Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 47

Minął tydzień od tamtego zdarzenia, kiedy to pogodził się ze swoim bratem. Przez cały ten czas utrzymywał chociaż minimalny kontakt ze swoim rodzeństwem, jak zwykłe „Miłego dnia" czy „Dobranoc". Wiedział, że zbliżał się koniec roku szkolnego, a więc i młodsi mieli teraz wiele spraw na głowie. Po prostu wystarczyło mu, że są. Mieli jeszcze czas. Dużo czasu. Jedno jednak martwiło Taehyunga. Junsu w dalszym ciągu nie dał żadnego znaku, choć przecież mógł, a Tae Hee i Tae Yu także nie mieli pojęcia, o co chodzi ich ojcu. Nic nie mówił na ten temat, a kiedy pytali, to zaczynał mówić o czymś innym.

Ten dzień spędzał sam. Yoongi był w pracy i nie mógł jej przełożyć na inny dzień. Kim niezmiernie się nudził, nie miał już co robić. Ile można się uczyć? Ostatnio robił to codziennie, nawet kiedy starszy był w domu. Potrzebował trochę przerwy także od tego. Zdążył już posprzątać całe mieszkanie i to z jakieś dwa razy.

Przez jakiś czas siedział po prostu w fotelu i wpatrywał się w przestrzeń bez wyrazu. Drgnął, kiedy wpadł na pomysł, co mógłby porobić, nim Min wróci do domu.

Wstał ze swojego miejsca i poszedł do gabinetu starszego, gdzie składowane były na regałach wszystkie książki zalegające w budynku. Wzrokiem przeczesywał wszystkie półki, szukając tytułu, który mógłby go zainteresować. I wtedy ujrzał. Demian. Coś czego już dawno nie czytał.

Ostrożnie sięgnął po lekturę i wyciągnął ją z szacunkiem spośród wszystkich innych. Uważnie przyjrzał się okładce. Było to jedno ze starszych wydań, ponieważ nie było na oprawie żadnej ilustracji, a także wyglądała ona na nieco już zniszczoną. Kartki były z lekka żółte, charakterystyczne, co tylko utwierdzało go w tym fakcie.

W ciszy opuścił pokój i udał się do kuchni. Mimo że było ciepło, zaparzył sobie herbaty i usadowił się przy stole, wygodnie podpierając swoją głowę na jednej dłoni, w drugiej natomiast trzymając książkę.

Zaczytał się. Nie zwracał zupełnie uwagi na rzeczywistość. Pewnie nawet nie zauważyłby, gdyby ktoś się włamał i właśnie wynosił wszystkie kosztowności tuż pod jego nosem. Pochłaniał tom literka po literce, słowo po słowie, zdanie po zdaniu. Na dłużej jednak przystanął przy jednym fragmencie:

„Z chwilą, gdy nienawidzimy jakiegoś człowieka, nienawidzimy w jego obrazie czegoś, co tkwi w nas samych. Nie oburza nas bowiem coś, czego w nas samych nie ma."

I wiedział, że była to racja, chociażby z tego, jak kiedyś obserwował innych z ukrycia. Sam jednak nie przekonał się o tym na własnej skórze. Nigdy nikogo nie nienawidził. Ani własnej matki, ani nawet Junsu. Owszem, miał do nich obojga żal, ale... Na pewno nie była to nienawiść.

Co jednak miał w sobie takiego, co widział w nim Namjoon? Jaka była ich wspólna cecha, przez co blondyn tak bardzo go nienawidził w czasach licealnych? Obecne relacje między nimi były dla Tae zawiłe i nie potrafił ich określić. Spodziewał się, że starszy Kim czuje dokładnie to samo, co on. Niby się pogodzili, ale to Nam próbował zepsuć jego związek...

I jeszcze ojciec jego rodzeństwa. Ten miał powód taki, że TaeTae nie był nawet jego synem, ale pozostawała taka kwestia, iż dopiero po jakimś czasie zaczął tak go traktować. Czyżby zapomniał o tych szczęśliwych latach, kiedy żyli jako ojciec i syn? Co go tak irytowało w Taehyungu?

Jego przemyślenia przerwał dzwonek telefonu, na którego to dźwięk podskoczył w miejscu przestraszony. Szybko dopadł urządzenie i zerknął na ekran. Zdziwił się, kiedy zobaczył, że dzwoni do niego nieznany numer.

Odchrząknął i odebrał połączenie, nie chcąc, aby ktoś się rozłączył.

- Halo? – zapytał ostrożnie, nie bardzo wiedząc jak zacząć.

- Kim Taehyung? – usłyszał głos po drugiej stronie, możliwe nawet, że nieco znajomy.

- Tak, to ja.

- Mówi Kim Junsu.

Zapadła cisza. Tae nie wiedział, co ma odpowiedzieć, co zrobić. Był zagubiony. Owszem przygotowywał się na taką sytuację, ale ostatnio tracił na to nadzieję. Teraz już w ogóle nie był pewny siebie. Zapomniał wszystkie słowa, jakie chciał wypowiedzieć właśnie w takiej sytuacji.

Usłyszał odchrząknięcie.

- Pewnie wiesz w jakiej sprawie dzwonię, a przynajmniej się domyślasz – zaczął mężczyzna powoli, jakby chciał się upewnić, że młodszy Kim wszystko dobrze usłyszy i zrozumie. – Mam dla ciebie pewną propozycję – kontynuował, a Taehyung słuchał go uważnie. Co jakiś czas potakiwał, kiwał głową, choć drugi nie mógł tego zobaczyć. Osoba trzecia widziałaby także, jak nerwowo miętosi krańce swojej koszuli w biało-czarną kratę, czy też przygryza wargę. Od czasu do czasu także pociągał lekko palcami za końcówki swoich włosów.

- Ja... Zastanowię się – odpowiedział w końcu, kiedy tamten skończył mówić i czekał na to, co młodszy ma do powiedzenia.

- Dobra, tylko pamiętaj, że nie będę czekał całą wieczność.

- Dobrze... To do usłyszenia... - pożegnał się i wcisnął symbol zakończenia połączenia.

Ponownie oparł swoją głowę na dłoni.

Co miał teraz zrobić? Zgodzić się, czy udawać, że ta rozmowa nie miała nawet miejsca? Stał przed naprawdę trudnym wyborem.

Lekki trzask drzwi wybudził go z transu, w jaki chwilowo wpadł.

- Wróciłem! – zawołał jego ukochany hyung, na co szybko wstał i pobiegł do przedpokoju, aby rzucić się w jego ramiona w geście przywitania.

___________________________________

Wiecie... Pierwsza część tego ff, od której wszystko się zaczęło, ma już 40 tysięcy wyświetleń! Wczoraj, kiedy patrzyłam, było jeszcze 39.9K, a teraz jest ich już 40k i... WOAH. Nigdy bym się nie spodziewała, że to zajdzie tak daleko. Jestem Wam wszystkim za to bardzo wdzięczna! Kiedyś nawet nie śmiałam śnić o chociaż 10k, a jest tego 4 razy więcej... DZIĘKUJĘ! I'm so sorry for my existence i Come back to me, please razem mają prawie 50k wyświetleń. To naprawdę dużo i chce mi się płakać kiedy to widzę. Jestem tak daleko tylko dzięki Wam! Proszę, wytrzymajcie ze mną cierpliwie do końca, który nastąpi już niebawem!

Mam także jeszcze jedną sprawę, może pytanie. Skoro taegi zbliża się do końca, chciałabym publikować coś jeszcze oprócz telephone, na którym niedługo się skupię. Często piszę coś losowego w moim zeszycie, tudzież na laptopie, a więc mam kilka prologów i ewentualnie dwóch pierwszych rozdziałów do paru ff. Czy chcielibyście je przeczytać w Nominacjach i innych pierdoletach, po czym wybrać jedno, które chcielibyście, aby zostało kontynuowane i dokończone? 

Liczę na odzew z Waszej strony!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro