Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Obudziłam się z krzykiem i płaczem. Usiadłam na łóżku, zerknęłam na zegar, który wskazywał 4.37. Głośno westchnęłam. Z szafki nocnej wyciągnęłam chusteczki. Wysmarkałam nos oraz wytarłam mokre od łez policzki. Wzięłam laptop na nogi. Ponownie odpaliłam YouTube'a. Tym razem ciszej, by nikogo nie obudzić. Przejrzałam różne portale żeby w jakiś sposób zabić czas.
Po jakimś czasie popatrzyłam na zegar. Było po 6. Wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i wybrałam ubrania. Po cichu weszłam do łazienki. Wzięłam dość długi prysznic. Z mokrą głową udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie jajecznicę, a po jej zjedzeniu umyłam naczynia.
Najedzona weszłam do pokoju. Postanowiłam posprzątać. Powycierałam kurze, pościel dałam do prania i nałożyłam nową. Poukładałam rzeczy na biurku i w regale. Zmęczona opadłam na łóżko. Mój wzrok utknął na białym suficie, a myśli błądziły wokół życia. Nagle po pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu. W związku z tym, że nie miałam ochoty z nikim rozmawiać zignorowałam połączenia. Jeszcze z parę razy zadzwonił, ale po czasie był spokój, za co dziękuję. Znudzona wstałam z łóżka. Poszłam do łazienki po suszarkę i wysuszyłam włosy. Schowałam suszarkę i zeszłam na dół do przedpokoju. Ubrałam buty oraz kurtkę i wyszłam.

*Youngjae pov*

- Dlaczego ona nie odbiera? - zapytałem sam siebie.
- Kto?
- Jiyoung...
- Czekaj... Ta Jiyoung? Ta, co cały czas obok Ciebie chodziła? Ta, co nigdy do ciebie nie odważyła się powiedzieć Oppa? - zapytał Jackson.
- Tak. I ta, przez którą nie mogę ogarnąć myśli.
- To może ubierzmy się i wyjdziemy jej poszukać?
- A co powiemy managerowi? - wstałem z sofy.
- Coś się wymyśli...
Ubraliśmy kurtki i opuściliśmy wytwórnię. Najpierw udaliśmy się do jej domu. Niestety tam jej nie było. Przeszukaliśmy wszystkie miejsca, gdzie mogłaby być, ale nigdzie jej nie było.
- To ona? - wskazał palcem.
- Jiyoung... - szepnąłem i zacząłem iść w jej kierunku. Dopiero po chwili zauważyłem, że nie siedzi sama. Obok niej siedział chłopak. Jego ręka obejmowała ją, a ona opierała się o jego ramię i patrzyła gdzieś przed siebie.

*Jiyoung pov*

- Ja naprawdę nie wiem co robić, by wreszcie mnie zauważył...
- Daj mu jeszcze chwilę, a zobaczysz, efekt będzie zaskakujący - powiedział chłopak.
Tym chłopakiem był mój psychiatra. Chodziłam do niego po tym, jak Hoseok mnie krzywdził w liceum. Był jedyną osobą, która mnie rozumiała. Był dla mnie wsparciem.
- Od kilku dni śnią mi się dziwne sny. Dwa razy przyśnił mi się koszmar. Na jednym z nich zabijałam Hoseok'a i chciałam się zemścić na Jae i Minah, a na drugim, to ja byłam ofiarą. Oni brali ślub, obok mnie siedział Hoseok, a gdy chciałam wybiec obydwaj mnie zabili. Jihoon... Ja naprawdę nie wiem co robić. Boję się sama spać - westchnęłam i wtuliłam się w jego ramię.
- Spokojnie. Pamiętaj, zawsze będę przy Tobie. Możesz do mnie dzwonić o każdej porze, a jak tak bardzo boisz się spać sama, to może weź jakiegoś pluszaka, czy coś...
- Oboje wiemy, że to Ty chciałbyś być - zaśmiałam się, na co zawtórował.
- No może tak trochę.
- Może gdzieś pójdziemy? Kino? Restauracja? - zaproponowałam.
- Czy Ty właśnie zaproponowałaś mi randkę?
- No może - znowu się zaśmiałam.
- Youngjae ma szczęście mając Cię i jednocześnie pecha nie widząc tego. - wstał z ławki i wyciągnął w moją stronę dłoń. Chwyciłam ją i poszliśmy przed siebie.

*Youngjae pov*

Z czego oni się śmieją i dlaczego poszli trzymając się za dłonie?
- Youngjae... Daj sobie z nią już spokój. Jak widzisz znalazła już sobie kogoś. Chodźmy na trening - klepnął mnie po ramieniu Jackson.
- Muszę się dowiedzieć gdzie oni idą - jęknąłem.
- Ehh... Youngjae noo.
- No co? - popatrzyłem na niego.
- Nie dasz mi spokoju, jeśli tam nie pójdziemy, prawda?
- Tak.
- To chodźmy.

*Jiyoung pov*

Usiedliśmy przy stoliku dla dwóch osób. Jihoon zamówił nam obiad. Rozmawialiśmy na wiele tematów.
- A pamiętasz, jak te dwie dziewczyny prosiły mnie o numer telefonu i spotkanie, a ty powiedziałaś, że jesteś moją dziewczyną?
- Jezu, pamiętam to! - zaczęłam się śmiać.
Po chwili dostaliśmy jedzenie.
- Co powiesz na to żebyśmy zmienili Ci kolor włosów? - zaproponował.
- A nie pasuje Ci mój kolor? - dotknęłam moich włosów.
- Ładnie byłoby Ci w platynie.
- Naprawdę?
- Tak.
- Ale i tak ich nie zmienię - wzięłam kawałek mięsa. - Dobre jest!
- Daj trochę! - otworzył usta i skierowałam pałeczki w jego stronę.
Uroczo uśmiechnął się w moją stronę.

Jihoon zaproponował odprowadzenie mnie pod dom. W trakcie drogi zapuszczał żartami, na co ja wybuchałam śmiechem na całą ulicę.
- Wiesz co, Jihoon? Dziękuję za wspaniały dzień. Przy Tobie zapomniałam o moich zmartwieniach! - przytuliłam się do niego. - Od dzisiaj nie będę się zamartwiać tym, że Youngjae znalazł sobie kogoś nowego. To jego sprawa. Może kiedyś znajdę osobę, którą pokocham tak samo, jak jego...
- Na pewno - poczochrał mnie po głowie. - Okay Mała, ja będę się już zbierać. Pa!
- Pa Duży!
- Pamiętaj, że jakby coś, to dzwoń, nieważne, o której. Zrozumiano?
- Jasne!

Szczęśliwa weszłam do domu. Udałam się do kuchni, w celu napicia się wody. Gdy odkładałam szklankę do zlewu, do kuchni weszła mama.
- Gdzie byłaś?
- Na spotkaniu z Jihoonem. A coś się stało?
- Nie, nic. Tylko Youngjae był tu z jakimś chłopakiem i pytali o Ciebie.
- Youngjae? A co on chciał?
- Martwił się o Ciebie, bo nie odbierałaś telefonów od niego.
- A jak on nie odbierał, to było w porządku...
- Oddzwoń do niego. Będzie spokojniejszy - usiadła na krześle.
- Nie chce mi się - westchnęłam. - Mamo? Masz jakieś plany na jutro, co do mnie?
- Nie, a czemu pytasz?
- Bo chciałabym kupić coś Jihoonowi pod choinkę...
- To w takim razie miłych zakupów.
- Dziękuję - wyszłam z kuchni.

Odblokowałam telefon i weszłam w wiadomości. Napisałam Youngjae wiadomość, by był spokojny. Po całym dniu wrażeń upadłam na łóżko.

*Youngjae pov*

Cały dzień czekałem na wiadomość od niej. Napisała dopiero wieczorem.
"Jestem już w domu, więc się nie martw. Dobranoc :)"
Co z nią jest nie tak? Zawsze wysyłała inne wiadomości. Pytała mnie o to, co dzisiaj robiłem lub, czy długo czekałem na znak życia z jej strony. Może jest zmęczona? Cholera... Muszę się z nią jutro spotkać i porozmawiać.

---------------------------
Związku z tym, że na telefonie chyba się nie da dać dedykacji, to napiszę ją tutaj
Z dedykacją dla Taemii_Wang
Taki mały prezencik na koniec studiów i za pomoc ❤❤❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro