Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•We can try•

      Własnie wracałem wieczorem do domu z dorywczej pracy. Pracowanie w kawiarence było fajnym pomysłem, ale czasami wracałem stamtąd bez sił.

      Gdy stanąłem na wycieraczce, poczułem, że pod podeszwami mych trampek gniecie się jakaś kartka. Szybko z niej zszedłem, może to jakiś list do mamy? Podniosłem go i delikatnie otrzepałem. Ostrożnie otworzyłem list, a na moją twarz wpłynął uśmiech. Dlaczego San miałby pisać list? On jest naprawdę zabawny, nigdy nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy. Zacząłem czytać jego treść.

"Hej Woo, mam nadzieję, że miałeś dziś dobry dzień.

Przepraszam, że nie odwiedziłem cię dzisiaj w kawiarence, ale musiałem do ciebie napisać. Wiem, że to dziwne, ja i pisane listu, prędzej przebiegłym pół miasta żeby ci o czymś powiedzieć, ale nie śmiej się ze mnie Woo. Nie dowiesz się w tym liście o co mi chodzi, poprostu spotkajmy się jutro w parku na NASZEJ ławce. Będziesz wiedział o co chodzi. Mam ci coś, przynajmniej dla mnie, ważnego do powiedzenia.

Odpisz mi czy się zgadzasz. Nie musisz bawić się w listy, telefon wystarczy. Twój Sannie x."

Na dole narysowany był bardzo uroczy obrazek:

      Zaśmiałem się cicho po czym wszedłem do domu, a list schowałem w szufladce małej szafeczki, stojącej obok mojego łóżka w sypialni. Wziąłem telefon w dłoń z zamiarem odpisania chłopakowi.

      Nazajutrz byłem już gotowy by wyjść z domu na spotkanie z przyjacielem. Ustaliliśmy później, o której godzinie mam tam być, więc teraz zakładam swoje białe trampki. Wyszedłem z domu o takiej godzinie, o jakiej miałem być już w parku, dlatego przyspieszyłem kroku. San nie będzie zły jeśli chwilkę się spóźnię.

      Po drodze minąłem drzewo kwitnącej wiśni, które znajdowało się nad stawkiem. W mojej głowie pojawiały się obrazy sprzed kilku lat, gdy przychodziliśmy tutaj razem z Sanem, czasami nawet rozkładaliśmy kocyk i przynosiliśmy ze sobą coś do jedzenia, robiąc tak zwany piknik. To miejsce było bardzo romantyczne, a zwłaszcza przy zachodzie słońca. Czasami wyglądaliśmy jak para i nawet zastanawiałem się jakby to było gdybyśmy z Sanem byli razem. Naprawdę nie mam nic przeciwko temu, świetnie się dogadujemy, wspieramy i spędzamy ze sobą najwięcej czasu. Uśmiechnąłem się sam do siebie.

      Byłem już blisko wyznaczonego celu, odetchnąłem wdychając świeże powietrze i spojrzałem przed siebie. Dostrzegłem chłopaka o czarnych włosach z czerwonymi pasemkami, czekał już na mnie. Uśmiechnąłem się do niego szeroko i dosiadłem się. Zauważyłem na twojej twarzy stres i to jak byłeś spięty przed co nieco się zmartwiłem, ale nie dałem tego po sobie poznać.

- Hej Sannie. - powiedziałem na przywitanie.

- Cześć Woo. Wiesz... Chciałem ci to już dawno powiedzieć, ale nie miałem odwagi. Jak ja mam ci to powiedzieć? - powiedział Choi i podrapał się po głowie zapewne próbując jakoś ubrać w słowa to co miał mi do przekazania.

- Wszystko okej?

- T-tak, poprostu...

- Sannie, spokojnie. - odparłem i położyłem swoją dłoń na tą chłopaka, by nieco go uspokoić, to zawsze działało.

- Wooyoung. Znamy się od zawsze, dużo razem przeszlismy i naprawdę nie wyobrażam sobie życia bez ciebie...

- Wyjeżdżasz gdzieś?! - uniosłem głos przestraszony, przerywając chłopakowi.

- Nie, Wooyoung. - odpowiedział i lekko się uśmiechnął. - Myślę, że jakiś czas temu zacząłem spostrzegać cię inaczej niż przyjaciela... W sumie to już trochę od dawna czuję do ciebie coś więcej... - odparł patrząc mi prosto w oczy. Po skończonej wypowiedzi spuścił głowę w dół zawstydzony.

- San...

- Kocham cię Wooyoung.

      Po jego słowach poprostu się do niego zbliżyłem, złapałem za jego podbródek i delikatnie pocałowałem, a chłopak oddał tą krótką pieszczotę.

- Przepraszam. - szepnąłem. Przecież nie wiedziałem czy tego chciał. Speszyłem się lekko.

- Nie przepraszaj. - odparł i przyciągnął mnie z powrotem do pocałunku. Wpłynęła we mnie odwaga, więc usiadłem chłopakowi na kolanach nie przerywając pocałunku. Był on leniwy, a jednocześnie nieco delikatny i romantyczny. Słońce zaczęło zachodzić nadając sytuacji przyjemnej atmosfery. Oderwaliśmy się od siebie, a ja uśmiechnąłem się szeroko.

- Możemy spróbować.

****

Więc to już koniec tego krótkiego twoshota❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro