Rozdział 8
- Nie, nic. - odparłam.
- Na pewno?
- Tak, tak. W sumie też mogłabyś sobie kogoś znaleźć, a nie tylko ten Jae... Ty nie widzisz innych facetów poza nim.
- Taa...
- A może zaproszę tu mojego chłopaka? Zapoznalibyście się...
- Nie, nie trzeba.
- No weź, przestań. Nie wstydź się - posłała mi uśmiech.
- Nie wstydzę się, tylko po prostu nie mam ochoty. Może innym razem...
- Ale dlaczego? - wada Soohyun, to upartość - Znacie się, czy jak? - zaśmiała się.
- No tak... Z liceum. Chodził razem ze mną i dziewczyną Jae do klasy. Byli razem i uwielbiali mi dokuczać... - uśmiech z twarzy jej zszedł.
- To nie może być prawda! Kłamiesz! - wstała.
- Soohyun... Spokojnie, nie krzycz. Usiądź - pokazałam na krzesło.
- Kłamiesz... Zadzwoń do mnie, jak znormalniejesz - zostawiła pieniądze na stoliku i wyszła zostawiając mnie samą.
Wzięłam porządny wdech i wydech. Wstałam, również zostawiłam pieniądze i poszłam do domu. Dlaczego ostatnim razem z każdym się kłócę?
Weszłam do mieszkania. Zakupy położyłam na komodzie w przedpokoju i zdjęłam ubrania. Poszłam do salonu i od razu rzuciłam się na sofę. Głośno westchnęłam i usiadłam. Włączyłam telefon z zamiarem przejrzenia internetu.
- Ciekawe co piszą... - powiedziałam sama do siebie.
Po godzinie korzystania z telefonu poszłam się umyć. W trakcie brania prysznica do domu przyszła mama. Rozpakowała poranne zakupy i usiadła przed telewizorem. Czysta oraz pachnąca powędrowałam do swojego pokoju. Wygodnie ułożyłam się na łóżku, a po chwili zasnęłam.
Rano obudziły mnie promienie słońca. Usiadłam na brzegu łóżka i przeciągnęłam się niczym kot. Poczłapałam do łazienki w celu ogarnięcia się. Po porannej toalecie poszłam do kuchni coś zjeść. Postawiłam na płatki z mlekiem. Nucąc sobie pod nosem jakaś piosenkę wyciągałam potrzebne mi rzeczy. Nagle zadzwonił ktoś do drzwi. Zostawiłam wszystko na stole i podeszłam do drzwi.
- Dzień Dobry - przywitał mnie listonosz.
- Dzień Dobry! Co tam u pana słychać? - zapytałam.
- A wszystko dobrze. Mam dla panienki list... - powiedział szukając go.
- Wie pan może od kogo? - zdziwiłam się.
- Zza zagranicy.
- Naprawdę?
- Tak. Proszę podpisz tutaj - pokazał palcem dając mi do ręki długopis. Wzięłam go od niego i podpisałam się - Dziękuję. Do widzenia panienko!
- Do widzenia panie Kim!
Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam do kuchni dokończyć śniadanie. Zasiadłam przed miską i zaczęłam otwierać list. Po przeczytaniu pierwszych trzech zdań zaczęłam krzyczeć z radości. Szybko wybrałam numer do szefowej.
- Dzień Dobry szefowo! - powiedziałam uradowana.
- Witaj! Widać, że humor Ci dopisuje od samego rana.
- To prawda! Nie uwierzy pani co się dzisiaj stało!
- No pochwal się.
- Dostałam list z zaproszeniem do Ameryki! Chcą zobaczyć, jakbym sobie poradziła w urządzaniu różnych ważnych uroczystości, imprez i tym podobnych... Nie wierzę...
- Moje gratulacje, dziecko! - ucieszyła się.
Rozmawiałyśmy przez dłuższy czas, ale musiała kończyć, bo przecież była w pracy.
Po śniadaniu wyszłam na zewnątrz. Postanowiłam przejść się na spacer do parku. Gdy byłam na miejscu rozejrzałam się w celu znalezienia wolnej ławki. W pewnym momencie zamurowało mnie. To chyba mi się śniło... Kilka drzew dalej stała Minah i całowała się z jakimś facetem. Chwila, moment... Przecież to Hoseok! No pięknie! Szybko wyjęłam telefon, by zrobić tej dwójce zdjęcia. Po zrobieniu ich wybrałam numer do Youngjae. Nie odbierał. Po chwili w moją stronę popatrzyła się Minah i pokazała na mnie palcem. Kuźwa... Zaczęłam biec w stronę domu przyjaciela.
---------------
Dziękuję za przeczytanie moich wypocin! Kocham Was <3
Komentujcie i dawajcie gwiazdki! ♥♥♥
*Honey - J.Y.Park
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro