Rozdział 35
Jin nie wierzył w głupotę swojego przyjaciela. Fakt, ostatnio Namjoon wszystko zepsuł i Taehyung wybiegł z domu, ale to nie znaczyło, żeby Min nie ubierał butów! Teraz idiota leżał chory w łóżku, a młodszy Kim co jakiś czas dzwonił do SeokJina, aby wypytać go o różne rzeczy. W końcu chciał pomóc swojemu ukochanemu, aby ten jak najszybciej wyzdrowiał. Chcąc nie chcąc, najstarszy z nich wszystkich udzielał drobnych rad i wskazówek. Naprawdę, nie chciał im się pchać do domu i możliwe, że jeszcze się zarazić. Nie miał zamiaru opuszczać pracy, no i... Sam by zdychał i nikt by się nim nie zajął, tak jak Sugą. Hoseok także był zajęty i Kim po prostu nie chciał odrywać go od jego zajęć. Min'a oczywiście też nie. Do Jikooków nawet nie śmiałby dzwonić, a Namjoon... To Namjoon. Jest zbyt zapracowany, aby zwracać uwagę na cokolwiek innego, niż czubek jego własnego nosa.
I brązowowłosy w tym momencie naprawdę nie wiedział, dlaczego właśnie wybrał numer do licealnego Rap Mona oraz niecierpliwie wystukiwał palcami rytm o powierzchnię drewnianego stolika. Po paru sygnałach, młodszy odebrał i nim Seok się odezwał, minęło kolejne parę sekund. Blondyn prawie się rozłączył.
- Hej Namjoon – przywitał się w końcu.
- Cześć hyung. Też dzwonisz żeby dać mi opieprz? Jeśli tak to sorry, ale nie mam czasu i tak, wiem, że zawiniłem, jestem zły i niedobry.
SeokJin dosłownie mógł sobie wyobrazić jak tamten ze złością przewraca oczami. Jego ironia dosłownie głaskała skórę starszego, powodując na niej gęsią skórkę.
- Nie, ja tylko... Chciałem porozmawiać. Jak przyjaciel z przyjacielem. Też o tej sytuacji, ale no... Nie mam zamiaru ci robić wykładów, ani nic – odparł niepewnie. Po drugiej stronie rozległo się głośne westchnięcie. Przez chwilę obaj milczeli.
- Okay. To już lepsze niż to, co zaczął odczyniać Jungkook z Jiminem... Kawa?
- Kawa.
- Pasuje ci dzisiaj o piętnastej, hyung?
Rozłączyli się. Seok odetchnął z lekką ulgą. Nie było tak źle, jak sobie wyobrażał. Cóż, może to też kwestia tego, że miał raczej spokojne podejście do życia i nie był tak wybuchowy jak Jeon.
Spojrzał na zegarek. Było chwilę po dwunastej, a więc miał jeszcze trochę czasu, aby zacząć się szykować. Poczuł wibracje telefonu. Dostał wiadomość od Nama, gdzie dokładnie mają się spotkać, bo zapomnieli to uzgodnić. Oczywiście, młodszy jeszcze zapytał, czy mu to pasuje. Nie miał nic przeciwko. W końcu najczęściej spotykali się w tej jednej kawiarni niedaleko wieżowca, w jakim swoją siedzibę miała firma młodszego Kim'a. Przy okazji była też ona w miarę blisko mieszkania brązowowłosego, także już w ogóle to miejsce miało same plusy.
***
Niecałe trzy godziny później, SeokJin siedział już przy stoliku i czekał na Namjoona, który znowu się spóźniał. Chłopak jednak przyzwyczaił się już do tego. Zawsze na niego czekał, ale nigdy nie został wystawiony. Nam był po prostu zapracowanym człowiekiem i wypełniając te wszystkie papierki w pracy, często tracił poczucie czasu.
Minęło już trzydzieści minut i to dopiero po nich młodszy pojawił się zdyszany w budynku kawiarni. Starszy uśmiechnął się do niego ciepło. Przywitali się krótkim przytuleniem, po czym swoją uwagę skupili na dwóch kartach menu, choć tak naprawdę obaj wiedzieli, co zamówią, jeszcze zanim przyszli. Przecież zawsze decydowali się na to samo, więc czemu teraz mieliby zmieniać swój zwyczaj?
Kiedy podeszła do nich kelnerka, złożyli swoje zamówienia. Jin jak zwykle wybrał cappuccino, a Joon americano.
Chłopcy posłali sobie nieśmiałe uśmiechy. Żaden z nich nie wiedział, jak ma zacząć rozmowę po tym, co się ostatnio stało. Co prawda tylko jeden z nich był winny, ale... Po prostu było między nimi dziwnie.
- Cóż... - zaczął starszy, po czym odchrząknął. – Nie będę owijał w bawełnę. Namjoon, powiedz mi, dlaczego to zrobiłeś? Przecież dobrze wiedziałeś, że Yoongi kocha Taehyunga z całego serca, ile dla niego poświęcił. Tae pewnie znaczy dla niego więcej, niż jego własne życie...
- Wiem hyung. Problem tylko w tym, że... Tak jak za czasów liceum Min'a po prostu tolerowałem, tak po tym jakimś cudem się z nim zaprzyjaźniłem i no... Po drodze po prostu mega się w nim zauroczyłem, a potem to przeszło w coś jeszcze głębszego i... - zamilkł, spuszczając swoją głowę. W tym samym momencie, niczym na zawołanie, kelnerka przyniosła ich zamówienia, życząc im z miłym uśmiechem smacznego.
SeokJin nie wiedział, co ma zrobić. Serce zaczęło go boleć. Może i nigdy nie robił sobie nadziei, na to, aby coś więcej zaiskrzyło między nim, a Namjoonem, jednak... Bardzo tego chciał. Przynajmniej od czasu, kiedy uświadomił sobie, że zaczęło mu na młodszym zależeć bardziej, niż jak na przyjacielu. Zawsze miał świadomość tego, iż drugi do niego nic nie czuje, ale czasem łudził się, że może zacznie. Przecież byli ze sobą naprawdę blisko! I chyba każdy z boku widział, że młodszy się starszemu podoba. Oczywiście, oprócz samego Nama. Teraz Jin już całkowicie stracił nadzieję na to, iż kiedyś będzie mógł z Joonem być.
- Chciałbym po prostu, żeby był mój... Spędzać z nim każdą wolną chwilę, urządzać mu niespodzianki, kiedy specjalnie dla niego wyjdę szybciej z pracy... Jak typowa para... - kontynuował młodszy swoją wcześniejszą wypowiedź. Teraz nawet brązowowłosy spuścił wzrok i zatopił usta w swoim napoju, byleby tylko nie patrzeć na blondyna.
- Rozumiem Namjoonie... Ale musisz się z tym pogodzić. On już należy do kogoś innego i dobrze wiesz do kogo. Poza tym, ta osoba należy też do niego i widać, że się kochają. Nie rozstaną się z byle powodu... Wątpię, żeby kiedykolwiek to zrobili, nawet jak się bardzo pokłócą... Tak na miarę trzeciej wojny światowej. Ich miłość jest zbyt wielka – powiedział tak, jak on sam to wszystko widział. Nie chciał nikogo bronić, ani nawet zniechęcić Nama. Po prostu powiedział mu prawdę. Uczucie między Yoongim a Taehyungiem było nierozerwalne.
- Zmieńmy temat hyung... Już naprawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać. Wystarczy, że Kook mnie non stop męczy swoimi krzykami, a Jimin nawet nie śmie się mu postawić, bo dostanie celibat. Ten mały krzykacz wiedział, jak się dobrze ustawić – zaśmiał się gorzko Nam, a Jin mu zawtórował.
Resztę popołudnia spędzili razem. SeokJin wziął sobie wolne na parę dni, Namjoon z kolei stwierdził, że nie będzie już wracał do pracy, tylko rozerwie się wraz ze starszym. Musiał przecież kiedyś wyluzować. Nikt nie może non stop siedzieć w pracy, nawet jak jest pracoholikiem. Odpoczynek należy się każdemu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro