… Niedoświadczona w tej kwestii… Kiedy byłem w niej, widziałem że to dla niej nowość. Nie wiedziała czego się spodziewać, raczej gdyby robiła coś podobnego z Antonem zachowywałaby się inaczej. Za to seks oralny, obawiam się że na pewno.
- Też było to po niej widać? – poruszył sugestywnie brwiami wyraźnie zaintrygowany.
- Powiedzmy…
- Ja pieprze… Chyba mi stanął.
- Wal się Ezra.
- No co? Jest seksowna jak cholera i z tego co mówisz wie jak używać języka. Stary, przecież masz fart! Zazwyczaj te dziewczyny, które w życiu nie widziały faceta na oczy oprócz brata lub ojca, nie dotkną cię nawet ręką, nie wspominając o braniu w usta…
- Zamknij się – przerwałem mu i spiorunowałem go wzrokiem.
- Ale to prawda! Jest piękna, zaskakująco normalna, doświadczona w czym trzeba, a przed waszą nocą była dziewicą, Leo. Nie uprawiała seksu, oddała ci swój wianek, i to się liczy. Moja Tessa miała co najmniej pięciu facetów oprócz mnie, a przynajmniej pięciu do których mi się przyznała – dodał udając, że zasłania usta dłonią po czym założył nogę na nogę. - I wiesz co? Nawet jeśli miała dziesięciu, co to za różnica? Mam to w dupie, sam miałem wiele kobiet… – spojrzałem na niego wymownie – Właśnie, i nie tylko kobiet… Ale co z tego? To było zanim mnie poznała, mimo że pieprzyła się z każdym z nich i to nie tylko w standardowy sposób - uniósł brwi, a ja wywróciłem oczami – Nie przeszkadza mi to, bo to było przed nami. Kira w porównaniu do mojej Tess i 90% zwyczajnych dziewczyn jest czysta jak łza, plus lekko doświadczona w sprawianiu przyjemności mężczyźnie, które podkreślę, że nabyła nie z byle kim. Może i Aristov to zimny drań, ale gorętszy niż sam Hades. Sam bym wyleciał z nim na tą Syberię. Za dnia polowalibyśmy na wilki i niedźwiedzie, chodzili po górach i łowili ryby w przeręblu, a nocami ogrzewalibyśmy się wzajemnie przed kominkiem w domku po środku lasu… – westchnął przeciągle, a ja obrzuciłem go najbardziej obrzydzonym spojrzeniem na jakie było mnie stać.
- Jesteś nienormalny – oświadczyłem.
- Dobra już dobra… - zaśmiał się - Ale z Antonem robiła to ponoć przed zaręczynami…?
- Yhymmm….
- I właśnie o to mi chodzi. Zanim była z tobą mogła trenować na Aristovie, co z tego? Nie są spokrewnieni, więc automatycznie to przestaje być obrzydliwe, nie? I tu pojawia się moje pytanie. Czy wierzysz jej, że nie chciała się wtedy obmacywać z Antonem w gabinecie?
- A wyglądała jakby chciała?
- Zdecydowanie nie…
- Właśnie. Dlatego jestem w stanie to przełknąć. Widziałem po niej, że nie chciała mnie zdradzić. Nie znam jej, stary. Nie wiem czego się po niej spodziewać, ale nie licząc tych rewelacji z Antonem to na razie jestem pod jej wrażeniem, naprawdę. Jest piękna, zdaje się być zrównoważona biorąc pod uwagę to co zakładałem, a w łóżku było rewelacyjnie. Doskonale. W życiu nie czułem czegoś takiego…
- Jest piękna to na pewno… I to ciało.
- Tak, ale… Jest taka namiętna... Seks z nią to zdecydowanie najlepsza rzecz jaka spotkała mnie w życiu….
- Ale małżeństwo to nie tylko seks…
- Serio? Myślałem, że po tym monologu o lizaniu i pieprzeniu nie wpadniesz na coś tak błyskotliwego.
- Wal się - wsadził sobie lizaka w usta i zaczął nim wymownie obracać więc wziąłem głęboki, uspakajający oddech.
- W kwestii naszego małżeństwa… Na razie nie mam z nią wiele więcej niż ta jedna noc, parę zdań, kilka spojrzeń… Prawie jej nie znam, a najbardziej otworzyła się przede mną właśnie w noc poślubną. O więcej zawalczę. Będę starał się z nią rozmawiać i dowiedzieć się wszystkiego. Ale nikt nie może wiedzieć o tym do czego doszło, tak?
- Stary, nawet nie musisz mi mówić…
Właśnie wtedy zadzwonił mój telefon. Zobaczyłem, że to Aki więc natychmiast odebrałem połączenie.
- Witaj bracie.
- Witaj. Słyszałeś o tym co zrobił Johanson? Mam ochotę go udusić… Wystarczyło, że nie było nas trzy dni…
- Daj spokój… Muszę teraz osobiście posprzątać cały ten bałagan.
- Ty? Przecież masz świeżutką żonę w sypialni, kto zawraca ci teraz dupę sprzątaniem?
- Ojciec…
Głośny śmiech Akiego zadudnił w słuchawce.
- Dupek, tak jak mój. A jak podoba się Kirze w nowym domu?
- Nie wiem. Wyszedłem po pięć minutach. Ale niedługo wrócę, więc będę miał okazję trochę jej pokazać.
- To na pewno. Słuchaj sporo się o niej dowiedziałem. Wiem… Myślę, że prawie wszystko. Chcesz się spotkać i pogadać?
Zmarłem z słuchawką przy uchu. Wolałem wiedzieć to od Kiry czy Akiego? Jaka była szansa, że ona kiedykolwiek mi się zwierzy? Musiałem wiedzieć kim jest, w końcu była moją żoną... Poza tym w ogóle jej nie znałem, a dzięki temu mogłem mieć choć minimalny wgląd w jej życie, dowiedzieć się jak z nią postępować i przekonać się, że mówiła mi prawdę w kwestii Antona.
- Jasne. Kiedy?
- Jutro. Zadzwonię i umówimy się w Tamagi.
- Okej.
Rozłączyliśmy się, więc zerknąłem na Ezre patrzącego na mnie z zainteresowaniem.
- To Aki.
- Słyszałem…
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro