Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

Siedziałam nad miską z płatkami. Wszystko mnie bolało, dosłownie. Naprawdę nie wiem, co we mnie wstąpiło, by tyle wypić. Ehh... Do kuchni weszła mama.

- Miło spędziłaś wieczór z Youngjae? - zakrztusiłam się jedzeniem.

- Możesz powtórzyć? - poprosiłam.

- Czy miło spędziłaś wieczór z Youngjae? - powtórzyła.

Ale o co chodzi? Przecież cały czas siedziałam w pokoju pijąc wino... Nie, czekaj! Faktycznie gdzieś wychodziłam.

- Yy... Tak - skłamałam.

- Byłaś aż tak śpiąca, że zasnęłaś mu na plecach? - zaśmiała się robiąc sobie kawę.

- Widocznie tak. - niech ktoś mi na miłość boską wytłumaczy, co wczoraj robiłam.

Skończyłam śniadanie, umyłam po sobie naczynia i poszłam na górę, do swojego pokoju. Do ręki wzięłam telefon i zadzwoniłam do przyjaciela. Po paru sygnałach odebrał.

- Masz czas? Musimy się spotkać.

- Chyba tak. Tylko powiedz mi, gdzie i, o której?

- Za dwie godziny w centrum handlowym? Potem się zgadamy, gdzie jesteśmy.

- Jasne. To pa!

- Pa!

Wbiegłam do łazienki. Wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż. Włosy wysuszyłam i zostawiłam rozpuszczone. Założyłam czarne botki z futerkiem w środku, kurtkę oraz rękawiczki. Do torebki spakowałam potrzebne rzeczy i wyszłam.

Szybkim krokiem przemieszczałam się w kierunku galerii. Gdy byłam na miejscu, zadzwoniłam do Youngjae. Czekał na mnie w kawiarence. Weszłam do niej. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, a gdy go zobaczyłam, podeszłam.

- Błagam Cię, powiedz mi co się wczoraj stało.

- Czyli jednak... - mruknął coś pod nosem.

- Bo wiesz, że po alkoholu robię rzeczy, których nie powinnam.

- Wiem. Przyszłaś pod mój dom i zadzwoniłaś na telefon. Byłaś pijana, więc zapytałem gdzie jesteś. Kiedy powiedziałaś mi, że pod moimi drzwiami, wyleciałem z mieszkania. Kazałem Ci czekać, a sam pobiegłem do domu po koc. Wziąłem Cię na barana i kazałem przykryć kocem. Potem gadałaś jakieś bzdety, a jak byliśmy pod twoim domem, zaniosłem Cię do pokoju i zdjąłem niepotrzebne ubrania, typu kurtka, buty.

- Przepraszam, za moje zachowanie...

- Nic się nie stało, w końcu jesteś moją przyjaciółką - zabolało.

- No tak... - poprawiłam włosy, a do stolika podeszła dziewczyna.

- Dzień dobry, co podać? - wpatrywała się w Jae maslanym wzrokiem.

- Poproszę zieloną herbatę - westchnęłam, na co ona popatrzyła się na mnie ze wzrokiem zabójcy. Czyżby zazdrosna?

- Gorącą czekoladę z bitą śmietaną - odparł.

- Dziękuję. Zamówienie będzie do dziesięciu minut... - odeszła od stolika.

- Nie jesteś na diecie przypadkiem? - zaśmiałam się.

- Tak, ale manager mi pozwolił.

- I jak tam Ci idzie?

- Dobrze, mimo napiętego grafiku.

- Youngjae, tylko nie mów, że miałeś wolne, a ja Cię wyciągnęłam z domu... - jęknęłam.

- A jak tak, to co?

- Czyli jednak. Cholera debilu, mogłeś mi powiedzieć!

- Eee tam... - przyszła kelnerka z napojami. - Chcesz spróbować? - zapytał wskazując na swój napój.

- Nie, dziękuję.

W trakcie picia, popatrzyłam na Youngjae. Był cały z bitej śmietany.

- Jejku, Youngjae! - zaśmiałam się. Chwyciłam chusteczkę ze stolika i zaczęłam mu wycierać usta. Byłam blisko, zdecydowanie za blisko.

- Mogłaś powiedzieć, sam bym się wytarł...

- Ee tam... Jest dobrze.

Po wypiciu napoi poszliśmy na spacer. Youngjae zaprowadził nas nad rzekę Han. Było tu naprawdę pięknie. Rzeka zamarznięta, wszystko przykryte białym puchem, a między słupkami na moście zawieszone lampki, które nadawały przepiękny klimat temu miejscu.

- Jezu, jak tu jest pięknie! Dlaczego mnie tu wcześniej nie było? - zaśmiałam się, oparłam o barierkę i patrzyłam przed siebie.

- Dzięki za opinię, bo właśnie chciałem się zapytać, czy to miejsce jest odpowiednie, by wyznać uczucia pewnej dziewczynie - po moim policzku spłynęła łza, którą szybko wytarłam.

- Jest... Przepięknie. A jaka jest?

- Kto? - podszedł do mnie.

- Ta dziewczyna.

- Jest śliczna, urocza, miła i zabawna. Znamy się od dłuższego czasu. Ma lśniące włosy i rumieni się, jak darzę ją komplementami - popatrzyłam na niego. Ręce miał oparte o barierkę, a wzrok utknął mu na gwiazdach.

- Musisz być szczęśliwy mając ją przy sobie - przytuliłam się do niego.

- I to bardzo. Ale nie wiem, kiedy jej to powiedzieć.

- Im wcześniej, tym lepiej...

- Masz rację. Może będziemy się już zbierać?

- Yhym...

Youngjae cały czas zarzucał żartami, a ja udawałam, że mnie śmieszą. Szłam ze spuszczoną głową próbując zamaskować smutek na mojej twarzy. Po kilku minutach staliśmy pod domem.

- Pa - powiedziałam i weszłam do domu, nie czekając na jego odpowiedź.

Zdjęłam ubrania i rzuciłam na szafkę w przedpokoju. Włączyłam laptop, puściłam głośno muzykę, a moje ciało rzuciło się na łóżko. Patrzyłam w jeden punkt przed sobą, a z moich oczu leciały łzy. Z pewnością mój makijaż już się rozmazał. Jednak miałam to gdzieś. Miałam pewność, że mnie kocha. Przynajmniej tak to okazywał. Jaka jestem naiwna... Zmęczona zasnęłam.

- Ja Choi Youngjae, biorę Ciebie Lee Minah za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Po przysiędze popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Słabo odwzajemniłam uśmiech i popatrzyłam w bok. Obok mnie siedział Hoseok. Krzyknęłam i zaczęłam biec w stronę wyjścia.

- Jiyoung! - zawołał Youngjae, na co odwróciłam się.

W dłoni miał pistolet. Celował we mnie. Moje oczy były wielkości pięciozłotówek.

- Youngjae, co ty robisz?! Odłóż broń!

- Kochanie... - podeszła do niego jego żona. No właśnie. Była nią Minah. Lee Minah... Pogłaskała się po brzuchu i przytuliła do ramienia Jae.

Rozejrzałam się po kościele. Nikogo nie było, oprócz mnie, Hoseok'a, Jae i Minah.

- Słyszysz? Odłóż ją! - zaczęłam płakać.

- Ale po co?

- Youngjae, ty, czy ja? - zapytał Hoseok.

- Najpierw ty.

- Klękaj na kolana! - wykonałam jego polecenie. - Ostatnie słowa?

- Youngjae, oni manipulują Tobą! Nie rób tego, błagam! - moja twarz była cała w łzach.

Poczułam ból w okolicy brzucha, popatrzyłam na miejsce bólu. Chwyciłam się za ranę i podniosłam wzrok na osobę przede mną.

- Teraz moja kolej, żegnaj Jiyoung! -strzelił w miejsce serca. Natychmiast padłam na ziemię, a ostatnią rzecz jaką zobaczyłam, to była uśmiechającą się Minah i Youngjae, który całuje jej brzuch, a potem jej usta...

----------------------------
Hej, hej!
Co tam u was? Dziękuję, za 900 wyświetleń! ❤❤❤❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro