Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

E P I L O G U E

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Woda kołysała moim ciałem. Działało to na mnie uspokajająco, szczególnie, kiedy wiedziałam, że Pandora jest bezpieczna. A kiedy planeta była bezpieczna - to również ja byłam bezpieczna. Byłam z nią połączona. Czułam wszystkie jej emocje oraz bicie jej serca. A ten rytm działał na mnie jak słowa mojego ukochanego - kojąco.

- Nie za długo jesteś w tej wodzie ?.- zapytał mnie Neyrate, podpływając.

- Przecież wiesz, że muszę spędzać teraz więcej czasu przy nauce z żywiołami.

- I dlatego musimy co jakiś czas przylatywać na wyspę, abyś sobie popływała ? Przecież w lesie mamy tyle wody, że można dostać szału.

- Ale woda potrzebuje mnie TUTAJ.- podkreśliłam ostatnie słowo.- To tutaj działy się złe rzeczy, muszę tutaj dbać...

- Zachowujesz się jak egzorcysta, który musi raz w tygodniu odwiedzać domu bo jest nawiedzony.
- Ty i twoje rozumowanie...- powiedziałam.- Jak masz mnie denerwować to lepiej odpłyń.

- Spokojnie, Carissime.- uśmiechnął się zwycięsko, kiedy powiedział przezwisko. Dobrze wiedział, że nazywanie mnie "Najdroższą" sprawia, że od razu się uśmiecham a moje serce się raduje.

- Kocham, jak tak do mnie mówisz.- odparłam, podpływając do niego i zarzucając mu ręcę na szyję.

- A ja kocham tak do ciebie mówić. Moi rodzice...to oni wszystko zapoczątkowali. Mój ojciec tak mówił do matki...z resztą nadal mówi. A ona jest wtedy taka szczęśliwa...

- To już wiem, co ona czuję.- uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.- Chyba powinniśmy już wracać.

- Po czym poznałaś, że to najwyższy czas, aby wyjść z wody ?

- Kiedy zauważyłam na choryzoncie Mo'at oraz Ayane.- powiedziałam cicho i wskazałam na dwie kobiety, które do nas machały.

- To cud, że moja babcia jeszcze żyje...

- Nie zmyślaj. Jeszcze niedawno myślałeś, że nie żyje...

- Nie tylko ciebie zaskoczyła ta wiadomość. Wiesz jakiego moja mama dostała zawału, kiedy ją widziała ?

- Podejrzewam, że nie skończyło się to dobrze.- mruknęłam już trochę ciszej, kiedy wypływałam z wody.

- Dobrze podejrzewasz.

Prawda. Mo'at żyła. A kiedy zrobiła wejście to tylko z mocnym pierdolnięciem. Tylko ona była w stanie ukraść alkohol nowemu pułkownikowi i jeszcze je upuścić do oceanu podczas lotu. Kiedy Brandon się o tym dowiedział już myślałam, że będziemy mieli kolejny pogrzeb w klanie.
Skończyło się tylko na tym, że Leyla nagrała filmik, gdzie tym razem to Mo'at ucieka, a Brandon ją gonił.

Śmiałam się wtedy z tego tak bardzo, że na wspomnienie zaczął boleć mnie brzuch ze śmiechu.

- Wiecie jaki dzisiaj jest dzień ?.- zapytała Mo'at spoglądając raz na mnie raz na Neyrate.

Oczywiście, że wiemy, jaki jest dzień. Urodziny mojej mamy.
Dlatego spędziłam połowę dnia w wodzie, aby chodź trochę się uspokoić. Nie wiedziałam, czy przeżyję pierwsze urodziny mamy bez niej. Wiem jedno.
Będę płakać.

- Tak babciu, wiemy. Jesteś taktowna jak zawsze.- odpowiedział Neyrate.

- Świetnie! W takim razie chodźcie za nami!

Spojrzałam niepewnie na swojego ukochanego.

- Spokojnie, na pewno nie idziemy na zatracenie.

- Z nimi ? Nie byłabym tego taka pewna. Z tą dwójką to nawet pójście do piekła jest możliwe.

***

Każdy znał Kiri i każdy wiedział jaką miała dobrą duszę. Każdy ją uwielbiał, a jej śmierć spowodowała, że każdy popadł w depresję.

- Oh, Kiri.- mruknęła [T.I], patrząc na jej postać, która zaczęła się pojawiać przed nami.

Uśmiechnęłam się, kiedy spojrzała na każdego z miłością. Każdy złożył jej życzenia, ja zostałam na końcu.
Podeszłam do niej i rzuciłam się jej na ręcę. Zaczęłam płakać.

- Mamo...

- Będzie dobrze, Ewna.- powiedziała szeptem.- Poradzicie sobie.

Poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Kątem oka zobaczyłam jeszcze jedną kobietę na'vi, która wyglądała jak moja mama.

- Ewna, poznaj Grace. Twoją babcię.- uśmiechnęła się rodzicielka.

Nie umiałam pojąć się ze szczęścia. Obydwie mnie mocno przytuliły, a ja wstawiłam się w nie, czując się w końcu w domu.

Ostatni raz się do mnie uśmiechnęły, powoli się rozpływając. Obok mnie stanął Neyrate, który objął mnie ramieniem.

- Wszystko dobrze, Carissime ?.- zapytał.

- W najlepszym.- odpowiedziałam, splatając nasze dłonie.

Pomyliłam się. Kiri była moją bezpieczną przystanią, a Neyrate stał się moim domem.
Moją nową rodziną.

- Kocham cię, Ewna.- pocałował mnie w głowę.

- A ja kocham ciebie, Neyrate.- odwróciłam się i pocałowałam go w usta.

No to kochani...koniec.

Nawet nie wiecie jak bardzo jest mi ciężko to pisać. Heartless, Shameless oraz Conversations With The Devil to trylogia, która pozostanie ze mną na zawsze. Bardzo się z nią zrzyłam i nie wyobrażam sobie bez niej żyć.
Chciałabym wam wszystkim podziękować za wsparcie.
Za wszystko.
Za to, że czytacie moje książki.
Za to, że jesteście.
Dziękuję.
Dziękuję z całego serca.
Te książki nie powstałyby gdyby nie wy.
Nie umiałabym ich pisać bez was.
Jesteście najwspanialsi na świecie.
Nawet teraz, kiedy piszę to ze łzami w oczach chce wam przekazać wirtualnie dużo miłości!!

To co, widzimy się w kolejnej książce z Avatara ?!❤
Oczywiście jak trochę wyzdrowieje.
Przyszły mi wyniki badań i...nie jest dobrze. Będę robić ich więcej i będę was informować na bieżąco!
Dbajcie o siebie i życzę wszystkim miłego dnia/nocy!❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro