Epilog
Ana zaśmiała się przez łzy. Czuła się naprawdę szczęśliwa.
................................................................
Agata starała się iść jak najciszej, chociaż wiadro jej to utrudniało. Dwa dni temu wróciła z przyszłości. Cieszyła się życiem, wiedząc, jak szybko wszystko się zmieni.
Podniosła wiadro i przechyliła je nad swoją przyjaciółką, która udawała, że przyzwyczaja się do temperatury wody – wcale nie musiała tego robić, zimno jej nie przeszkadzało, ale wolała się nie wychylać.
— Iii! — Ana odskoczyła w bok i przewróciła się do wody. Wstała cała mokra. Jej włosy tylko lekko pociemniały od wilgoci, bo i tak były już znacznie ciemniejsze niż przed tą całą przygodą. Włosy Agaty z kolei się rozjaśniły. Czy to oznaczało, że naprawdę są Córkami Światła i Mroku? Ale czyimi były potomkiniami, skoro dzieci Esmiry zginęły w pożarze?
Agata odbiegła na bezpieczną odległość i zaczęła się śmiać. Właśnie tę sytuację widziała w swojej wizji i teraz mogła ją zapamiętać jako prawdziwe wspomnienie.
Poszła popływać przez chwilę, po czym wróciła i zamierzała w swoim stylu klapnąć tyłem na ręcznik, coś sobie jednak przypomniała.
Sprawdziła ręcznik. Zgodnie z wizją Ana powinna wykopać dziurę w odwecie za oblanie, ale dziury nie było.
Usiadła na ręczniku i... wpadła do dziury. Ubrudzona piaskiem rozejrzała się w poszukiwaniu Any. Ta stała nieco dalej, przy linii wody. Jak to zrobiła?
Nagle przyjaciółka zniknęła i pojawiła się tuż obok Agaty.
— Zatrzymuję czas, pamiętasz?
Agata zaśmiała się w duchu z własnej głupoty, po czym z dzikim okrzykiem ruszyła w pogoń za Aną. Nie chodziło o złapanie przyjaciółki, ale o samą wolność w biegu.
W pewnym momencie zamknęła oczy i poczuła jakby biegła gdzieś przez las w 2065 roku, gdy ludzkość już nie istniała. Zobaczyła Esmirę i Emily, dwie kobiety, które znała tak krótko, a które zmieniły ją tak bardzo.
Przesiąkała tym, co już było, a jednocześnie dopiero się wydarzy.
Czuła nadchodzącą przyszłość.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro