Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 40


SeokJin właśnie wychodził z pracy i rozmyślał, co powinien kupić do domu. Na pewno zapasy jedzenia na najbliższy tydzień, bo jego lodówka już świeciła pustkami. Dodatkowo przydałyby mu się jakieś nowe ubrania. Hm...

Wsiadł do swojego samochodu i rzucił telefon na siedzenie obok. Włożył kluczyki do stacyjki i ruszył spod ośrodka.

Ostatnio Kim czuł się wyjątkowo samotny. Nie dość, że Yoongi zajęty był cały czas Taehyungiem i nie znajdował czasu na inne rzeczy, a na dodatek często wychodził z pracy szybciej i robił różne rzeczy na przerwach, zamiast odpoczywać, to w dodatku Namjoon też był poza zasięgiem. Hoseok oczywiście rozwijał się w swojej dziedzinie, ale Jin nie miał serca go od tego odrywać, a z Jiminem i Kookiem nigdy nie miał aż tak dobrych kontaktów. Tak naprawdę ta dwójka i on stanowili tylko zwykłych znajomych i nic poza tym. Nie zwierzali się sobie, ani nic takiego. Po prostu czasem pili w swoim towarzystwie, siedząc w większości przypadków u Mina, ewentualnie Nama.

Zaparkował pod galerią handlową i oparł głowę o kierownicę. Zakupy spożywcze jeszcze mógł robić sam, ale dziwnie się czuł, idąc kupować ubrania samotnie. Nawet nie miał mu kto doradzić, a pracownicy sklepów przeważnie po prostu doradzają te droższe ubrania, żeby był większy zysk dla sklepu.

Sprawdził, czy aby na pewno ma portfel i włożył telefon do kieszeni. Wyszedł z samochodu i zamknął go kluczem, po czym udał się do budynku. Gdy wszedł do środka, swoje kroki skierował na sklepy z odzieżą. Wybrał parę śnieżnobiałych koszul oraz kilka w innych kolorach, aby jego szafa nie była jednolita. Potrzebował ich do pracy. Także przymierzył je, aby zobaczyć, jak na nim leżą i czy nie mają żadnych uszczerbków, po czym poszedł za nie zapłacić. Udał się do następnego sklepu, a w jego rękach przybywało coraz to więcej siatek z logami różnych firm. Bielizna, spodnie, bluzy... Naprawdę potrzebował czegoś nowego.

Poczuł wibracje swojego telefonu w kieszeni. Szybko przełożył siatki z jednej ręki do drugiej i wyjął urządzenie, zaraz odblokowując jego ekran.

Od: Namjoon
Cześć hyung!
Chcesz dzisiaj wyjść ze mną do klubu? Zastanawiałem się, z kim mógłbym pójść, a ty jesteś zdecydowanie najlepszym towarzyszem do picia!
Proszę!

Seok wywrócił oczami i pokręcił głową na boki. On ma iść z Namjoonem? Jest „najlepszym towarzyszem do picia"? To chyba jakieś dobre żarty. Zaraz jednak Jin dostał cały spam wiadomości od młodszego, co tylko go rozczuliło. RM nigdy się tak nie zachowywał w stosunku do niego i nie wiedział, co ma o tym myśleć.

Do: Namjoon
Okay, niech ci będzie. O której mam być gotowy?

Od: Namjoon
Będę po ciebie o 20 hyung.

SeokJin spojrzał na zegarek. Miał całe dwie godziny, żeby wrócić do domu i się przygotować. To niezbyt wiele... Ciuchów na takie okazje też raczej nie miał, a to oznaczało, że musiał także i je zakupić.

***

O umówionej godzinie, czekał na młodszego w swoim mieszkaniu. Niecierpliwie po nim krążył, co chwilę pytając samego siebie, czy to na pewno był dobry pomysł, że się zgodził. W końcu stwierdził, że jednak nie i lepiej będzie, jeśli zostanie w domu. Już wyciągał telefon, żeby odwołać spotkanie z Monem, ale w tym samym momencie usłyszał dzwonek do drzwi. Westchnął i zawołał, że idzie. Po drodze poprawił jeszcze swoją grzywkę i przejrzał się w lustrze. Otworzył i ujrzał przed sobą wyższego blondyna, który wyglądał świetnie. Zbyt świetnie. Czarne spodnie idealnie opinały jego nogi, a biała koszula mięśnie.

I serce brązowowłosego zabiło tysiąc razy szybciej, jakby chciało uciec mu z piersi.

- Woah, hyung, wyglądasz zajebiście – powiedział Namjoon, zamiast dobrze przywitać się ze starszym.

- Dziękuję – odparł Jin i wzruszył tylko ramionami. Miał na sobie białe, obcisłe spodnie i czarny t-shirt bez rękawów, którego rozcięcia po bokach były dość głębokie, dzięki czemu można było podziwiać jego skórę, okrywającą lekko wystające żebra. Na jego nadgarstku spoczywała czarna, skórzana, przeplatana bransoletka, a włosy miał lekko postawione na żel.

- Idziemy? – zapytał młodszy, a drugi tylko przytaknął. Zamknął jeszcze swój dom i upewnił się, że zrobił to dobrze. Nie miał zamiaru zastać żadnej niespodzianki, szczególnie, że będzie wracał po alkoholu. Już i tak miał wystarczająco przygód w całym swoim życiu.

***

W klubie znaleźli się całe trzydzieści minut później. Spacer, na jaki się zdecydowali jeszcze ich ożywił, przez co mieli naprawdę dużo energii, aby bawić się, może nawet do rana.

Podeszli do baru i zamówili po jednym drinku dla każdego, tak na rozgrzewkę. Wypili je niemalże od razu i ruszyli w tłum, aby się wyszaleć. Na początku tańczyli razem, ale potem Namjoona oderwał od Jina jakiś blondyn. Sam Seok także został „porwany" przez kogoś z tłumu. Przynajmniej na chwilę oderwał myśli od swojej miłości, z którą tutaj przyszedł.

Gdy DJ zmieniał kawałek już któryś raz z rzędu, brązowowłosy postanowił wrócić na miejsce przy barze i zamówić coś jeszcze. Ujrzał tam swojego towarzysza, więc usiadł obok niego. Szkoda tylko, że ten nie był sam, a z tamtym, który wcześniej do niego podbił...

- Czystą proszę – zwrócił się do barmana i kątem oka spojrzał na swojego przyjaciela, o ile tak mógł go nazywać. Akurat wpychał sobie języki do gardła razem z tym drugim. Jin nieznacznie skrzywił się na ten widok. Potłuczone kawałki jego serca właśnie kruszyły się, zamieniały w pył.

- Ooo... Jin! – powiedział głośno Namjoon, kiedy oderwał się od ust tamtego. Widać było, że zdążył się już upić. W tym samym momencie barman postawił przed starszym jego zamówienie. Podziękował mu skinieniem głowy i wypił na raz, odstawiając kieliszek na blat.

- Jeszcze jeden proszę – mruknął do pracownika klubu i dopiero teraz spojrzał na tego, z którym przyszedł. – Tak, Namjoon? – zapytał przesłodzonym tonem. Był zły. Przyszli tutaj razem, żeby się napić, ale tamten wyrywał kogoś innego. Na dodatek Jin go kochał, ale Nam był na to ślepy. Teraz naprawdę przemawiała przez niego gorycz. I zazdrość, ale starał się je hamować.

- Bawisz się dobrze, nie?! To świetnie! To jest Jackson! – przedstawił chłopaka, którego poznał przed chwilą. Chłopak o wyróżniającym się imieniu uśmiechnął się do niego na powitanie. Jin zrobił to samo, nie chcąc wyjść na niemiłego.

W momencie, kiedy stanął przed psychologiem kolejny kieliszek, obcy odciągnął Namjoona na bok i wspólnie się gdzieś udali. A SeokJin doskonale wiedział gdzie i po co. Zagryzł swoją dolną wargę i wypił wódkę, a jego oczy zaszły łzami.

„Naprawdę jestem taki beznadziejny, że on musi pocieszać się obcymi, skoro nie może mieć Yoongiego? Jestem taki beznadziejny, że on nie widzi, co do niego czuję? Dlaczego mnie to spotyka?" – przebiegło mu przez myśl.

Wyjął swój telefon i wybrał numer do osoby, która jako jedyna mogła mu teraz pomóc.

- Przyjedź po mnie, proszę...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro