Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 25 ]

Od autorki: Wczoraj zdałam sobie sprawę, że piszę to ff już ponad rok 😮 Więc wow, dziękuje, że jeszcze się trzymacie i chcecie to czytać haha

- Zayn, wina? - spytała Maura, na co potrząsnąłem głową.

- Nie, dziękuję, prowadzę - wymusiłem mały uśmiech, spoglądając znów na Nialla, który usilnie wpatrywał się w pusty talerz przed sobą.

- Możecie zostać na noc albo wrócić taksówką - kobieta stanęła pomiędzy krzesłem moim i mojego chłopaka, wypełniając dwa kieliszki czerwonym winem mimo moich protestów - To naprawdę było tak ważne, że musieliśmy czekać na Was pół godziny? - zwróciła się do męża.

- Ty masz urlop, więc sprawy załatwiam ja. I tak, to było ważne - powiedział Elliot, podchodząc do żony i całując jej policzek, zanim usiadł u szczytu stołu po mojej stronie. Maura zajęła miejsce po przeciwnej stronie stołu, gdy gosposia rodziców Nialla podała do stołu.

- Niall..? - odezwałem się cicho, dotykając jego kolana pod stołem - Jesteś zły?

- Tak, jestem! - sapnął, patrząc w końcu na mnie ze zmrużonymi oczami. Zacisnąłem wargi wpatrując się w niego - Na Was obu - spojrzał na swojego ojca, zanim wstał od stołu, odsuwając gwałtownie krzesło.

Wstałem szybko od stołu idąc za nim, znajdując go w jego starej sypialni.

- Niall - westchnąłem cicho, zamykając za sobą drzwi. Chłopiec siedział na łóżku plecami do mnie z pochyloną głową.

- Nie przyszliśmy tu na pogaduszki czy byś poznał moją mamę, prawda? - spytał, a jego głosik drżał. Cholera.. - Całe dzieciństwo byłem ignorowany, bo praca była ważniejsza. I dobrze o tym wiesz, powiedziałem ci to Zayn - powiedział cicho. Poczułem dziwne ukłucie w klatce piersiowej słysząc swoje imię, które uwielbiałem słyszeć z jego ust, ale nie gdy był na mnie zły - I nie spodziewałem się, że mój chłopak będzie robił dokładnie to samo - okrążyłem łóżko blondyna i kucnąłem przy nim, kładąc dłonie na jego kolanach. Niall zagryzł dolną wargę, nie patrząc na mnie.

- Przepraszam kochanie.. Nie będę zrzucał tego na twojego ojca, bo mogłem się nie zgodzić, ale to ważny kontrakt-

- Ważniejszy ode mnie? - wyszeptał, unosząc na mnie załzawione, błękitne oczy.

Więc to tyle ze zmieniania wspomnień związanych z tym pokojem. Kolejny raz Niall w nim płacze.

- Nic nie jest ważniejsze od ciebie Ni - uniosłem dłoń, gładząc jego policzek.

- Najwyraźniej jest. Ta pieprzona firma - zacisnął wargi - Jedyne czego chciałem to spędzić miło czas z rodzicami i chłopakiem.

- Przepraszam Ni - wyszeptałem, chcąc powiedzieć, że to się nie powtórzy jednak wtedy bym skłamał. Przerwaliśmy z Elliotem pracę, bo nie chcieliśmy by Maura i Niall czekali długo na kolację. Musimy więc po niej wrócić do obowiązków - Skończymy tylko tą umowę i będę cały twój, obiecuję - odparłem, ścierając kciukiem łzę, która spłynęła po jego policzku - Naprawdę nie chciałem sprawić ci przykrości.

- Jasne - mruknął - Ani ty ani mój ojciec czy moja matka nigdy nie chcieliście a jednak zawsze byłem na drugim miejscu. To aż taki problem oddzielić pracę od życia prywatnego? - spojrzał mi w oczy, a ja wiedziałem, że nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

Mogłem powiedzieć, że poważniejsza praca to całkiem inne obowiązki i odpowiedzialność niż bycie kelnerem. Ale przecież on to dobrze wiedział, jednak polecając mnie do pracy u swojego ojca. Byłem głupi myśląc, że nadrabianie obowiązków w sobotni wieczór czy praca od rana do wieczora nie sprawią przykrości mojemu chłopcu. Dokładnie pamiętałem naszą rozmowę przy śniadaniu w tej naleśnikani, gdy powiedział mi, że jego rodzice stawiali pracę na pierwszym miejscu nawet w jego urodziny.

- Nie ważne. Przerabiałem tą rozmowę tysiące razy jako nastolatek. Wiem, że to nic nie da - wymamrotał, zrzucając moje dłonie ze swoich kolan i wstając. Niepewnie ruszyłem za nim do jadalni, gdzie Maura opierała łokcie na stole wpatrując się w kurczaka umieszczonego w naczyniu żaroodpornym, które miało prawdopodobnie utrzymać temperature pieczeni.

- Jestem głodna - wymamrotała kobieta wzdychając - Możemy już jeść? - spytał spoglądając na swojego syna, który opadł na krzesło. Kiwnął głową bezsłowa - Więc, Zayn - spojrzała na mnie, gdy jej mąż zaczął kroić kurczaka - Opowiesz mi coś o sobie? Wszyscy przy tym stole już cię dobrze znają, ale ja nie.

- Um - zamyśliłem się, nie mogąc za bardzo skupić się na niczym innym niż Niall będący zły na mnie - Wychowałem się w Bradford i wyjechałem parę lat temu. Nie utrzymuje niestety kontaktu z rodzicami - powidział marszcząc brwi na wspomnienie matki, ojca i sióstr. Od dawna nie dzwonili - Do niedawna pracowałem w kawiarni - uśmiechnąłem się do Maury, która kiwnęła głową, upijając łyk wina, a przez moją głowę przeszła myśl ile lampek już musiała wypić, ponieważ co chwilę piła a jej kieliszek wciąż był pełen.

- Uroczo - skwitłowała - I to tam poznaliście się z Niallem, tak? - spytała na co pokiwałem głową, zerkając na blondyna. Nie rozmawialiśmy zbyt wiele, gdy jedliśmy. Po kolacji wstaliśmy od stołu, a Elliot przystanął obok mnie i wciąż cichego Nialla.

- Dokończę umowę sam - powiedział patrząc mi w oczy. Rozchyliłem zaskoczony wargi. Więc pewnie domyślił się co było powodem złości Nialla - Powinieneś chwilę odpocząć - poklepał mnie po ramieniu - Cały tydzień tylko pracujesz - spojrzał przez moment na swojego syna. Blondyn stał obok mnie, udając, że nie słucha tego co mówił Elliot.

- W porządku - odparłem w końcu - Jeżeli tak właśnie Pan zdecydował - wymusiłem mały uśmiech i odprowadziłem go wzrokiem. Zostaliśmy w jadalni sami z Niallem. Złapałem go niepewnie za rękę i uniosłem ją, muskając wargami wierzch jego dłoni.

- Naprawdę chcieliście pracować cały wieczór - wyszeptał, kręcąc do siebie głową. Zacisnąłem wargi, przełykając ślinę by przymknąć na moment oczy.

- Wynagrodzę ci to Ni - powiedziałem, rozchylając powieki i spoglądając na mojego smutnego chłopca.

- Obojętne mi to - mruknął zabierając rękę i odchodząc. Czemu jestem takim idiotą?

Ruszyłem powoli do salonu w którym Maura stała przy kominku, a Niall siedział w fotelu przeglądając telefon, całkowicie ignorując mnie czy swoją mamę.

- Chcesz żebym wracał do domu? - spytałem nie zważając na kobietę, która nie powinna być świadkiem naszej małej i spokojnej, ale wciąż kłótni. Horan wpatrywał się w swoją komórkę, ostatecznie unosząc ponad nią wzrok i patrząc mi prosto w oczy.

- Tak. Będę tu spał - powiedział, na co zacisnąłem wargi. Kiwnąłem tylko głową i spojrzałem na Maurę, obserwującą nas.

- Dziękuję za miłą kolację, dobranoc - zwróciłem się do kobiety, która odpowiedziała mi tym samym. Zerknąłem po raz ostatni na Nialla i wyszedłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro