comeback, sweety.
Słów: 3490
Chanyeol wyłączył po omacku radio, wchodząc do ciemnej sypialni. Jedyne, o czym myślał to położenie się na swoim łóżku i zaśnięcie z obrazem Baekhyuna wtulonego w jego tors. Cholernie tęsknił za Byunem, szczególnie kiedy wyjeżdżał na długie trasy poza Koreę, a on musiał zostawać w Seulu. Ale nic nie mógł na to poradzić, to nie on ustalał grafik.
Odłożył telefon na komodę i szybko wszedł pod kołdrę, poprawiając poduszki pod głową. Dzisiejszy dzień był naprawdę męczący. Od rana ćwiczył wraz z resztą nową choreografię i do wieczora siedział w studiu, gdzie poprawiali tekst do nowej piosenki i próbowali swoich sił w jej rytmie.
Lecz bez Baekhyuna wszystko wydawało mu się jeszcze bardziej męczące. Nie mógł chociaż na niego spojrzeć lub dotknąć 'przez przypadek'. Nawet nie rozmawiał z nim przez telefon od dłuższego czasu, obydwoje nie mieli kiedy, ciągle byli zajęci.
Z myślą, że Baekhyun leży koło niego, zaczął zasypiać, by już jutro rano wstać i iść prosto na męczący trening.
Nie spodziewał się jednak telefonu, który zaczął wibrować na komodzie. Zignorował to przez zmęczenie, był pewny, że to kolejna pomyłka lub jakieś głupie firmy proponujące kredyty i inne takie.
— Naprawdę? — nie wytrzymał jednak po piątym telefonie, więc wyciągnął dłoń po komórkę, odblokowując ekran. — Co? — mruknął do siebie, marszcząc brwi. Na ekranie wyświetlały się nieodebrane połączenia od nieznanego numeru. — Kto do cholery dzwoni o takiej godzinie? — powiedział do słuchawki, kiedy telefon po raz kolejny zadzwonił, a Park odebrał go, chcąc mieć to już za sobą. Modlił się, aby to nie był jego trener bądź menadżer z powiadomieniem o treningu za kilka minut. Po drugiej stronie usłyszał tylko czyiś śmiech, który bardzo dobrze znał.
— Chyba nie masz dobrego humoru.
— Nie, jest druga w nocy — powiedział, wzdychając głośno. Naprawdę był zmęczony. Ale nic nie mógł poradzić na nagłe przyspieszenie jego pulsu, kiedy tylko usłyszał głos Baekhyuna. Był szczęśliwy, bardzo szczęśliwy.
— Byliśmy tak zajęci, że zastanawiałem się, czy wciąż pamiętasz mój głos — powiedział smutnym głosem, przez co serce Chanyeola zabiło boleśnie szybko. To był jego Baekhyun, jego Baekhyun, który był setki kilometrów od niego.
— Tęsknię za twoim głosem — oznajmił, patrząc za okno. Zaczęło mocno padać, a duże krople deszczu uderzały w okna, powoli spadając na dół. Nawet pogoda zaczęła go dobijać, szczególnie że rozmawiał z Baekhyunem.
— Więc...— zawahał się. — Otwórz drzwi, Channie.
I po tych słowach rozłączył się, zostawiając zdezorientowanego Chanyeola ze słuchawką przy uchu.
— Co? — powiedział, marszcząc brwi. Przecież to nie możliwe, żeby Baekhyun był pod drzwiami. Miał trasę w Japonii wraz z Chenem i Xiumin'em jeszcze przez ponad miesiąc. Chanyeol pomyślał, że brunet przysłał mu jakąś paczkę lub pocztówkę z Japonii.
Jak najciszej tylko mógł, wyszedł ze swojej sypialni. Nie chciał budzić pozostałych członków w dormie, szczególnie że dopiero zasypiali po treningach. Niestety jego pokój znajdował się koło Kai'a i Sehuna, których mogłaby obudzić mała myszka biegająca w piwnicy w domu sąsiadów na końcu ulicy w innym mieście. Dlatego Chanyeol rzadko mógł pozwolić sobie na puszczanie muzyki lub rapowanie w swoim pokoju. Nie mówiąc już o takich rzeczach jak masturbacja — z tym to dopiero był problem. Na szczęście był jeszcze prysznic.
Kiedy znalazł się już przy drzwiach, sukcesywnie i cicho przechodząc obok pokoi chłopaków, wpisał kod, dzięki któremu drzwi mogły się otworzyć. To takie zabezpieczenie przed szalonymi fankami, które zrobią wszystko, aby zobaczyć idącego korytarzem jakiegokolwiek członka zespołu.
Są po prostu szalone i zawzięte.
— Zamawiałeś może pizze? — usłyszał, zaraz po otworzeniu drzwi. Chanyeola dosłownie zatkało. Stanął jak wryty, rozszerzając mocno oczy i usta, jednocześnie mocno zaciskając dłoń na klamce drzwi. Mrugnął parę razy, będąc pewien, że śpi i to po prostu kolejny sen z Baekhyunem w roli głównej, tylko tym razem o wiele bardziej rzeczywisty. — Zobaczyłeś ducha? — zaśmiał się blondyn, patrząc na reakcję Chanyeola. Śmiał się, lecz wyglądał tak samo, jak Yeol, jakieś pół godziny temu, zastanawiając się, czy zadzwonić, czy wracać do Japonii.
— Baekhyun? — wyszeptał, kiedy wreszcie doszło do niego, że to rzeczywistość. Rzeczywistość, o której marzył od ponad sześciu miesięcy. Bez zastanowienia chwycił przemoczoną kurtkę Baekhyuna w ręce, przyciągając go do szczelnego uścisku, jednocześnie wywołując cichy pisk Byuna. Wtulił jego twarz w swoją szyję, oplatając ramionami mocno w talii. Westchnął głośno, czując w sercu ogromną ulgę. Nie miał pojęcia, jakim cudem blondyn się tutaj znalazł, lecz najważniejsze było to, że wreszcie mógł go zobaczyć. Był pewien, że minie jeszcze rok, a on dalej będzie sam. Był pewien, że nie będzie miał okazji przytulić mocno drobne ciało Baekhyuna do siebie, głaszcząc go po włosach i szepcząc słodkie słówka do ucha. — Jesteś cały mokry, długo tak stałeś w deszczu? — odezwał się po chwili, marszcząc delikatnie brwi.
— Nic się nie zmieniłeś, zawsze tak o mnie dbałeś — zaśmiał się niższy, chuchając gorącym powietrzem w odkrytą szyję Parka, przez co na ciele wyższego pojawiły się przyjemne dreszcze. Tak bardzo obydwoje tęsknili za sobą i za swoim dotykiem.
— Nie powinieneś być teraz w Japonii? — zapytał.
— Ja... — zawahał się na chwilę, zaciskając mocniej dłonie na koszulce Parka. — Definitywnie powinienem tam teraz być.
— Jesteś niemożliwy — Chanyeol zaczął się śmiać, przypominając sobie ile kłopotów i zamieszania Baekhyun potrafi zrobić. Ale w głębi duszy miał ochotę się popłakać ze szczęścia, kiedy dowiedział się, że Baekhyun rzucił wszystko i przyleciał tutaj specjalnie dla niego.
— Ale... Jestem szczęśliwy, że mogę tutaj być — powiedział, podnosząc głowę i patrząc w ciemne oczy Chanyeol'a. Tęsknił za tym widokiem, szczególnie nocami, kiedy nie mógł przytulać się do jego ciepłego torsu.
Stali jeszcze objęci w swoich ramionach przez dłuższą chwilę, aż nagle Chanyeol przypomniał sobie, że przecież blondyn jest cały mokry i dosłownie kapie z niego woda. A Park nie przeżyłby, gdyby Baekhyun pod jego opieką zachorował.
— Ściągnij kurtkę i buty, dam Ci jakieś cieplejsze ciuchy — powiedział, odsuwając się od niższego, przez co od razu po jego ciele przeszły nieprzyjemne ciarki chłodu i pustki. Nic nie mógł poradzić na to, że chciał mieć Baekhyuna na wyłączność.
Po tym, jak blondyn wykonał polecenie Parka, po cichu zaczeli iść do pokoju czerwonowłosego. Oczywiście nie obyło się bez kilku, głośnych parsknięć śmiechem Baekhyuna, kiedy jak agenci przemykali się przez hole.
— Baekhyn! — warknął cicho Chanyeol, który z latarką w telefonie szedł na przodzie. Naprawdę chciał spędzić tę noc z Baekhyunem, a kiedy któryś z chłopaków by się obudził i zobaczył blondyna tutaj, skończyłoby się to imprezą powitalną przez całą noc. — Nie możesz tak głośno chodzić, obudzisz ich — powiedział, odwracając się w stronę Baekhyuna, który cały czerwony na twarzy trzymał mocno rękę na ustach. — Co Cię tak śmieszy? — zmarszczył brwi, świecąc latarką prosto w roześmiane oczy blondyna.
I to był bardzo zły pomysł, aby na niego zaświecić.
— Au, nie po oczach! — pisnął chłopak, zasłaniając się dwoma rękoma. Po chwili jednak spojrzał na Parka, który z rozszerzonymi oczami patrzał przerażonym wzrokiem na Byuna, mało co nie wypuszczając latarki z dłoni. — Ups — szepnął Baekhyun, dochodząc do faktu, jak głośno krzyknął.
— Chanyeol? — zza drzwi do pokoju Sehuna usłyszeli głos, którego na pewno nie chcieli słyszeć. Chanyeol wraz z Baekhyunem stanęli jak wryci, patrząc na siebie. Park gestem dłoni pokazał mniejszemu, aby się nie ruszał, jednak gdy obydwoje usłyszeli skrzypiące łóżko i czyjeś kroki, oszaleli.
Czerwonowłosy poderwał się z miejsca, podbiegając do Baekhyuna i szybko złapał go pod nogami i za plecy, podnosząc jego drobne ciało. Byun zasłonił szybko usta dłonią, aby nie wydać z siebie głośnego pisku, kiedy Park zaczął biec jak szalony po schodach na wyższe piętro. Blondyn schował twarz w zagłębieniu szyi Chanyeola, korzystając z okazji i mocno zaciągnął się jego zapachem, za którym okropnie tęsknił. Mimo że w Japonii posiadał dwie bluzy Parka i spał w nich co noc, nic nie mogło zastąpić zapachu samego ciała czerwonowłosego.
Byun czuł, jak wszystko przewraca się mu w żołądku, kiedy podskakiwał w ramionach Parka. Na szczęście zostało tylko kilka schodów, ale Baekhyun, tak czy siak, zacisnął mocno powieki i ręce, chcąc mieć to za sobą. Chociaż tak naprawdę to tylko i wyłącznie jego wina, że musieli biec. A właściwie to tylko Chanyeol biegł, w dodatku z Baekhyunem na rękach.
— Jesteśmy — odparł po chwili wyższy, stawiając ciało Byuna na dywanie. Był lekko zdyszany przez adrenalinę, która zdążyła się już w nim zagotować. Naprawdę nie wybaczyłby sobie, gdyby w tamtym momencie któryś z członków zespołu zobaczyłby ich. — Postanowiłem, że pójdziemy do twojego pokoju, w moim wszystko byłoby słychać — powiedział, po czym zapalił małą, nocną lampkę, jednocześnie nadając więcej klimatu beżowemu pokojowi.
— Przepraszam za ten śmiech, sam nie wiem, z czego się śmiałem — wyznał, rozglądając się po swoim pokoju i uspakajając się po serii wybuchów śmiechu.
— Cały ty.
— Długo mnie tu już nie było — szepnął, wycierając palcem kurz z białych mebli. Chanyeol jednak nie skupił się w żadnym procencie na jego słowach, ponieważ stał jak wryty, patrząc na mniejszego. Baekhyun wyglądał jeszcze piękniej, kiedy mokre kosmyki włosów opadały mu na czoło, a nocna lampka rozświetlała i podkreślała jego idealną sylwetkę. Chłopak poczuł wzrok czerwonowłosego na sobie, dlatego odwrócił się w jego stronę. — Chanyeol? Coś nie tak?
— Jest dobrze — powiedział, opamiętując się. — Po prostu... Wyglądasz jeszcze piękniej, kiedy jesteś mokry — powiedział, podchodząc szybko do Baekhyuna, który delikatnie się uśmiechając, oparł się tyłem o dużą, białą komodę, stojącą koło okna. — Albo po prostu zapomniałem, jak piękny jesteś — szepnął, odgarniając mokre, blond kosmyki za ucho Baekhyuna. Podszedł do niego na tyle blisko, aby nie było między nimi żadnej przerwy, jednocześnie przyciskając delikatnie ciało Baekhyuna do komody.
— Przestać, głupku. W dalszym ciągu zawstydzasz mnie takimi słowami — uśmiechnął się delikatnie, całując przelotnie Parka w usta, z trudem się od niego odrywając.
— Przecież często Ci to mówię — uśmiechnął się łobuzersko, znów łącząc ich usta, lecz tym razem na dłużej. To był ich pierwszy pocałunek od kilku miesięcy, przepełniony tęsknotą, szczęściem i pożądaniem. Chanyeol objął twarz Baekhyuna w swoje dłonie, jednocześnie pogłębiając pocałunek. Po dosłownie kilku sekundach poczuł jak język Byuna zaraża jego język przyjemnym ciepłem, kiedy ocierały się o siebie podczas pocałunku. Cichy, zduszony jęk wydał się z ust blondyna, kiedy czerwonowłosy naparł na niego jeszcze bardziej, zrzucając z hukiem szklany wazon z komody. Chanyeol naprawdę szybko się podniecał, szczególnie w momentach, w których mógł mieć przy sobie Baekhyuna. Mimo że obydwoje nie mieli już czym oddychać, dalej nie odrywali od siebie ust. Bali się, że to wszystko za szybko przeminie, że nie zdążą się sobą nacieszyć, a już zostaną oddzieleni od siebie przez grafik. W dalszym ciągu wizja ich razem w tym momencie była dla nich jak sen.
Park chcąc przejść do rzeczy, złapał Byuna mocno za pośladki, jednocześnie unosząc jego, lekkie jak piórko, ciało do góry, przez co blondyn szybko i sprawnie oplótł swoje nogi w jego pasie. Pogłębiając pocałunek, Chanyeol podszedł po omacku do łóżka, lekko zrzucając ciało Baekhyuna z siebie na miękki materac.
— Ch-chanyeol — jęknął głośno, patrząc, jak wyższy patrzy na niego pożądanym wzrokiem. — Wyglądasz strasznie gorąco, kiedy mnie potrzebujesz — szepnął uwodzicielsko, przygryzając lekko palec. Już wiedział, że ta noc zaliczona będzie do jednej z najlepszych, jak nie najlepszej.
— Podniecasz mnie celowo — warknął, dając lekkiego klapsa w tyłek Baekhyna, jednocześnie wydobywając z niego jęk pomieszany ze słodkim, niewinnym śmiechem. Musiał przyznać, że nic nie działało na niego tak, jak jędrne i soczyste pośladki blondyna, które śniły mu się co noc. — Zaszalejmy tej nocy — po tych słowach przeszedł do rzeczy, powoli rozpinając swój rozporek.
— Czekaj, ja chcę to zrobić — powiedział, podnosząc się z materaca i siadając przed, klęczącym na łóżku, Chanyeolem, dobrał się o jego rozporka. Robił to bardzo powoli, uśmiechając się niewinnie do czerwonowłosego, który zaczynał dyszeć coraz szybciej i głośniej. Ich ciepłe oddechy podgrzewały temperaturę, a dzikie z podniecenia oczy i rozpalone ciała prosiły się o uwagę.
Kiedy spodnie Chanyeola zostały z hukiem rzucone na podłogę, Baekhyn wziął sprawy w swoje ręce. W momencie, w którym Park pochylił się w stronę blondyna, sprawnie ściągając mu bluzkę, sprytny Baekhyun wykorzystał to, obracając ciało Yeola tak, że opierał się w pozycji półleżącej o ramę wielkiego łóżka. Baekhyun zaśmiał się, widząc zaszokowaną lekko, takim obrotem spraw, minę Chanyeola, po czym niczym kot wspiął się na jego ciało i usiadł na nabrzmiałym kroczu czerwonowłosego.
Spojrzał na rozpalonego Parka, po czym czując mocny uścisk na swoich biodrach, wpił się w jego usta. Każde ich pocałunki były pełne pasji i namiętności, której obydwoje potrzebowali.
— Chyba nie próbujesz mnie zdominować, Baekkie — zaśmiał się nisko Park, wzmacniając uścisk na biodrach niższego, żeby później sprawnym ruchem przewrócić go na materac. Z ust Byuna wydobył się głośny i wysoki jęk, kiedy dłonie Yeola przygwoździły go mocno do łóżka, a jego kolano sprawnie rozszerzyło nogi blondyna. — To ja tutaj góruję, księżniczko — powiedział, patrząc intensywnie w szklane, z podniecenia, oczy Byuna.
— Nie myślałem nawet o dominowaniu, chciałem Cię ujeżdżać — odparł śmiało, oblizując jednocześnie usta i gapiąc się mocno w wygłodniałe oczy Chana. Dobrze wiedział, że zawstydzi go taką gadką i zbije z tropu.
Chanyeol jednak nie przerywał pieszczot, przez co ciało Byuna wygięło się w łuk, kiedy aksamitne usta zaczęły kreować na jego szyi przeróżne malinki. Każdy kolejny ślad, robiony przez wargi, które były w tym niezastąpione, potęgował podniecenie ich dwójki.
Pokryty beżem i bielą pokój zaczął wypełniać się mnóstwem jęków i sapnięć, które świadczyły tylko o zatraceniu obydwojga w pieszczocie. Żaden z nich nie panował nad swoimi ruchami, słuchali się tylko instynktu i własnych potrzeb.
Chanyeol zjeżdżał pocałunkami coraz niżej, przenosząc się z szyi na brzuch i podbrzusze. Ciało Baekhyuna ciągle się unosiło z nadmiaru przyjemności, a ciche jęki wydobywały się z jego ust.
— Chanyeol, b-błagam — wyjąkał blondyn, kiedy czerwonowłosy przedłużał grę wstępną, doprowadzając ciało Baekhyuna do szału.
Szorskie dłonie Chanyeola błądziły po całym ciele mniejszego, najdłużej zatrzymując się na biodrach. Zaborczy uścisk w tamtym miejscu wywoływał cichy jęk u Byuna i kolejne wygięcie ciała.
— Więcej.
Szepnął, przymykając oczy z przyjemności i rozchylając wargi, pokryte śliną wyższego. Chanyeol widząc te rozwarte usta, lekko czerwone od zaborczych pocałunków, pochylił się nad ciałem Baekhyuna, znów łącząc ich wargi ze sobą. Ich języki ocierały się o siebie, a Baekhyun nie wiedząc co zrobić z rękoma, wsadził je we włosy Parka, lekko za nie ciągnąc.
— Jesteś cholernie seksowny — warknął Chanyeol, praktycznie rozrywając spodnie blondyna. Baekhyunowi podobała się ta nuta brutalności w Yeolu, ale nigdy jeszcze nie doszło do sytuacji, w której bałby się go, bądź mocno pokłócił. Chanyeol dbał o Baekhyuna jak tylko mógł i zawsze był gotowy rzucić się za nim w ogień. Po tym, jak Byun został już tylko w bokserkach, uniósł się lekko, aby zdjąć koszulkę z Chanyeola. I musiał przyznać, że kiedy materiał został rzucony gdzieś w kąt, Byun rozszerzył oczy. Na brzuchu Parka można było dostrzec każdy najmniejszy mięsień, który oczywiście był na pokaz napięty. — Podoba Ci się to, co widzisz? — zaśmiał się, napinając się jeszcze bardziej.
— Nie gadaj, tylko przejdź do rzeczy.
Tak więc czerwonowłosy ściągnął swoje bokserki, zaraz po tym ściągając je Baekhyunowi. Złożył jeszcze kilka pocałunków na brzuchu blondyna, który był już cały naznaczony jego pocałunkami, po czym wyciągnął dwa palce przed jego usta.
— Naśliń — zażądał, nie mając przy sobie żadnego lubrykanta, bądź wazeliny.
— Ostatnia szuflada w komodzie — szepnął szybko, lekko się już niecierpliwiąc.
— Po co Ci takie rzeczy w pokoju? — zapytał Park, jednocześnie marszcząc brwi i schodząc z łóżka. Podszedł szybko do komody, wyciągając z ostatniej szuflady małą, różową fiolkę. Najbardziej jednak przeraziło go to, że połowa lubrykanta była już dawno zużyta do połowy. — Baekhyun? Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek go używał. Czy ty z kimś...
— Oszalałeś? — zaśmiał się. — Nie gadaj już głupot, tylko się mną zajmij.
— Ale...
— Chanyeol! — jęknął, czując, że zaraz nie wytrzyma. Potrzebował dotyku czerwonowłosego, a tym bardziej jego penisa w sobie. Wyższy szybko wrócił na łóżko, bez zbędnego gadania wylewając pachnącą arbuzem substancję na palce. Nachylił się nad Baekhyunem, patrząc prosto w jego rozpalone oczy. Złączył ich usta, jednocześnie wkładając pierwszy palec w jego wnętrze. Wiedząc, że dla blondyna jeden palec to nic takiego, dołożył kolejne dwa, co wywołało głośny jęk Byuna. Z mlaśnięciem oderwali swoje usta od siebie, zostawiając strużkę śliny, kapiącą z kącika ust blondyna.
— Szyb-szybciej — wyjęczał, zaciskając mocno dłonie na pościeli. Palce Chanyeola były grubsze i dłuższe niż te Baekhyuna, z którymi musiał radzić sobie przez ostatni czas. Uniósł lekko głowę ku górze, wydobywając z siebie głośny i gardłowy jęk.
— Spokojnie, kochanie — wyszeptał wprost do ucha niższego, po czym wyciągnął z niego swoje palce. Przygryzł delikatnie jego płatek ucha, wywołując kolejne, głośniejsze jęki i sapnięcia. — Zajmę się tobą.
I jego słowa już po paru sekundach się spełniły, kiedy głośny jęk przebił się przez ściany białego pokoju, mleczna skóra kontrastująca z beżową pościelą przybrała zaróżowiony kolor, a członek Chanyeola znalazł się w ciasnym wnętrzu Baekhyuna.
— Ahh! — jęknął głośno, kiedy penis czerwonowłosego powoli wpraszał się do jego wnętrza. Ta bardzo tęsknił za tym uczuciem, którego nie czuł już od kilkunastu miesięcy. Oczywiście poczuł ból, który na szczęście zniwelowały usta Chana, który z pasją całowały całą szyję Byuna. — Chanyeol...
Wysapał, kiedy po falach jęków, penis wbijał się z większą prędkością i pożądaniem w Byuna. Baekhyun wił się po całym łóżku, niedbale rozrzucając pościel i prześcieradło na całej jego powierzchni. Odchylił głowę do tyłu, jednocześnie przymykając oczy i małymi dłońmi przyciągając za kark ciało Chanyeola do siebie. Chciał go czuć bliżej.
— Możesz już sz-szybciej — wyjęczał, kiedy członek Chanyeola wchodził w niego z coraz większą prędkością.
— Kocham to, jak ciasny jesteś — powiedział, łapiąc nogę blondyna i przerzucił ją sobie przez ramię, aby mieć lepszy dostęp do dziurki chłopaka. Złączył ich usta w niedbałym i niechlujnym pocałunku, warcząc co chwilę zboczone słówka. — Chcę słyszeć głośniej twoje jęki, chcę wiedzieć, że to ja je wywołuję — powiedział, kiedy Baekhyun przygryzał palec, aby stłumić swoje dźwięki. Chanyeola nie interesowało nawet już to, że ktoś może ich usłyszeć. On po prostu zapomniał o całym świecie, liczył się tylko ten blondyn.
— Chany-yeol — jęczał głośno, za każdym razem, gdy penis Chanyeola trafiał w jego czuły punkt. — Ah! — jęknął gardłowo, wyginając ciało w łuk.
— Jesteś cholernie piękny — wysapał między pchnięciami, zagryzając wargę. Z góry obserwował ciało rozpalonego Byuna i jego nieskazitelną, mleczną skórę, pokrytą milionami malinek, jego autorstwa. Dłońmi jeździł po jego gładkich łydkach i pełnych udach, starając się wykonywać coraz głębsze ruchy. Patrzył na pełne, malinowe i lekko rozchylone wargi, które po chwili złączyły się z jego ustami w niechlujnym pocałunku. Obydwaj byli zatraceni w przyjemności. — Jesteś tylko mój, Baekhyun — powiedział łagodnie, co wywołało kolejne jęki chłopaka.
— Mhm... — wyjęczał, kiedy jego ciało było sparaliżowane przyjemnością. Czuł, że jest już blisko. — J-już blisko, ah! — wyjęczał, kiedy Park jeszcze bardziej przyspieszył tępo pchnięć, powodując, że Baekhyun dosłownie skakał po całym łóżku, które coraz głośnie skrzypiało.
— Jesteś piękny i tylko mój, Baekhyun. Tylko mój — warknął, patrząc na piękno przed nim. Blondyn jęczał jak nigdy, szepcząc ciągle jego imię.
— Chanyeol!
I po tych słowach i kilku kolejnych pchnięciach, obydwoje doszli z cichymi jękami na ustach. Baekhyun ubrudził spermą swój brzuch, jak i Parka, jednocześnie czując ciepłą spermę w swoim wnętrzu. Czuli się spełnieni i szczęśliwi, a przyjemność, która przechodziła przez ich ciało była nie do opisania. To był ich pierwszy tak stęskniony i gorący seks.
— To... — zaczął, wyrównując lekko swój puls i oddech. — To było cudowne, dziękuję.
♥
-— Dla Ciebie mógłbym zrobić wszystko, co zechcesz powiedz tylko. Naprawdę na dużo mnie stać — anielski głos Baekhyuna rozbrzmiewał po całym pokoju, kiedy wraz z Chanyeolem leżeli w swoich objęciach, szczelnie przykryci kołdrą. Blondyn bawił się czerwonym kosmykami włosów Parka, który mocno przytulając Byuna w talii, leżał głową na jego klatce piersiowej. — Dla Ciebie zrywam polne kwiaty, szukam tych najrzadszych. Naprawdę na dużo mnie stać...— kontynuował swój śpiew, kiedy Chanyeol intensywnie się mu przyglądał. Obydwoje upajali się chwilą, czując ogromne szczęście. — Najchętniej zamknąłbym Cię w klatce, bo kocham na Ciebie patrzeć. Naprawdę na dużo mnie stać... — Baekhyun spojrzał na Chanyeola, od razu spotykając jego wzrok. — Czemu tak na mnie patrzysz? — przerwał śpiewanie, marszcząc lekko brwi.
— Brzmisz jak anioł — szepnął, intensywniej patrząc na Baekhyuna. Mógłby na niego patrzeć całymi dniami lub otworzyć prywatne muzeum, w którym wywieszałby zdjęcia Baekhyuna. Nie ważne, jaką minę miał, czy był zadowolony, czy nie, zawsze w oczach Yeola wyglądał jak najpiękniejsza sztuka na świecie.
— Robisz się strasznie kochany po seksie — zaśmiał się, machając lekko głową na boki, w dalszym ciągu bawiąc się włosami Chanyeola.
— I... Czy to złe? — zapytał, na co Baekhyun osunął się niżej, puszczając włosy Chanyeola. Położył się na wysokości jego ust, mocno wtulając się w jego tors, tym samym głęboko patrząc mu w oczy. I odpowiedział mu pocałunkiem, mocno złączając ich usta razem, w pocałunku przepełnionym miłością. Mruknął parę razy w usta Parka, po czym oderwał się od jego warg. — Chciałbym, abyśmy byli tak przez cały czas, nie musząc się z tym ukrywać -powiedział łamiącym się głosem, znów obserwując twarz Baekhyuna, na której zagościł szeroki uśmiech.
— Hej... — powiedział, patrząc prosto w oczy Chanyeola. On również nie chciał opuszczać jego ciepłych i miłych ramion, co w ich przypadku było trudne. — Kocham Cię.
__
mam nadzieję, że spodobał Wam się one shot.
dziękuję za każde komentarze, to naprawdę bardzo dużo dla mnie znaczy,
uśmiechajcie się, ubierajcie ciepło, dbajcie o siebie i cieszcie najmniejszymi rzeczami. ♥
piosenka śpiewana przez Baekhyuna: Myslovitz - Dla Ciebie.
see you, bby!
edit: zapraszam Was na snapchata, bb często poruszam tam tematykę nowych prac oraz publikacji. ----> mavtqq
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro