Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

- Jiyoung! Jiyoung, obudź się!

Usiadłam na łóżku z krzykiem. Całe moje ciało oblewał zimny pot. Ze strachem w oczach popatrzyłam się na chłopaka obok. Wtuliłam się w jego silne ramiona i rozpłakałam się.

- Już spokojnie, to tylko głupi sen... - kołysał nami na boki.

- Nigdy w życiu nie pozwól mi na to, bym kiedykolwiek Cię opuściła, obiecasz?

- Ale o co chodzi?

- Obiecaj - pociągnęłam nosem.

- Obiecuję, a teraz już spokojnie skarbie. Idź do łazienki ogarnąć się, a ja na ten czas pójdę do kuchni zrobić nam śniadanie, dobrze?

- Dobrze. A co będziesz robił? - wstałam z łóżka i zaczęłam się ubierać w wczorajsze ubrania.

- A co księżniczka sobie życzy? - również wstał i zaczął się ubierać.

- Mogą być naleśniki?

- Oczywiście - odparł składając pocałunek na czole.

Youngjae wyszedł do kuchni, a ja zajęłam się sypialnią. Zaścieliłam łóżko, otworzyłam okno, by wywietrzyć, poskładałam ubrania chłopaka i położyłam na biurko. Następnie poszłam do łazienki przemyć wodą twarz oraz rozczesać włosy. W miarę ogarnięta przeszłam do kuchni. Przy kuchence zastałam Youngjae robiącego nam jedzenie. Uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam przy stoliku.

- Myślałem, że przytulisz sie do moich pleców - powiedział.

- Youngjae, nie gramy w k-dramie - zaśmiałam się.

- Co nie zmienia faktu, że faktycznie mogłabyś mnie przytulić - wystawił mi język.

- A nie wystarcza Ci dzisiejsza noc? - na te słowa chłopak się zarumienił i przymknął.

Wstałam z krzesła, podeszłam do niego i swoimi rękoma oplotłam go wokół tali. Głowę oparłam o jego plecy, między łopatki. Youngjae na ten gest uśmiechnął się.

- Długo jeszcze? - zamamrotałam pod nosem, ale na tyle głośno, by Jae usłyszał.

- Nie widzisz, że zaczynam smarzyć? - odwrócił się w moją stronę.

- No widzę, ale jestem głodna...

- Ty zawsze jesteś głodna - dał mi kuksańca w prawe biodro.

- Nie prawda!

- Oj, no dobrze. W lodówce jest jogurt, zjedz go sobie na ten czas.

- Ok.

Podeszłam do niej i wyjęłam truskawkowy jogurt. Z szuflady wyciągnęłam łyżeczkę. W trakcie jedzenia Youngjae zbliżył się do mnie otwierając usta. Z swoją drogą ma je bardzo piękne. Wsadziłam mu do buzi małą porcję jogurtu brudząc go przy tym.

- Ubrudziłam Cię... - już miałam chwytać po chusteczkę, by wytrzeć jego kącik.

- Wytrzyj mi to swoimi ustami - strzelił prosto z mostu. Objął mnie lewą ręką w talii i przybił do ściany.

- Nie rozpędzasz się?

- Nie.

- Ale ja nie potrafię - po wypowiedzeniu tego zdania wpił mi się w usta.

Oddałam pocałunek. Z jednego pocałunku zaczęło się robić z dziesięć. Jego dłoń z moich pleców zjechała na pośladek.

- Youngjae naleśniki! - pisnęłam.

- O matko! - poleciał do kuchenki i zdjął spalonego już naleśnika.

Po śniadaniu Youngjae poszedł wziąć prysznic, a ja w tym czasie wykręciłam numer do mojego szefa. Wytłumaczyłam mu sytuację, że chciałabym z powrotem pracować w Korei u pani Kang. Było ciężko, ale zrozumiał. Tylko musiałam polecieć do Ameryki po swoje rzeczy i podpisać parę dokumentów. Weszłam do salonu i włączyłam laptop Youngjae. Zaczęłam szukać lotów na następny dzień, by mieć te sprawy za sobą. W trakcie zamawiania lotu, poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu.

- Co robisz kochanie? - szepnął mi do ucha, a po moim ciele przeszły dreszcze.

- Zamawiam bilet do Ameryki... - westchnęłam.

- Dlaczego? 

- Muszę zabrać swoje rzeczy, bo rezygnuję z pracy w Ameryce.

- Naprawdę? - wykrzyknął zadowolony.

Wstałam z krzesła i przytuliłam się do jego półnagiego ciała. No właśnie. Półnagiego!

- Youngjae, czemu do cholery masz tylko na sobie ręcznik?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro