Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Siedzę w tym szpitalu już z trzy godziny. Co chwilę robią mi jakieś badania. Za moment ma przyjść policja i mnie przesłuchać. Przecież nie mogę powiedzieć, że Hoseok zrobił mi krzywdę. Jak to zrobię, to może wyrządzić krzywdę mi lub Youngjae, a tego nie chcę. Nie chcę nawet, by Jae o tym wiedział. Ma i tak dużo problemów na głowie. A poza tym zerwał ze mną przyjaźń. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej mamy.

- Jesteś gotowa na rozmowę z policją? - zapytała.

- Nie wiem...

- Spróbuj

- No dobrze

Po chwili do szpitalnego pokoju weszli dwaj mężczyźni. Przedstawili się i zaczęliśmy rozmowę.

- To jak to wszystko się stało? - zapytał jeden z nich. Jiyoung myśl! Musisz coś wymyślić!

- Sama nie wiem... - serio? Tylko na tyle cię stać?

- Nie wiesz kto cię zgwałcił?

- Wiem tylko, że jakiś mężczyzna koło dwudziestki... Brązowe włosy i jasna karnacja.

- Może coś więcej? Jakiś tatuaż? Blizna?

- Hmmm... Raczej nie. Możemy na dziś zakończyć? Proszę - zapytałam się jednego z mężczyzn.

- Pewnie. Najważniejsze jest zdrowie. To do widzenia! - ukłonili się i wyszli.

Odetchnęłam z ulgą. Po chwili przyszła mama z moim wypisem. Do łóżka podeszła pielęgniarka i odpięła te wszystkie kabelki. Podziękowałam jej ładnie i poszłam się ogarnąć do łazienki. Po kilku minutach wyszłam z łazienki i razem z mamą wyszłyśmy ze szpitala.

- Kochanie, a Youngjae wie, że byłaś w szpitalu? - zapytała kiedy wsiadałyśmy do samochodu.

- Nie. I niech tak pozostanie. Proszę...

- No jak sobie życzysz. Ale pamiętaj, to twój przyja-

- To nie jest mój przyjaciel, ok?! Mam go dosyć! - przerwałam jej

- Spokojnie. Co się stało? - zapytała wyjeżdżając spod szpitala.

- A to, że dla niego całym światem jest Minah. Cały czas papla tylko o niej i mówi jaka jest wspaniała. Jak wychodziliśmy razem na miasto to ona też musiała. Nie ma czasu dla mnie, a dla siebie to już nawet nie wspomnę. Ale to nic! On ma zamiar porzucić marzenie bycia trainee dla tej siksy! - krzyknęłam.

- O matko... To niefajnie. Ale to Ty zerwałaś z nim przyjaźń, czy on?

- Znaczy... To nie jest oficjalne zerwanie, ale prawie pozżeraliśmy się w tej kawiarni...Właśnie mamo... Dzwonili z mojej pracy?

- Tak. Wytłumaczyłam sytuację i wrócisz w piątek. Dobrze?

- Dziękuję - odpowiedziałam

Resztę drogi siedziałyśmy cicho. Po paru minutach byłam już w pokoju. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni spodni. Nikt nie zadzwonił, ani nie napisał. No cóż. Zobaczę co słychać w internecie.

- Nic ciekawego... - westchnęłam.

----------------------
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale nie mogłam zebrać jakoś tyłka i napisać
Do następnego ~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro