Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|•5•|

Piłka w grze. Obie drużyny zaciekle walczyły o punkty, zwłaszcza ja i Kirschtein.
Między nami jest od zawsze jakaś niepisana zasada, rywalizowania ze sobą we wszystko co istnieje. Takie dziecięce przepychanki.

Wykopałem okrągły przedmiot na drugi koniec boiska biegnąc za nim. Z kapitanem przeciwników ścigaliśmy się o to, który pierwszy dotrze do bramki.

Droga do tego była krótka i zdobyłem dla mojej drużyny pierwszy punkt. Bramkarz wykopał piłkę na boisko i kilka osób pobiegło za nią. Szukałem wzrokiem Arlerta. Podbiegłem do jego.

Kazałem chłopakowi ganiać za Jeanem, aby nie zdobył piłki. Oczywiście że nie zrobiłem tego tylko dlatego, żeby wygrać. To było zaplanowane działanie, na rzecz mojej misji.

Znów doszło do sytuacji gdzie goniłem razem z Kirschteinem piłkę. Armin zdobył piłkę trochę wcześniej i podał ją do kogoś z naszych.

To moja szansa. Kiedy byliśmy wystarczająco blisko pchnąłem wyższego chłopaka na mojego przyjaciela. Oboje wywrócili się na ziemię. Blondyn złapał się za kolano i przyciągnął je do swojego brzucha.

Jean szybko usiadł obok niego. I jąkając się zaczął mówić:

— Armin, strasznie cię przepraszam! Bardzo cię boli?

Podbiegł do nich nauczyciel. Koniopysk powiedział mu co się tu stało a on kazał im iść do pielęgniarki. Kirschtein wyprowadził go trzymając pod pachą blondyna.

Znając Armina nie pozwoli zabrać się do pielęgniarki, więc pewnie pójdą od razu do szatni.

Pierwsza faza wykonana. Teraz wszystko w rękach niebieskookiego.

Armin pov.

Daję słowo, kiedyś zabije Jaegera. Kolano mnie strasznie boli, jest trochę obite, ale to raczej nic poważnego. Trzymałem się ramion Kirschteina, który musiał się dość mocno schylać aby mnie trzymać bo był ode mnie o wiele wyższy.

Pan trener kazał chłopakowi zaprowadzić mnie do pielęgniarki. Strasznie nie chciałem tam iść. Bardzo jej nie lubiłem. W pierwszym roku liceum, kiedy bardzo bolał mnie brzuch, ta przeklęta baba nakrzyczała na mnie, że jakim prawem mnie cokolwiek boli. Starałem się jej od tamtego czasu unikać jak mogłem.

Chwyciłem chłopaka za rękaw i lekko go pociągnąłem. Jean zatrzymał się i spojrzał na mnie pięknymi oczami. Były przepełnione żalem, troską i jednocześnie błagały o wybaczenie. Krótkim "Hm?" zapytał mnie o co chodzi.

— Proszę nie idźmy do pielęgniarki — popatrzyłem na swoje buty. — Nie chcę tam iść.

Czułem jak robię się cały czerwony, przez chłopaka wpatrującego się we mnie. Przytaknął tylko i pchnął drzwi do szatni przy których staliśmy. Wprowadził mnie do środka i pomógł usiąść na jednej z ławek blisko mojej szafki.

— Bardzo cię jeszcze boli? — zapytał zmartwiony. Zobaczyłem jak delikatne rumieńce, wkraczają na jego policzki. Dlaczego on się rumieni?

— Nie. Już jest lepiej — odpowiedziałem mu szczerze i lekko się uśmiechnąłęm.

Uśmiechnął się do mnie, tak samo jak ja. Usiadł obok mnie i pogłaskał moje kolano, na co zrobiłem się odrazy bardzo czerwony i przekręciłem szybko głowę w jego kierunku. Patrzył się na mnie.

Miał przyjemny i ciepły dotyk, a przy tym tak niewiarygodnie delikatny. Jeździł kciukiem na boki. To przyjemne. Jego dotyk jest przyjemny. Ciepły.

Wyglądał jakby nad czymś myślał bardzo intensywnie. Wyprostował się i popatrzył na moje kolano.

— Powinieneś trochę rozruszać to kolano.

Chłopak przerwał przyjemną ciszę tym co powiedział. Ja za to popatrzyłem na niego pytającym wzrokiem, nie wiedząc co ma na myśli. Uśmiechał się trochę przebiegle jakby coś knuł.

— Nie ma siedzenia w pokoju. Przynajmniej jutro, bo dziś musisz odpocząć.

Jego dłoń powędrowała lekko wzwyż na moje udo, przez co jeszcze bardziej się zarumieniłem. Nie był to taki niemiły dotyk, był przyjazny.

Popatrzyłem się w stronę szafek, próbując coś ustalić w głowie. Chyba jednak dalej nie rozumiałem, o co mu chodzi.

— Co masz na myśli? — Zapytałem obracając głowę, ponownie w jego kierunku.

Cicho się zaśmiał, pewnie dlatego że nie rozumiem, tego co do nie mówi.

— Wyskoczymy gdzieś jutro.

┊┊┊┊
┊┊┊☆
┊┊🌙 *
┊┊
┊☆ °
🌙*

Beta: TwinkleShadow303 ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro