Rozdział 18
*Jiyoung pov*
- W czymś pomóc? - zapytała ekspedientka.
- Tak. Nie wiem, co kupić mężczyźnie pod choinkę...
- A jakie relacje państwo macie?
- Lekarz i pacjentka, ale bardziej przyjaciele.
- Rozumiem. Myślała już może pani o czymś? - chodziła między regałami.
- Szczerze powiedziawszy, to nie.
- Hmm... To będzie trudne... Zna się na pielęgnacji skóry?
- Jasne. Sam mi kiedyś kupował kosmetyki - uśmiechnęłam się.
- To może jakiś zestaw? - zaproponowała pokazując mi jeden z nich.
- Z tego co pamiętam, to nie przepada za tą marką... Może ta? - pokazałam palcem.
- Oczywiście. Zapakować w papier świąteczny? - podeszła do kasy.
- Tak, tak.
Po zapakowaniu podziękowałam kobiecie i wyszłam ze sklepu. Zmierzałam do następnego sklepu, gdy nagle zadzwonił mi telefon. Odebrałam, nawet nie sprawdzając, kto to.
- Co się stało Youngjae?
- Wreszcie odebrałaś. Wiesz, jak się o Ciebie martwiłem?! - prawie wykrzyczał do telefonu, przez co byłam zmuszona odsunąć telefon od ucha.
- Przepraszam, ale byłam zajęta...
- Czym? Romansowaniem z jakimś facetem w parku? Co? - wkurzył się.
- O czym Ty mówisz? - zamyśliłam się.
- Szukałem Cię, bo nie odbierałaś telefonów, a w domu Cię nie było.
- Śledziłeś mnie?
- Nie.
- Ta, jasne. Co chciałeś? - zapytałam.
- Spotkać się z Tobą, by porozmawiać o jednej rzeczy.
- Jakiej?
- Dowiesz się, jak przyjdziesz w te miejsce, co ostatnio...
- Ten most?
- Tak. Przyjdziesz?
- Zobaczę, a o której? - westchnęłam.
- Za piętnaście minut. Ok?
- Ok. - rozłączyłam się i usiadłam na ławce.
Ledwo co się pogodziłam z tą sytuacją, a znów będę musiała się z nią zmierzać. Zaczęłam iść w stronę miejsca spotkania. Mijałam zakochane pary, na widok których chciało mi się płakać. Były takie szczęśliwe, a ja nawet nie potrafię poukładać swojego życia. Po paru minutach stanęłam na środku mostu. Rozejrzałam się wokół siebie. Nigdzie nie było śladu Youngjae. Oparłam się o barierki i zaczęłam się zastanawiać, po co Youngjae poprosił mnie o spotkanie. Gdy miałam się odwrócić w celu rozejrzenia się za przyjacielem, ktoś zasłonił mi oczy dłońmi.
- Zgadnij, kto to?
- Youngjae. Trudno nie zgadnąć... - mruknęłam pod nosem.
- Ok. Chciałem się Cię o coś zapytać...
- Jeśli chodzi o tego chłopaka z parku, to ja idę - popatrzył się na mnie spod byka. - Poważnie?
- Tak... Nie odbierałaś telefonów, nie odpisywałaś na wiadomości, nie było Cię w domu ani nigdzie. Wiesz jak się cholernie o Ciebie martwiłem?!
- Przepraszam...
- No już, nic się nie stało - objął mnie ramieniem i przytulił. - A to dla kogo? - pokazał na paczkę.
- To dla tego chłopaka w parku. Chciałam mu podziękować.
- Za co?
- A co Ty taki ciekawy? Po prostu podziękować - zaśmiałam się.
- No ok - uniósł ręce do góry w geście obrony.
- Co chciałeś ode mnie? - rozejrzałam się dookoła.
*Youngjae pov*
Podrapałem się w tył głowy. Powiedzieć jej, czy nie?
- Halo? - pomachała mi przed twarzą.
- Jiyoung...
- Tak?
- Znamy się od dzieciństwa, prawda?
- Tak.
- Wspieramy się w każdej sytuacji i mówimy sobie o wszystkim, prawda?
- Tak.
- Kupujemy sobie prezenty i spotykamy w różnych miejscach, by spędzić ze sobą czas, prawda?
- Tak.
- Kochasz mnie od liceum, prawda?
- Tak... Czekaj, co? - zaśmiałem się na widok jej przestraszonej i jednocześnie zdziwonej twarzy - Powtórz!
- Kochasz mnie od liceum. Powiedziałaś mi to ostatnio.
- Nie... To nie może być prawda... Przecież ja... Kuźwa! - uderzyła się ręką w twarz, robiąc tak zwanego facepalm'a.
- Jiyoung, spokojnie... Ja Ciebie też kocham. Oszałałem na twoim punkcie... Połóż tu dłoń - pokazałem na lewą pierś, a jej twarz przybrała czerwonego koloru. Wyciągnęła dłoń ku mnie i położyła. - Czujesz, jak bije?
- Yhym... - schyliła głowę.
- Gdy jesteś w pobliżu mnie, to mam wrażenie, że zaraz dostanę palpitacji serca. Tak szybko bije... Jiyoung, kocham Cię i chcę żebyś była moją dziewczyną. Zgadzasz się?
- Youngjae ja... - z lewej ręki wypadło jej pudełko zapakowane w świąteczny papier.
- Zrozumiem jeśli mnie odrzucisz, przecież to normalne - posmutniałem.
- Głupku! Zgadzam się!
- Naprawdę?
- Tak!
Zbliżyłem się do jej twarzy i musnąłem jej usta. Gdy miałem się odsunąć, dziewczyna przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała. Zdziwiony jej reakcją oddawałem jej pocałunki. Po chwili oderwała się ode mnie, wzięła pudełko z ziemi. Splotła nasze palce ze sobą i zaczęła biec w stronę mojego starego mieszkanka. Jestem ciekaw, co ona znowu wymyśliła. Biegła przed siebie, nawet nie patrząc na auta oraz przechodniów. Kiedy byliśmy pod mieszkaniem, otworzyłem je. Jiyoung przyczepiła się do moich ust i zaczęła je całować. Zanim zdążyła mnie zaciągnać wgłąb mieszkania, zamknąłem drzwi nogą. Zdjąłem z jej ciała kurtkę, bluzę. Po jakimś czasie dziewczyna odwdzięczyła się tym samym, tylko dodatkowo ściągając ze mnie koszulkę. Przejechała chłodną dłonią po moim torsie. Odsunęliśmy się od siebie, przez co byliśmy zmuszeni patrzeć na siebie.
- Youngjae?
- Tak skarbie?
- A co z tą dziewczyną, która Ci się podobała?
- Właśnie stoi naprzeciwko mnie - zaśmiałem się.
- Nie żartuj...
- Mówię prawdę. Kocham Cię - szepnąłem, zakładając jej kosmyk włosów za ucho.
- Ja Ciebie też... Ale powiedz mi, jesteś tego pewien, że chcesz to ze mną zrobić? - zawstydziła się.
- Jasne. A Ty?
- Tak.
Wpiłem się w jej piękne niczym wiśnia usta. Zdjęliśmy buty i powędrowaliśmy do mojej dawnej sypialni.
*Jiyoung pov*
Obudziłam się po godzinie czwartej rano. Dopiero teraz sobie uświadomiłam, co takiego zrobiłam. Przecież ja zwariowałam. Pójść do łóżka ze swoim przyjacielem? Znaczy teraz już chłopakiem, ale to nie zmienia faktu. Chłopak jeszcze spał. Pochyliłam się nad nim i ucałowałam jego usta. Usiadłam na brzegu łóżka, a po chwili zaczęłam się ubierać. Po ubraniu się chwyciłam kartkę z długopisem. Napisałam krótką wiadomość dla Youngjae, po czym opuściłam mieszkanie. Poszłam do domu się spakować.
Wchodząc na płytę lotniska zaczęłam płakać. Łzy zamazywały mi drogę. Kiedy miałam wchodzić na pokład samolotu usłyszałam krzyk. Dosyć donośny krzyk.
- Jiyoung! - odwróciłam się.
- Youngjae! - krzyknęłam i zaczęłam zbiegać po schodach prawie się przy tym zabijając. - Przepraszam! - padłam na kolana przed nim. - Przepraszam! Jestem głupia!
- Jiyoung... - kucnął i mnie opatulił silnymi ramionami. - Dlaczego chciałaś mnie zostawić?
- Nie wiem... Myślałam, że tak będzie lepiej, ale się myliłam. Straciłam dla Ciebie głowę, oppa... - pociągnęłam nosem.
- Dobrze, że jednak zdecydowałaś się zostać.
- Ale wiesz, że za jakiś czas będę musiała wyjechać? Praca czeka...
- Jiyoung?
- Tak?
- A nie możesz zatrudnić się w jakiejś wytwórni? Proszę - złożył ręce, jak do modlitwy.
------------------------
Kochani i tak o to właśnie wybiło mi więcej niż tysiąc wyświetleń... Dziękuję z całego serca 💗
Gdyby nie wy, to bym tego sukcesu nie odniosła 💖💖💖💖
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro