Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24

Dziś ten piękny dzień. Wstałam dosyć wcześnie bo o 7. Przyszykowałam sobie ubrania na kolacje wigilijną i sprawdziłam czy mam zapakowane prezenty dla wszytkich. Zayn nadal spał
-Zayn. -najpierw szepnełam. Nic -Zayn - powiedziałam trochę głośniej. Nic -Zayn! -nadal nic. Nachyliłam się nad nim i lekko pocałam w policzek.
-Tak to ja się mogę budzić codziennie -przyciągnął mnie do siebie -czyli podziałało.
-Zayn?
-Mhm
-Na dole czekają na nas  -na to ciężko westchnął, podniusł się i podszedł do szafy
-Mogę ci wybrać ubrania?
-W sumie, czemu nie.
-Jej! -chłopak poszedł do łazienki, a ja zaczęłam mu wybierać ciuchy. Zdecydowałam się na czarne rurkowate spodnie i szarą bluzę. Zapukałam do łazienki i weszłam do niej. Zastałam tam Zayna bez koszulki.
-Ktoś tu się zarumienił. Wstydzisz się mnie?
-Nie -brunet podszedł do mnie i przytulił z całej siły.
-Zaraz mnie udusisz. -odsunęłam się lekko. -tu masz ubrania. Przyszykowałam ci też na wigilię
-Kochana jesteś -lekko mnie pocałował, a ja wyszłam z łazienki i zeszłam na dół.
-Gdzie Zayn?
-W łazience. -podbiegł do mnie biały kotek
-Jak go nazwaliście?
-Kot
-Bardzo oryginalne imię -prychnęłam. Usłyszałam zbieganie po schodach. Nagle ktoś zakrył mi oczy i przytulił do siebie
-Zgadnij kto
-Niech pomyślę, najskromniekszy na świecie pan Zayn?
-No zgadłaś
-Jesteście razem -spytał Niall
-Nie -powiedziałam
-Powinniście -popatrzyłam w te piękne czekoladowe oczy Zayna które mówiły wszystko.

...

Jest 15.30! Za trzydzieści minut kolacja, a ja jeszcze nie gotowa. Szybko weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Wtedy zdalam sobie sprawę, że nie wzięłam ubrań. Oh shit! Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju, siedział w nim na nieszczęście Zayn. W trybie ekspresowym chwyciłam ubrania i znowu znalazłam się w łazience. Przebrałam się, podkręciłam i weszłam do naszej sypialni.

-Wooow -powiedział Zayn gdy mnie zobaczył
-Pięknie wyglądasz -podszedł do mnie i objął w tali
-Ty też całkiem, całkiem.
Była już 15.54 więc postanowiliśmy zejść i poustawiać prezenty pod choinką. Poprosiłam mulata aby mi pomógł bo sama nie dałam rady unieść tej torby. U chłopaków w domu jest zwyczaj, że najpierw otwieramy prezenty, a potem zasiadamy do stołu. Tak też zrobiliśmy. Harry był zadowolony z kapci, Louis gdy zobaczył wielką pluszową marchewkę zaczął biegać i krzyczeć ,,Mam marchewkę! Dostałem marchewkę!", Niall jak widać też był szczęśliwy bo dostał kupon do nandos, Liam się do mnie uśmiechnął gdy zobaczył książkę, a Zayn podbiegł do mnie i pocałował.
-Musisz zobaczyć mój prezent -szepnął i podał mi białe pudełko. Odkryłam wieczko, a w pudełku było kolejne pudełko, potem znowu, i znowu. Gdy dogrzebałam się do końca na samym dnie leżał mały misio, perfumy które swoją drogą pachniały przepięknie i karteczka z napisem ,,Zostaniesz moją dziewczyną?". Spojrzałam na chłopaka
-Tak
-Co? Nie słyszałem
-Tak!!! -rzuciłam mu się na szyję

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro