Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

Min Yoongi otworzył swoje zmęczone oczy, kiedy to światło słoneczne, dostające się do pokoju przez niezasunięte rolety, zaczęło drażnić jego zamknięte powieki. Przez chwilę wpatrywał się w sufit, nie kontaktując zbyt dobrze z rzeczywistością. Przez kilka ostatnich dni chorował, a Taehyung się nim zajmował najlepiej jak umiał, co chwilę dzwoniąc do Jina i prosząc o różne rady, czy też wskazówki, zapewne nieźle go tym irytując. Suga uśmiechnął się pod nosem, kiedy to sobie przypomniał. Młodszy non stop latał w tę i we w tę, wszędzie robił bałagan, potykał się o własne nogi. Z kuchni nie raz dochodziły dźwięki, jakby coś upadało, czy też rozbijało się o podłogę na drobne kawałeczki. AgustD chyba nawet wolał nie wiedzieć, ile rzeczy wtedy ucierpiało, bo tylko złapałby się pewnie za głowę. Już miał ochotę to zrobić, kiedy przypomniał sobie o tych wszystkich ohydnych lekarstwach, jakie wciskał mu Kim na siłę.

Właśnie, Kim.

Yoon poczuł, jak coś u jego boku się rusza i aż wyszczerzył ząbki w uśmiechu. Młodszy spał, wtulony w jego bok. Miał lekko rozwarte wargi, przez co stróżka śliny z jego ust wsiąkała w białą, wymiętą koszulkę Min'a. Nie był on jednak o to zły, ani nawet nie brzydziło go to. Bardziej rozczulało, bowiem bardziej rozkosznego widoku zobaczyć w ostatnim czasie nie mógł.

Uniósł rękę i czule pogłaskał TaeTae po jego czarnych, nieco przydługich włosach. W najbliższym czasie powinni chyba oboje wybrać się do fryzjera. W końcu takie długie kłaki nie raz i nie dwa bardzo przeszkadzają w życiu. No i Gigi musiał ogarnąć jakoś swoje odrosty, bo ładnie to one wcale nie wyglądały.

Uniósł się na łokciach, powoli wstając. Dzięki młodszemu czuł się już zdecydowanie lepiej. Katar mu minął, tak samo jak ból gardła i gorączka.

Kiedy opuścił łóżko, młodszy zamruczał coś pod nosem i wtulił się w poduszkę, na której do tej pory leżał starszy. Aish... Ten widok był naprawdę uroczy. I Min naprawdę nie mógł się powstrzymać przed chwyceniem telefonu i zrobieniem mu zdjęcia. Zaraz zostało ono ustawione tak, aby pełniło funkcję tapety. To był zdecydowanie dobry wybór ze strony Yoona.

Wybrał z szafy jakieś ciuchy na przebranie i udał się do łazienki, gdzie wziął długi i gorący prysznic, którego tak bardzo mu brakowało. Kiedy Kim pomagał mu podczas choroby, to takie przyjemności trwały maksymalnie dziesięć minut, ponieważ nie miał nawet siły ustać na nogach i łóżko było jedynym, o czym marzył.

Kiedy już się ogarnął, zszedł do kuchni, aby zjeść cokolwiek, jednak jakie było jego zdziwienie, kiedy zobaczył, że jedyną zawartością lodówki była żarówka, a w szafkach nie było nawet starej bułki. No tak, TaeTae, kiedy się nim zajmował, nie miał czasu pójść zapewne nawet do sklepu i przez czas choroby wykorzystał wszystkie zapasy, jakie znajdowały się w domu...

Gigi pokręcił głową i poszedł na górę po swój portfel oraz telefon. Nie mógł się także powstrzymać i rzucił jeszcze jedno, długie spojrzenie na młodszego, który dalej spał w najlepsze. Yoon miał tylko nadzieję, że zdąży wrócić, nim młodszy się obudzi. Chciał zrobić dla niego śniadanie, chociażby w ramach wdzięczności za opieką, niemal całodobową.

Na dole ubrał jeszcze buty i lekką kurtkę, po czym wyszedł z domu i skierował się do najbliższego sklepu. Nie musiał brać nawet samochodu, bowiem było to dosyć blisko, a krótki spacerek jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodził. No i Yoon po tej całej chorobie musiał rozprostować swoje, na razie nie takie stare, kości.

Wchodząc do sklepu, wziął koszyk i zniknął między regałami. Najpierw wziął się za zakupy typowo spożywcze, to znaczy, jakieś pieczywo, mięso, warzywa i dodatki do kanapek, przyprawy. Dopiero potem skierował się na jakieś słodycze i słone przekąski, które za zdrowe wcale nie uchodziły, ale jego gwiazdeczka je uwielbiała, więc nie miał zamiaru odmawiać mu przyjemności.

Usłyszał dzwonek swojego telefonu akurat w momencie, kiedy ustawił się w kolejce do kasy. Wyłożył na taśmę produkty, które akurat trzymał w rękach i odebrał, wiedząc doskonale, że to Tae. Najwidoczniej musiał on już wstać.

- Hyung, gdzie jesteś? – spytał wyraźnie zaniepokojony. Yoongi zdążył zauważyć, że tamten nieco bał się zostawać sam, chyba, że wiedział, gdzie kto jest. Możliwe, że gdzieś w głowie obawiał się, iż ktoś go zostawi już na zawsze. Nic nie było jednak pewne.

- W sklepie, Taehyungie. Wyszedłem na małe zakupy, bo nasza kuchnia świeci pustkami – odpowiedział łagodnie.

- Yah! Yoongi hyung! Tak nie wolno! Powinieneś jeszcze leżeć! – powiedział tamten oburzony.

- Nic mi nie jest Tae. Czuję się już bardzo dobrze, dzięki tobie z resztą. Na dworze jest dość ciepło, a krótki spacer mi na pewno nie zaszkodzi.

- No dobrze... - mruknął tamten, nie będąc zbyt przekonanym. – A, hyung.

- Tak?

- Mógłbyś kupić jeszcze kakao? Pewnie o nim zapomniałeś, jak zwykle, nawet jeśli wszędzie u nas w szafkach i lodówce pustka...

- Tym razem pamiętałem, maluchu – odparł rozczulony Min.

- Dziękuję hyung! Jesteś najlepszy! – powiedział szybko i rozłączył się, na co Yoon pokręcił tylko głową na boki.

Wyłożył jeszcze resztę produktów i nie minęło parę minut, a już wychodził ze sklepu z trzema pełnymi siatkami. Jak się bawić, to się bawić, nie?

Kiedy wrócił do domu, zastał kompletną ciszę. Nawet telewizor w salonie był wyłączony, choć zwykle działał 24/7. AgustD rozejrzał się niespokojnie po domu, aż na blacie w kuchni spostrzegł białą kartkę, ułożoną treścią do dołu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro