Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 26 ]

Niall nie odezwał się do mnie przez resztę wieczoru i cały następny dzień. W poniedziałem wyszedłem wcześniej z pracy by pojechać po niego na uczelnie.

Nie chciałem by był na mnie zły. Nie chciałem by był smutny.

Siedząc w samochodzie zdjąłem marynarkę i krawat zostając wyłącznie w koszuli i spodniach od garnituru. Wysiadłem z auta spoglądając na gigantyczny budynek. Oparłem się o bok pojazdu, czekając aż skończą się zajęcia.

Kiedy studenci zaczęli wylewać się z uczelni, starałem się odnaleźć wzrokiem Nialla. Nora, przyjaciółka mojego chłopaka była pierwsza. Podskoczyła w miejscu machając mi, szturchając ramię idącego obok niej blondyna. Uniosłem dłoń odmachując jej z delikatnym uśmiechem. Tuż za nimi szedł Bobby i Adam, a wszyscy przystanęli tuż przede mną.

- Hej - odparł cicho Niall, nie patrząc mi w oczy, a na swoje buty.

- Hej Ni, hej przyjaciele mojego Ni - rzuciłem z uśmiechem, na co Nora zachichotała. Wyciągnąłem dłoń w stronę blondyna, łapiąc za tą jego.

- Um, chodźmy już, bo zaraz odjedzie nam autobus - odparł nagle Adam.

- Będzie następny - Nora przewróciła oczami.

- Powinniśmy jechać tym - naciskał chłopak, zauważając jak napięta atmosfera jest między mną a Niallem.

- Jeju no dobra - sapnęła Nora, mrużąc na niego oczy - Planujemy iść jutro do kina, chcesz iść z nami Zayn?

- Jasne - uśmiechnąłem się do niej i pożegnałem się z całą trójką, gdy zaczęli iść na przystanek autobusowy - Nadal jesteś na mnie zły?

- Teraz tylko smutny - pokiwał do siebie głową i sięgnął do klamki drzwi od strony pasażera o które się opierałem - Mógłbyś? - uniósł na mnie w końcu oczy, na co zacisnąłem wargi. Patrzyłem prosto w jego błękitne tęczówki, marząc by nie były smutne tylko znów radosne jak przed kilkoma dniami.

- Spieprzyłem sprawę Ni - powiedziałem, na co wypuścił głośno powietrze, puszczając klamkę i spoglądając w bok - Po całości spieprzyłem, bo nawet nie pomyślałem, że sprawię ci aż taką przykrość. Praca u twojego taty jest dla mnie ważna, ale nie powinna być ważniejsza od ciebie i nie będzie. Obiecuję ci to - dodałem, łapiąc delikatnie za jego brodę by obrócić jego buzię w moją stronę - Nie chcę byś był na mnie zły czy smutny przeze mnie.

- Było mi naprawdę przykro - wyszeptał, na co przygryzłem dolną wargę - Po prostu.. I tak spędzamy już mało czasu razem. Praktycznie tylko wieczory, a i też nie zawsze, bo muszę się uczyć. I poczułem się okropnie, bo już nie rusza mnie to, że mój ojciec siedzi praktycznie cały czas w gabinecie, gdy jestem u niego. Ale zrobiłeś dokładnie to samo i-

Urwał, wypuszczając wstrzymywane powietrze z płuc i potrząsnął głową.

- Przepraszam słońce.

- Okej - wyszeptał, kręcąc głową - Wrzućmy to tam, gdzie wrzuciliśmy tą kłótnię o pracę u mojego taty i zapomnijmy o tym - uśmiechnął się słabo.

Miałem wrażenie, że nie jest do tego przekonany i że pozbycie się smutku i urazy zajmie mu więcej niż chwilę, ale w pewien sposób pasowało mi to rozwiązanie. Można by powiedzieć, że będziemy kwita.

- W porządku kochanie - pochyliłem się, całując jego nos - Mogę cię zabrać na obiad? - spytałem.

- Tak.

- Tak, co? - uniosłem jedną brew, patrząc na to jak wygina wargi tym razem w prawdziwym i szczerym, lecz wciąż malutkim, uśmiechu. Jego oczy wtedy błyszczały.

- Tak tatusiu - wyszeptał, stając na palcach i całując me krótko.

Od autorki: Nie wiem czy wiecie, ale piszę też ff o Zarrym, z pobocznym Ziallem - „Wasted" na które Was zapraszam ✨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro