Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9 {Szczęśliwa, na chwile?}

– Wiem, wiem. Jestem spóźniona, ale to mi się nigdy nie zdarzyło.

Gdy tylko weszłam do pracy zostałam wezwana do gabinetu szefa. Nie miałam czasu nawet wejść do łazienki i poprawić mój strój. Ten wariat znany też moim mężem, pocałował mnie przed moim wejściem do metra i ten pocałunek nie miał nic wspólnego z małym całusem na do widzenia. Udało mi się tylko rzucić na siebie okiem w przedniej kamerze telefonu w złym oświetleniu wewnątrz metra.

Nie rozumiem tego. Chyba nigdy nie rozumiałam, jak działają te wszystkie uczucia, co do drugiej osoby, a już kompletnie nie potrafię wyjaśnić, dlaczego do niektórych się to czuje, a do niektórych nie. Myślę, że nigdy już nie znajdę takiego czegoś, jak mam z nim. Moje serce bije szybciej na jego widok nawet, jeśli mam ochotę go udusić. Porąbane. Czasem mam wrażenie, że ta nasza gorliwa miłość jest o krok od toksycznego związku, ale zawsze tłumaczę sobie, że przesadzam, bo jedną oznaką, że jest u nas coś nie tak jest fakt, że kłócimy się, jak wariaci, żeby skończyć w łożku. Ta, wiem to poważny problem.

Calum przygląda mi się uważnie. Odwzajemniam się spojrzeniem, próbując zrozumieć, o co chodzi.

– To się więcej nie powtórzy! – zapewniam go.

– Trudno mi w to uwierzyć, gdy widzę ten błysk w oku – jego spojrzenie robi się coraz intensywniejsze, jakby chciał z moich oczu wyczytać, co jest tego powodem – Śmieją ci się oczy.

Naprawdę?

Mrugam kilka razy, jakby to miało pomóc mi to z nich zetrzeć.

Dlaczego to robię? Śmiejące się oczy to coś dobrego. Prawda?

– Ktoś zaproponował ci lepszą pracę? – Cal jest pracoholikiem, co teraz dobrze widać, skoro to pierwsze pytanie, które postawił mi zadać.

– Nie chcę zmieniać pracy.

To szczera prawda. Nigdzie nie czułam się lepiej i nie miałam takich możliwości rozwoju, jak tutaj. Mamy z Calumem wspólny język, który pozwala nam na szybszą pracę i dobre dzielenie obowiązków, bo bardzo często myślimy tak samo. Nie zliczę, ile razy wykonałam coś do przodu, zanim on w ogóle wspomniał, że powinniśmy to dodać. Nasze zawodowe relacje są takimi, które rzadko spotyka się pośród historii o korporacjach. Myślę, że gdyby on nie był tak ciężko pracującym mężczyzną, spędzalibyśmy ze sobą czas poza pracą i zostali najlepszymi przyjaciółmi.

– To dobrze, bo gdybyś chciała to wiedz, że tak łatwo bym cię nie puścił – zaszczycił mnie szerokim uśmiechem – Dałbym ci podwyżkę albo coś.

– Jest szansa na podwyżkę?! – kasa zawsze jest ważnym czynnikiem pracy, ten kto mówi, że nie albo jest bogaty albo nie umie liczyć.

Ja rozumiem, że można pracować z pasji. Pasja jest w życiu ważna. Nie mówię, że nie. W szczególności, że spełniam się zawodowo w czymś, co jest też moim głównym zainteresowaniem. Jednak żyjemy w niezaprzeczalnie kapitalistycznym świecie, w którym ciężko jest żyć bez pieniędzy. Zarobki są dla mnie ważne, bo pozwalają mi chociażby na wcześniej wspomnianą marynarkę za sześćset dolców. Może jestem próżna, ale mam to gdzieś. Żyję w fajnym mieszkaniu, w rozwijającej się dzielnicy i jeśli jest szansa na lepszą kasę to zamierzam ją wykorzystać. Nie po to ciężko pracowałam, aby nie było mnie stać na rzeczy, których chcę. Uważam, że pieniądze powinny być wyznacznikiem po pierwsze poświęconego czasu, a po drugie tego w jaki sposób przyczyniasz się społeczeństwo. Tak, mam tu na myśli niskie pensje nauczycieli, którzy są odpowiedzialni za wykształcenie młodych ludzi. Wiem, że faktor poświęconego czasu też traci na wartości przez internet.

– Nie – mówi niemal surowo.

– No to odchodzę – wiedziałam, że nie z każdym pracodawcą mogłabym się tak droczyć, ale przy nim mogłam sobie na to pozwolić.

Wyczekiwałam jego odpowiedzi, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.

– To twoja wina – przypomniałam mu – Tylko i wyłącznie twoja.

– Pomyślę.

Teraz nawet czułam, że moje oczy się zaświeciły.

– No to, co jest powodem twojego dobrego humoru? – dociekał.

Nie widziałam, czy powinnam się tym z nim dzielić. Byłam już zła na siebie, że powiedziałam mu o tym, co skończył mój mąż i gdzie teraz pracuje. Nie rozumiał tego. Ja też tego nie rozumiałam. Kolejna rzecz, która nas łączyła.

Miałam mu powiedzieć, że po raz pierwszy od miesięcy było mi z mężem dobrze, gdzieś więcej niż poza łóżkiem?

Tak, to zdecydowanie nie rzecz, którą mówi się przełożonemu.

– Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego mnie tu wezwałeś? – próbowałam zmienić temat.

– Bo nigdy się nie spóźniałaś. Czy to znaczy, że zostaniesz dłużej?

To była tylko godzina, a ja i tak wyrabiałam ich więcej niż powinnam. Nie wiedziałam, czy się droczył, czy był poważny. Wiedziałam jednak, że nie zamierzam zostawać dzisiaj dłużej.

– Może jutro? – próbowałam znaleźć rozwiązanie.

– Masz plany? – to było dla niego zaskakujące, ponieważ zawsze siedzieliśmy razem do późna. Były sytuacje, gdy rezygnowałam z wyjść z przyjaciółmi, aby zostać dłużej w pracy.

– Tak. Mamy z Luke'm randkę – tak naprawdę odpowiedziałam mu na dwa pytania tą jedną odpowiedzią.

– Ze sobą? – łapał mnie za słówka, a może nie potrafił w to uwierzyć.

– Tak, chodzę na randki tylko z mężem.

No dobrze, to było trochę kłamstwo, bo ostatnio w ogóle nie chodziłam na żadne randki. Ta była pierwszą od niepamiętnych czasów.

– Szkoda – wyszeptał to pod nosem, ale ja i tak go usłyszałam.

– Że mam męża? – powinnam była ugryźć się w język.

Spojrzałam na niego, a jego spojrzenie już wbijało się w moją głową. Zapadła pomiędzy nami cisza, a ja czułam, że powinnam była się wytłumaczyć albo przeprosić w ogóle za taką sugestię.

– Że nie zostaniesz dzisiaj dłużej – to była o wiele logiczniejsza odpowiedź niż moje pytanie – Mamy dużo pracy – dodał jeszcze.

Przez chwilę przeszło mi przez myśl, żeby odwołać swoje plany. Tylko, że wtedy potwierdzałabym to, co Luke o mnie uważa - że jestem pracoholiczką. A ja nawet dzisiaj nie chciałam nią być. Chciałam, jak najszybciej wyjść z pracy i wrócić do niego, jakbym mogła przedłużać wczorajszą noc w nieskończoność.

– Widzę, że się wahasz – próbował mnie skusić.

– Jutro. Proszę – nie byłam osobą, która często go o coś prosiła. Zastanawiałam się nawet, czy to nie mój pierwszy raz.

Miałam wrażenie, że Luke by mi tego nie wybaczył, ale co gorsza czułam, że sama miałabym problem to zrobić.

Przez ostatnie kilka miesięcy praca była dla mnie wszystkim, ale chyba musiałam się w końcu zmierzyć z życiem poza nią.

*

Podczas pracy wahałam się kilka razy, żeby napisać do Luke'a i zapytać go czy na pewno przyjdzie. Nie wiem, dlaczego tak się denerwowałam. To nie była nasza pierwsza randka i właściwie słowo randka nawet nie padło, a ja zachowuję się, jakby to miało być jakieś wyjątkowe wydarzenie, bo zamiast wracać do domu z słuchawkami w uszach spędzę czas z mężem.

Postanowiłam jednak, że do niego nie napiszę. Chciałam sprawdzić, czy się pojawi, czy pamięta, czy dla niego to tak samo ważne. Wychodziłam z pracy pełna obaw. Calum coś do mnie mówił, bo postanowił, że nie będzie sam pracować i resztę zrobimy jutro, ale w ogóle go nie słuchałam. Gdy tylko wyszłam przed budynek zobaczyłam go. Próbowałam powstrzymać uśmiech, ale totalnie mi to nie wychodziło. Niemal do niego pobiegłam, co nie było łatwe na obcasie.

– Jesteś – powiedziałam chyba bardziej do siebie niż do niego, gdy wspięłam się na palce i złożyłam pocałunek na jego ustach.

– Nie mów, że się mnie nie spodziewałaś – położył dłoń na mojej szyi i lekko ścisnął.

– Może was gdzieś podwieźć? – kompletnie zapomniałam, że ktoś tu jeszcze jest poza naszą dwójką.

Spojrzałam to na Luke'a to na Caluma. Miałam wrażenie, że prowokuje mojego męża specjalnie. Wiedziałam, że to nie pomagało ani naszej relacji, ani samemu Luke'owi i jego stosunkowi do ludzi pracujących w korpo.

– Dzięki, ale zabieram moją dziewczynę do Central Parku.

Central Park?

No tego się nie spodziewałam.

– No to mogę was podrzucić – upierał się przy swoim – Pokażę też, gdzie możecie coś zjeść przed spacerem.

– O wszystko zadbałem – zapewnił go.

Stanęłam obok niego, aby spojrzeć na Caluma.

– Damy sobie radę, Calum.

Bałam się, jak ta rozmowa wpłynie na nastrój Luke'a i resztę popołudnia. Wiedziałam, że uważa, że lepiej byłoby mi z kimś, kto jest taki jak ja. Samo pomyślenie o tym, że u mojego boku stałby ktoś inny, wprawiało mnie w zdenerwowanie. Nie potrafiłam sobie tego wyobrazić.

– No to do jutra, Rachel.

– Do widzenia – Luke nie ukrywał w swoim tonie, że chciał, żeby ten jak najszybciej zniknął z jego oczu, gdy już się tak stało – zmienił temat – Przyniosłem ci buty na płaskim i koszulkę do przebrania, gdyby było ci niewygodnie.

– Ależ z ciebie dobry chłopak – żartowałam sobie.

– Muszę myśleć praktycznie, gdy nie wożę się furą po mieście – a więc, jednak zamierzał rozmawiać o Calumie.

– I jak ci się z tym żyje? – ostatnio się o to pokłóciliśmy. Wolałam usłyszeć, co ma do powiedzenia i wypuścić to drugim uchem. Tak, chciałam mieć to gdzieś.

– Spoko, nie zanieczyszczam środowiska – nie potrafiłam ocenić po jego tonie czy był poważny czy żartował.

– To elektryk – postanowiłam tylko stwierdzić fakt.

– Kupię skuter albo motor i będę go omijał, gdy będzie stał w korku.

Zdecydowanie żartował i nie planował zaczynać kolejnej dramy. Parsknęłam śmiechem.

– I kto tu jest teraz zazdrosny? – wróciłam do tematu z rana.

– Ja mam o co – zmarszczył brwi w konsternacji – Chciał nas podwieźć. Kto tak robi?

– Ludzie z samochodem? – to było dosyć uszczypliwe.

Złapał się dramatycznie za serce.

– Niemal mnie to dotknęło – wyciągnął dłoń do mojej i splótł ze mną palce – Wolisz spacer ze mną czy przejażdżkę jego furą?

– To pierwsze jest dla mnie o wiele rzadsze – może nie powinnam być tak szczera, ale wydawało mi się, że do niczego nie doprowadzi nas ukrywanie rzeczy takich, jak to, że szef podwozi mnie do domu. W szczególności, że o tym wie, chociażby z tego powodu, że był świadkiem, gdy Calum przyjechał po mnie po mediacjach.

Luke mocniej ścisnął moją dłoń.

– Przepraszam – bardziej wyszeptał niż normalnie powiedział.

– Ja też – nie zamierzałam udawać, że jestem bez winy.

Czułam, że ten samochód jest wisienką na torcie sukcesu Caluma, gdzieś podświadomie czułam, że chciałabym kiedyś sama taki mieć, ale jedocześnie wiedziałam, że nigdy nie wiem, ile Luke przyniesie pieniędzy i które opłaty spadną na mnie. Czy to wszystko powinnam była mu w tej chwili powiedzieć?

Chcę chodzić z tobą na spacery i jeździć elektrykiem!

Nawet w mojej głowie brzmię, jak pieprzona materialistka.

*****

ja wiem, że to opowiadanie jest dziwne i że w większości chodzi w nim o pieniądze i ludzkie motywacje i cele, ale tak jak w po prostu to powiedz, poruszyłam wątek, gdy ludzie dzielą się rodzicielstwem, co-parentują, co się nie zdarza raczej w historiach, bo zawsze rodzic ginie albo się nie interesuje albo jeszcze inne przypadki, tak wątek finansowy jako celu w życiu też jest często pomijany, jako tego, dlaczego pieniądze może nie są najważniejsze, ale są czynnikiem motywującym do działania i jeśli są nimi tylko dla jednej ze strony w związku, która chce drogie i ładne to czy może być z osobą, która tego nie chce? na tym etapie historii to jeszcze zagadka.

w tej historii przede wszystkim chodzi o mindset. 

czy ona może płacić za wszystko, bo on pracuje na barze? 

czy on nie będzie chciał czegoś więcej, bo będzie chciał czasem chciał kupić jej coś drogiego?

czy ich zarobki są powodem, przez które mogą się rozstać? 

to są takie kwestie, w których często słyszymy odpowiedź, że jak się kochają to sobie z tym poradzą, ale tak jak już wspomniałam czasem mindset musi być na tym samym poziomie aby móc być z kimś szczęśliwym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro