VII
Autorka: Dzisiaj też krócej, ale mam nadzieję, że następny będzie dłuższy. Za wszystkie niezauważone błędy przepraszam!
Będzie mi bardzo miło jeśli skomentujecie, to naprawdę daje kopa do dalszego pisania.
********
Stał przy uchylonym oknie, nocne, chłodne powietrze owiewało jego ciało wywołując gęsią skórkę. Wyjął z ust papierosa i powoli wypuścił dym. Zerknął w stronę łóżka, gdzie Liam leżał oparty o poduszki, przeglądając telefon. W nikłym świetle nocnej lampki widział jak na jego skórze lśni pot.
Nie podejrzewał, że seks dwóch alf może być tak dobry. Był inny od tego z omegą, bardziej ostry i brutalny. Podobało mu się to.
- Spróbujmy - zgasił papierosa i ruszył do Liama.
- Co? - oderwał wzrok od ekranu telefonu, spoglądając na Zayna, który usiadł obok niego.
- Nie myśl sobie, że nagle się w tobie zakochałem, bo tak nie jest. Ale kocham Nialla i nie chcę go stracić! Myślę, że jakoś uda mi się z tobą dogadać, więc spróbujmy.
- Spróbujmy - szeroki uśmiech rozświetlił twarz Payne'a. Położył dłoń na karku bruneta przyciągając do pocałunku i ciągnąc za sobą
********
Dochodziła czternasta, a Louis krążył po całym domu nie potrafiąc znaleźć sobie miejsca. Co chwilę zerkał w telefon, jakby bał się, że przypadkiem przeoczy jakąś wiadomość.
Hej Zi! Liam na pewno dobrze się tobą zajął, jednak daj mi znać, że wszystko ok, abym nie musiał się martwić.
W nocy, zaraz po powrocie do domu wysłał wiadomość do Zayna. Nie spodziewał się, że Malik od razu mu odpowie. Domyślał się, że spał, jednak liczył na jakąś wiadomość od przyjaciela rano. Telefon jednak dalej milczał, co niepokoiło szatyna. Nie podejrzewał Liama, aby coś zrobił brunetowi. Bardziej obawiał się zachowania przyjaciela, wiedząc co wydarzyło się dzień wcześniej.
- Może zadzwoń do Liama? - Harry zerknął na niego znad książki, którą czytał.
- Co?
- Widzę i czuję, jak się martwisz o Zayna.
- Tak, to chyba... - usiadł obok alfy, chcąc wybrać numer Liama, jednak w tym momencie przyszła wiadomość od Malika.
Przepraszam, ale miałem intensywną noc. Wszystko dobrze, dam szansę naszej trójce ;)
Westchnienie ulgi wydostało się z ust omegi. Zayn był cały, Liam też, a Niall miał mieć przy sobie dwie alfy, które kochał.
- Jestem zazdrosny - odłożył książkę, przysuwając się bliżej swojego męża.
- O co? - spojrzał na kędzierzawego i krzyknął, gdy Harry jednym sprawnym ruchem pchnął go na kanapę i zawisł nad nimi umieszczając się pomiędzy nogam Louisa.
- Zamartwiasz się o innego alfę - wpatrywał się w błękitne oczy małżonka. Czuł jak serce omegi przyspiesza, zapach staje się mocniejszy, a jego wewnętrzny wilk mruczy próbując uwieść alfę. Chociaż Louis próbował to wszystko ukryć.
- Zayn jest dla mnie jak brat - udało mu się wykrztusić. Był zły na siebie, że w takich sytuacjach miał mętlik w głowie i nie potrafił być pyskatym i sassy Tommo.
- A ja jestem twoim mężem - przypomniał mu - o mnie też będziesz się tak martwić?
- M -mam nadzieję, że nigdy nie dasz mi ku temu powodu - i mówiąc to uświadomił sobie, że to prawda. Gdyby Harry'emu coś się stało martwiłby się o niego równie mocno, jak nie bardziej.
- Ja też mam taką nadzieję - szepnął, ukrywają twarz w szyi omegi i zaciągają się jego zapachem - Pięknie pachniesz - mruknął, a Louis poczuł jak po jego ciele rozchdzi się przyjemny dreszcz - Za sześć tygodni będziesz mieć gorączkę, prawda?
- Tak, a ty ruję - stwierdził. Teraz to sobie przypomniał. Tak jak gorączka u omeg, tak i ruja u alf odbywała się co 3 miesiące. A skoro ostatnio przechodzili to razem, to oznaczało, że najbliżą gorączkę Louis będzie miał w tym samym czasie co Harry ruję. Los naprawdę z nich kpił.
- Spędźmy ten czas razem - zaproponował.
- Co? Nie - odepchnął od siebie Stylesa i usiadł na kanapie.
- Dlaczego? - alfa zdziwiłby się gdyby Louis od razu się zgodził, jednak nic nie mógł poradzić, że poczuł lekkie ukłucie zawodu - Nie powiesz mi, że planujesz żyć w celibacie.
-Nie!
- Planujesz mnie zdradzać? - warknął, a wjego oczach rozbłysły złote plamki, oznaczające, że wpadał w ogromną wściekłość. Szatyn po raz pierwszy widział Stylesa aż tak rozzłoszczonego. Czuł jak jego wewnętrzny alfa szczerzy kły, kłapiąc pyskiem gotowy do ataku. Feromony, które niekontrolowanie zaczął wypuszczać sprawiły, że Louisowi robiło się słabo, a obraz przed oczami zamazywał - Nigdy nie pozwolę byś mnie zdradził! - chwycił nadgarstek omegi, mocno ściskając. - Słyszysz?
-H-Harry - pisnął, a w niebieskich oczach pojawiły się łzy - To boli - wyszlochał, próbując wyrwać rękę z silnego uścisku mężczyzny. To ocuciło kędzierzawego, jednak gniew wciąż krążył w jego żyłach. Puścił omegę i pospiesznie opuścił salon. Chwilę później usłyszał trzask drzwi do piwnicy, gdzie znajdowała się domowa siłownia Harry'ego.
Louis zastanawiał się jak zwykła rozmowa mogła przerodzić się nagle w coś takiego. Dlaczego urojona myśle alfy, że szatyn mógłby mieć kochanka wywoływała w nim taką wściekłość. Spojrzał na swój nadgarstek, gdzie zaczęły się formować siniaki.
Nawet nie przyszło mu do głowy, by mieć kogoś innego dopóki jest powiązany ze Stylesem. Nie dał mu nawet powodu by tak myślał. Dlaczego więc Harry tak się wściekł? Czy to, że odmówił Stylesowi by spędzili wspólnie czas gorączki i rui, aż tak zaniepokoił mężczyznę? Prawda była taka, że jakiś czas temu myślał nad tym, by samemu to zaproponować alfie. Wkońcu byli na siebie skazani, więc dlaczego sobie nie pomóc? Chciał mieć rodzinę, za kilka lat chciał dzieci i nie chciał prowadzić życia w celibacie, więc w ich obecnej sytuacji sypianie z Harrym było jedynym rozwiązaniem. Porzucił jednak te myśli, bojąc się, że Styles odbierze to, jakby szatyn darzył go głębszymi uczuciami.
Dlaczego więc odmówił alfie, gdy ten sam zaproponował wspólną gorączkę i ruję. Prawdopodobnie spanikował, nie będąc jeszcze w pełni pewny decyzji, którą miał podjąć.
Byli małżeństwem, więc może czas by zaczęli się tak zachowywać również gdy nikt nie patrzy? A dokładniej Louis powinien zacząć się tak zachowywać, bo Styles nie miał z tym problemu.
********
Harry całe popołudnie spędził na siłowni. Louis wieczorem przygotował kolację, myśląc, że mężczyzna przyjdziecie na posiłek, a omedze uda się go przeprość. Zszedł do piwnicy, niepewny tego co się wydarzy. Styles stał tyłem do szatyna, podnosząc sztangę. Widział jak jego mięśnie poruszają się przy każdym wykonywanym ruchu, a skóra lśni od potu. Znajome uczucie pojawiło się w jego podbrzuszu, a serce mocniej zabiło.
- Harry - alfa nie spojrzał na niego, ani nie zaprzestał ćwiczeń - Zrobiłem kolację, moglibyśmy zjeść razem - czekał na jakąś reakcję Stylesa, jednak ten dalej zachowywał się, jakby nic nie słyszał. Zgrzytnął zębami, był coraz bardziej zirytowany i czuł się jak głupiec. Chciał pogodzić się z nim, ale skoro ten nie chciał, trudno. Nie będzie się płaszczył przed alfą.
Odwrócił się i wspiął po schodach.
********
Ciche pukanie przemieniło się w walenie do drzwi, co w końcu obudziło Louisa. Powoli podniósł się z łóżka i zaspany poczłapał do drzwi. Na korytarzu stał oczywiście Harry, bo kto inny mógł to być? Alfa bez słowa ujął dłoń szatyna i pociągnął za sobą.
- Harry, co ty robisz? - próbował wyrwać rękę, jednak uchwyt był zbyt mocny. Kędzierzawy zatrzymał się dopiero przed drzwiami swojej sypialni. To trochę zaniepokoiło omegę - Harry...
- Od dzisiaj śpijmy razem - otworzył drzwi do swojego pokoju i wprowadził Louisa do środka.
- Co? - rozejrzał się po pokoju. W jego centralnym miejscu znajdowało się ogromne łóżko, większe od tego co było w sypialni omegi. Na jednej z szafek nocnych paliła się niewielka lampka.
- Przepraszam za moje zachowanie - westchnął siadając na łóżku - po prostu sama myśl, że mógłbyś... - nie dokończył, zaciskając pięści, które miał ułożone na udach. - Myślałem o nas. Wiem, że nie chcesz tego związku, jednak jest jak jest i tego nie zmienimy. Myślę, że powinniśmy spróbować się do siebie zbliżyć. Nic na siłę, ale...może z czasem uda się nam nawiązać taką relację, jaka powinna łączyć małżeństwo. Zacznijmy może od spania w jednym łóżku - zakończył. Spuścił głowę, wpatrując się w swoje dłonie i czekając na odpowiedź szatyna. Louis po raz pierwszy widział go tak niepewnego.
Myślał o tym co właśnie usłyszał. Znał swoją odpowiedź, w końcu miał podobne przemyślenia, na temat przyszłości ich związku, co Harry.
- Dobrze - alfa słysząc słowe swojego męża gwałtownie uniósł głowę - ale mam warunek. Nie zrobisz nic, czego nie będę chciał - zastrzegł.
- Obiecuję - uśmiechnął się, a w policzkach pojawiły się dołeczki, ktore za każdym razem urzekały omegę.
Ułożyli się na łóżku, a Louisa od razu owiał mocniejszy zapach alfy. Lubił ten zapach. Harry zgasił lampkę i przysunął się bliżej omegi. Szatyn myślał, że go obejmie jednak ten chwycił jego lewą rękę i uniósł. Złożył delikatny pocałunek na nadgarstku, w miejscu gdzie kilka godzin wcześniej zostawił siniaki. Przyjemny prąd przeszedł po ręce Louisa, rozchodząc się na całe ciało. Usta kędzierzawego były ciepłe i miekkie. Przez głowę szatyna przeszła myśl, jakby to było móc ponownie poczuć je na swoich wargach.
- Przepraszam - mruknął w skórę omegi i ponownie pocałował - Boli?
- Trochę, tylko gdy dotykam - wyswobodził rękę z dłoni alfy. Ta sytuacja wywoływała w nim dziwne uczucia, których nie potrafił nazwać. Odwrócił się plecami do męża, próbując zasnąć. Wiedział jednak, że to nie będzie proste będąc jednym łóżku z Harrym.
********
- Śpisz? - miał wrażenie, że minęła wieczność odkąd się położyli, a on nie mógł zasnąć Czuł, że Harry również.
- Nie - słysząc za plecami cichy głos alfy, odwrócił się do niego przodem.
- Zróbmy to, spędźmy ruję i gorączkę razem - przez ten czas co nie mógł zasnąć myślał nad propozycją kędzierzawego. Wiedział, że powinien się zgodzić. Są małżeństwem, kiedyś zdecydują się założyć rodzinę. Jedynym przeciwskazaniem były uczucia Louisa, a dokładniej brak pewności co tak naprawdę czuje do Stylesa.
********
Staram się publikować co weekend, jednak ze względu na pracę, możliwe, że na kolejny rozdział trzeba będzie poczekać dłużej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro