Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

2 dni później

Dzwoni ten cholerny budzik. Powiedz mi kto wymyślił to coś?! Wyłączam urządzenie. Udaje się do łazienki by umyć zęby, umyć włosy i wszystko inne co robi kobieta rano w łazience. Po trzydziestu minutach wracam do pokoju już ubrana. Biorę moją walizkę oraz torebkę i schodzę na dół.
-A więc to juz dziś -mówi mój tata stawiając mi śniadanie na stole
-No. To już dziś. O czternastej mam samolot więc mnie zawieziesz o trzynastej?
-Tak
Zaczynam pochłaniać zawartość talerza, czyli tosty z serem i pieczarkami. Do kuchni jak zawsze niespodziewanie niczym churagan wpada Ann.
-Ciebie też miło widzieć -mówię z sarkazmem
-Wyjeżdżacie dziś? -zignorowała mój komentarz
-Ja wyjeżdżam do Londynu, a rodzice do LA
-Czyli mam wolną chatę! -krzyknęła
-Dopiero teraz skumałaś?
-Myślałam, że rodzice teraz wyjedżają, a ty za miesiąc, ale spoko
-Yhym dzięki -prycham

...

Kurde czym ja się tak stresuje? Co prawda nie powinnam, ale się stresuję. Zza okna samochodu już widzę odlatujące samoloty.
-To już jesteśmy
-No
Razem z ojcem wychodzimy z samochodu
-To pa. Będę tęskinić -przytulam mojego tate
-Ja też -odwzajemnia mój gest.
Z bagażnika wyciągam walizkę, jeszcze raz się żegnam i wchodzę do budynku. Na moje nieszczęście oczywiście na kogoś wpadam przed co z rąk wypada mi telefon.
Podnoszą lekko głowę do góry
Kuźwa!

-O kogo my tu mamy? -mamy szanowanego pana dupka Nickolasa
-Mnie tu mamy. Jesteś ślepy czy ślepy.
-Co taka dziewczynka tutaj robi
-Wyjeżdża -podnoszę mój telefon i odchodzę. Po jego minie było widać, że jest zaskoczony.

...

W końcu opuszczam ten gówniany samolot. Mówiłam jak ich nieznoszę? Jak najszybciej próbuję wyjść z terenu lotniska jednak po chwili uświadamiam sobie, że zapomniałam walizki. Odwracam się na pięcie. Oczywiście znów na kogoś wpadam!
Co ja dziś z tym mam?!
-Prze...przepraszam -widzę wysokiego bruneta z czekoladowymi oczami
-Yy. Olivia tak?
-Tak? Skąd znasz moje imię?
-Bo wygrałaś konkurs. No i...u mnie, nas będziesz mieszkać.-zająkał się.
-Aha, ok. Wiesz gdzie mogę odebrać walizkę?
-Tak się składa, że ja ją mam -obok niego stoi MOJA walizka
-Ugh spoko
Zaczynamy iść w stronę wyjścia.
-Nie miał po mnie przyjechać jakiś kierowca?
-Zachorował.
-Oo dobra.
Wsiadamy do czarnego BMW trochę się zdziwiłam bo myślałam, że będzie mieć lepszy samochód.
-Yy tu są te dokumenty -podaje mu podpisane kartki
-Po co mi to dajesz? Zostaw sobie
-Dobra? Ile będziemy jechać?
-Juz jesteśmy. -stajemy przed wielką willą
-O boże
-No wiem, chodź. -otwiera mi drzwi.
Ty no patrz jaki dżentelmen! No paczaj
Brunet bierze moją walizkę, torbę i w ogóle wszystko.
-Sama sobie pora...
-Wiem
Wchodzimy do apartamentu. Ściągamy buty i idzmy do salonu. Jest on biało beżowy. Muszę przyznać ten kto to projektował ma niezły gust. Na kanapie siedzą jacyś czterej faceci, mniej więcej w moim wieku.
-Ekhem -chrząka...właśnie jak on ma na imię?
Wszystkie cztery głowy są teraz skierowane w naszą stronę
-Hej
Wszyscy po kolei mi się zaczynają przedstawiać. Czyli ten loczek to Harry, blondyn Niall, ten zabawny to Louis, najspokojniejszy to Liam, a najładniejszy to Zayn. Czekaj, czekaj co ty powiedziałaś? Nie ja wcale nie powiedziałam najładniejszy. Chociaż taki jest. Ok nie było tematu. Przez cały wieczór poznawałam chłopaków. Są nawet spoko gościami... chyba. Louis i Zayn się ciągle na mnie patrzyli, ale nie zwracałam na to większej uwagi

Na dworze robiło się juz ciemno. Przez co zaczęłam głośno ziewać
-Chcesz iść spać? -mówi Zayn
Kiwam twierdząco głową
-Zaprowadzę cię do pokoju. -wstajemy z kanapy i udajemy się na górę. Wchodzimy do pierwszego pokoju po lewej. Nawet nie patrząc na wnętrze rzucam się na łóżko.
-Chcesz spać w ubraniach?
-Obojętnie
-ok dobranoc
-dobranoc -mruczę
Chłopak wychodzi z pokoju, a ja po kilku minutach zasypiam

------

I jak rozdział?
Czyżby Zaynowi i Louisowi, Olivia wpadła w oko?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro