Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Po dotarciu na miejsce, wysiadłyśmy z auta i poszłyśmy w stronę baru. Wzięłam sobie drinka, a Beca, sok. Poszłyśmy w kierunku linii mety i obserwowałyśmy wyścig, który się dopiero, co zaczął. Po chwili dołączyli do nas nasi wspólni znajomi. Znajomi, którzy znają, Lily nie Lilianne. Nigdy nie pytali mnie o szczegóły mojego prywatnego życia, za co byłam im ogromnie wdzięczna.

- Hejka, dziewczyny - odezwał się Max, kolega Becy. Dla mnie był tylko dalekim znajomym, z którym spotykałam się tylko na wyścigach.

- Hej, Max - odpowiedziałam mu z uśmiechem.

- Dzisiaj wygrałem wyścig, kiedy was jeszcze nie było - powiedział dumnie patrząc w stronę Rebecy, która pożerała wzrokiem, Thomasa. Nie od dziś wiadomo było, że to Maxowi podobała się moja przyjaciółka. Jednak dla Becy, on był tylko przyjacielem. Przykro było tak patrzeć, kiedy miłość nie była odwzajemniona.

- Gratuluję - odezwałam się, żeby zabić niezręczną ciszę. Max, wrócił do mnie wzrokiem uśmiechając się, ale ten uśmiech nie sięgał oczu. Było mi go szkoda.

- Kto teraz się ściga? - chciałam, jak najszybciej zmienić temat.

- Damien Spring.

- Kto to? Jakoś nie kojarzę tego nazwiska odkąd tu przychodzę – zmarszczyłam brwi.

- Wrócił tydzień temu. Dwa lata go nie było na naszych wyścigach. Nikt nie wie, co się z nim działo, ale zmienił się i to bardzo. To nie jest ten sam chłopak, który opuścił miasto. Był wtedy normalny, jak każdy z nas, a teraz najlepsze auto i krąg lasek.

- Nie którzy mówią, że uwikłał się w ciemne interesy - wtrącił, Thomas.

- Ciekawie się zapowiada - mruknęłam cicho.

Organizator wyścigów, zapowiedział następną turę. Do linii startu podjechał piękny czarny Mustang i już wiedziałam, że to właśnie nim będzie jechał ten nowy. Kiedy ruszyli, nowy najpierw był na ostatnim miejscu, ale podczas następnego okrążenia przyśpieszył i wygrał wyścig, robiąc przy tym dużą przewagę. Przez cały czas nie mogłam oderwać wzroku od samochodu. Gdy przejechał linię mety i zatrzymał się od razu wokół auta, zebrał się krąg ludzi gratulując mu wygranej.

- Chodźcie pójdziemy mu pogratulować - niechętnie poszłam za grupą znajomych. Chłopcy, przepychali się, żeby do niego dotrzeć, jak najszybciej. Nie wiedziałam, o co im chodzi. Wygrał wyścig to dobrze, ale po, co przepychali się przez wielki tłum, tego nie rozumiałam.

- Damien! - krzyknął Max, podchodząc do niego i przybili piątkę. - Jak się masz, stary? Postanowiłeś w końcu wrócić na stare śmieci?

- Siema, Max. Tak się złożyło. Przedstawisz swoich znajomych? - stałam bokiem obserwując następny wyścig. To było ciekawsze, niż poznanie kolejnej osoby z mojego, nie idealnego życia, a w dodatku chłopaka, przez których było najwięcej problemów.

- Pewnie. To jest Thomas, Rebeca oraz Lily - dopiero na dźwięk swojego imienia, odwróciłam się do niego przodem.

To był mój błąd, za który zapłaciłam w przyszłości.

Te brązowe oczy, które wpatrywały się  we mnie z zaciekawieniem. Czułam się, jakby prześwietlał mi duszę. Damien, był dobrze zbudowanym brunetem z brązowymi oczami. Był całkowicie w moim typie. Był chłopakiem, za którym zawsze odwracałam się na ulicy. Był jak zakazany owoc dla mnie.

- Miło mi was poznać. Lily, to twoje imię czy skrót - miałam powiedzieć, że skrót, ale przypomniałam sobie, że nie jestem sama z Rebecą i muszę się ukrywać.

- Imię - odpowiedziałam patrząc się, gdziekolwiek, byle nie w jego oczy, ani na jego osobę. Zachowywałam się niegrzecznie, ale to była moja obrona przed nim.

- Może wyskoczymy, gdzieś na drinka? - zapytał, zmieniając temat, za co w duchu mu dziękowałam.

- Ja pasuje - odpowiedziałam.

- Ja tak samo - zgodziła się ze mną, Rebeca.

- No to jak chcecie dziewczyny, ale my sobie tego nie odpuścimy. Wpadniecie też jutro? - popatrzył się na nas, Thomas. Na jego pytanie wzruszyłam ramionami, a Rebeca przytaknęła głową. Odwróciłam się, żeby od nich odejść, ale zatrzymała mnie ręka. Kiedy podniosłam wzrok zobaczyłam, że to dłoń Damien'a.

- Lily, kto ci to zrobił? - pokazał na mój policzek. Czyli nie zrobiłam wystarczająco silnego makijażu, aby to zakryć.

- Nikt. Nie interesuj się, to mój problem, a nie twój. Więc z łaski swojej puść mnie i zajmij się sobą, albo którąś z panienek, która tylko czeka, byś na nią spojrzał - wyszarpałam rękę z jego uścisku i odeszłam od nich w stronę auta, Rebecy. Na odchodne usłyszałam, jak coś mruczał pod nosem, ale byłam za daleko, żeby zrozumieć, co.

Po kilkunastu minutach, pojawiła się moja koleżanka. Otworzyła auto i pojechałyśmy w kierunku mojego domu. Rebeca, zatrzymała się przecznicę dalej, niż mój dom się znajdował. Spojrzała na mnie z troską wypisaną na twarzy, jednak ja zaprzeczyłam ruchem głowy,  żeby nic nie mówiła.

- Pamiętaj, Lily. Jak będziesz miała problem, zawsze możesz do mnie przyjść i pogadać.

- Wiem Beca, wiem - westchnęłam cicho. - Do zobaczenia - powiedziałam i wysiadłam z auta. Po chwili usłyszałam, jak odjeżdża w kierunku swojego domu.

Rebeca, była moją koleżanką, której mogłam wszystko powiedzieć. Poznałyśmy się, kiedy ja musiałam pobyć sama po kłótni z rodzicami. Zresztą nie pierwszej. Nie patrzyłam, gdzie idę po prostu w pewnym momencie poczułam, jak weszłam w kogoś. Podniosłam wzrok i to była dziewczyna. Blondynka z niebieskimi oczami. Była moim przeciwieństwem. Była normalna, ja nie byłam i nigdy tego nie zaznałam. Może przez chwilę, krótką chwilę, dzięki, której poczułam, co to życie. Zaczęłyśmy dogadywać się od razu. W ramach przeprosin poszłyśmy do kawiarni, później wymieniłyśmy się numerami telefonów. Od tamtego czasu minął ponad rok, a Beca nadal była przy mnie.

Po cichu weszłam do domu i skierowałam się do swojego pokoju, choć trafniejszym określeniem była wieża. Wzięłam swoją piżamę i poszłam do łazienki połączonej z pokojem. Po skończonej toalecie, schowałam ciuchy na ich miejsce i poszłam spać.

Kochani, chciałabym wam się wytłumaczyć. To była moja pierwsza napisana książka i dlatego rozdziały początkowe są krótkie. Z każdą kolejną częścią, rozdziały są dłuższe. Mam nadzieję, że to was nie zrazi i zostaniecie ze mną.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro