Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

C H A P T E R S E V E N

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Co jakiś czas wracałam wspomnieniami do tamtego dnia, kiedy miałam wypadek. Powiedzmy sobie szczerze, byłam wyrzutkiem rodziny, moi bracia i rodzeństwo Sully nie za bardzo chcieli mnie mieć w swojej paczce. Jednak pewnego dnia wzięli mnie ze sobą na jakąś małą wyprawę, kiedy miałam z sześć lub siedem lat. Poszliśmy nad jakąś rzekę, której koniec doprowadzał wodospad.
Powiedzieli, żebym stanęła nad klifem.
A wtedy Neyrate mnie popchnął.
Wpadłam do wody z hukiem. Przez moje ciało przeszedł paraliż, a ja nie umiałam wypłynąć na powierzchnię. Miałam wrażenie, że opadałam na dno i kwestią czasu było to, abym nigdy nie wypłynęła. Jednak, kiedy traciłam nadzieję obok mnie pojawił się bąbelek wody, który żył własnym życiem. Wtedy zrobił mały wir wokół mojego ciała, a ono się podniosło. Złapałam wtedy powietrze i ledwo podpłynęłam do kamienia, które leżało w wodzie. Moja ręka delikatnie dotknęła wiru, który w mojej ręcę zaczął bardziej wirować. Zrozumiałam, że panuję nad wodą.
Niespodziewanie, kilka minut później przyleciała cała nasza rodzina. Moja matka wyjęła mnie z wody i zapytała wtedy dlaczego do niej wskoczyłam.
Nigdy nie powiedziałam jej prawdy.
Wtedy dostałam również karę na wychodzenie z domu. Do odwołania.

- Gdzie wy byliście ?.- zapytała Tsahìk, kiedy wlecieliśmy do obóz górskiego.- Neyrate co się stało ?!

- Miałem wypadek, spadłem z ikrana.- wymyślił na poczekaniu.

-Wszystko dobrze ?.- zapytała.- Ewna, jesteś jakaś blada.

- Źle się poczułam, ale zaraz lecę.- wyjaśniłam.

- Gdzie ?.- Neyrate się zdziwił.

- Muszę coś załatwić.

- O nie nie nie! Najpierw spędzimy czas jako kochana rodzina, Ewna.

- Oho, tato, gdzie byłeś ?

- Na rybach z twoją mamą.- odpowiedział.- Ostatni raz.

- Dlaczego ? O nie...powiedziałeś jej, czy jest rybą, bo zaraz ją złowisz ?

- Cóż...być może była taka sytuacja.

- Nawet tego nie skomentuje.- mruknęłam.- Ale dlaczego nie mogę nigdzie iść ?

- Bo ja tak każę.

- A co jak cię nie posłucham ?

- Wtedy powiem wszystko mamie.

- Ja też, że nie umiesz utrzymać w domu swojej kopii.
- Chyba zapasowej jak już. Ja nie wiem po kim ty masz taki charakter. I w kogo się wdałaś.

- Mam nadzieję, że nie w teściową mamy...

- A propo waszej babci! Zaniedługo przyjeżdża!

- Co ?!.- krzyknęłam zdziwiona.

- Niespodzianka!.- krzyknął szczęśliwy Brandon.

- Chyba katastrofa!

- Zgadzam się z Ewną.- obok mnie pojawiła się mama.- Brandon, kochanie, co to ma znaczyć ?

- Zapomniałem ci wspomnieć, że Ayana wpadnie w odwiedziny.

- Dopiero co z wędkowania ryb wkurzona przyleciałam a ty mi wspominasz o takim czymś ? Jak możesz ?!

- No co ?! Każdemu się zdarza zapomnieć, prawda ?
- O wizycie mamy zapomniałeś ? Przecież ona jest jak druga Mo'at!

- Trochę gorsza.- powiedział ciszej mój ojciec.- Ale hej! Tylko na dwa tygodnie!

- Na ile?!

Kiedy moi rodzice się kłócili, ja powoli się wycofywałam ikranem. Kiedy miałam już lecieć mój ojciec mnie zauważył.

- Ewna!

- Widzisz ?! Nawet córki nie umiesz upilnować!

Krzyknęłam szczęśliwa, że uciekłam rodzicom. Trochę szkoda bo ich kłótnie zazwyczaj przypominają kabaret i mogły mnie ominąć jakieś ciekawe zdania mojego ojca, ale jednak ciągnęło mnie gdzieś indziej.
Poleciałam za głosem serca.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy!❤
Jeszcze bardzo chcę podziękować wam za 16 tysięcy wyświetleń pod My Heart Lies In Pandora!

Naprawdę...nie wiem jak wam dziękować i nie wiem co powiedzieć...
Kocham was bardzo mocno!!
❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro