Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

Rozchylił powieki i pierwszym, co rzuciło mu się w oczy, był sufit jego pokoju. Oczywiście, to zlokalizował dopiero po chwili. Nie wiedział, co takiego się stało, ani nawet, jak znalazł się w domu. Nie przypominał sobie, aby w ogóle do niego wracał. Pamiętał tylko, jak... Wyszedł od tego całego Shin'a, a potem... ciemność.

Powoli podniósł się do siadu. Głowa dalej go bolała, jednak nie tak bardzo, jak wcześniej. Udało mu się nawet zorientować, że jego ubrania sprzed tego incydentu zamieniły się na jakieś luźniejsze. Min już kompletnie nic nie rozumiał. Co takiego się wydarzyło, o czym powinien wiedzieć, a nie ma bladego pojęcia?

Równie wolno, jak siadał, tak wstał z łóżka i krok za krokiem, wyszedł z sypialni, aby rozejrzeć się po swoim mieszkaniu. Nie miał bladego pojęcia, co może zobaczyć, kiedy tylko opuści swoje łóżeczko. Możliwe nawet, że trochę się bał. Byłby spokojny, gdyby miał pewność, że to jego najlepszy przyjaciel i współpracownik jednocześnie, go odprowadził. Dom pod opieką Jina, to dom w dobrych rękach.

Jednak... Jedynym co zastał był... Namjoon w jego kuchni.

- No kurwa, no nie – powiedział na głos, choć miała być to tylko jedna z wielu myśli, jakie przeleciały mu przez głowę. Cóż... Min Yoongi się nie pierdoli, a RM robiący cokolwiek samodzielnie, poza prowadzeniem firmy i uzupełnianiem papierków, to niebezpieczny potwór.

- O, księżniczka już wstała. Ciebie też miło widzieć, Yoongi hyung – odpowiedział Nam tak naturalnie, jakby spotykał się z czymś takim codziennie. A może to już było po prostu przyzwyczajenie do charakteru starszego? Przecież znali się nie od dziś...

- Dobre sobie... Ile spałem? – zapytał prosto z mostu blondyn i podszedł do młodszego, aby czym prędzej odsunąć go od tego, co robił. To mogło skończyć się przecież tragedią. I to nie tylko właściciela mieszkania i jego gościa, ale także wszystkich sąsiadów.

- Hm... No wczoraj cię tutaj przywiozłem, także... Trochę ci się zdarzyło... - mruczał młodszy, nie do końca wiedząc, jak odpowiedzieć na to pytanie. Niby wszystko wiedział i w ogóle, ale z Min'em wolał obchodzić się ostrożnie. Prawie jak z jajkiem. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy bomba zwana Min Yoongi wybuchnie.

- O matko... Przecież ja muszę iść do pracy! – krzyknął starszy i nie zwracając uwagi na ból i zawroty głowy zaczął w pośpiechu pałętać się po mieszkaniu, żeby tylko zebrać się jak najszybciej i wyruszyć w drogę do ośrodka. I pewnie w końcu by mu się to udało, gdyby nie ręka Kim'a, jaka przetrzymała go za ramię.

- Nigdzie dzisiaj nie idziesz hyung. Dzwoniłem do twojego szefa i masz wolne, póki nie dojdziesz do siebie. Nikt nie chce mieć chorych pracowników, szczególnie jeśli są oni dobrzy. Nie martw się, Tae nigdzie nie ucieknie, jest pod dobrą opieką. SeokJin do niego zagląda, kiedy tylko może. Nie masz czym się przejmować – mówił spokojnie Namjoon, patrząc starszemu prosto w oczy.

- Ale...

- Żadnego „ale" Yoongi. To się już nazywa pracoholizm. Masz odpocząć. Wyspać się i porządnie najeść. Teraz to jest najważniejsze. Chory wcale nie pomożesz Taehyungowi – przemawiał, nie spuszczając swojego wzroku nawet na chwilę, choć wiedział, że igra z ogniem. Wybuch mógł nastąpić w każdej chwili.

O dziwo, Yoon zachował się jednak całkiem spokojnie i odpuścił. Czyżby pomógł ostatni z argumentów Namjoona? W końcu Gigi starał się być silny dla swojej gwiazdeczki. Chciał taki być dla niego. Nic więcej do szczęścia nie potrzebował, oprócz tego, aby tamten wrócił do siebie.

- Dobra, to co robimy? – zapytał w końcu obojętnym tonem, a Joon uśmiechnął się na to pytanie szeroko. Aż było widać jego urocze dołeczki w policzkach.

- Po pierwsze: jedzenie! Akurat miałem ci odgrzać ramyeon, ale mi przerwałeś...

- Jeszcze czego! Chatę byś mi spalił! Usiądź przy stole i czekaj cierpliwie, sam to sobie podgrzeję – prychnął niezadowolony starszy i wziął się za przygotowywanie. Cóż... Miał odpoczywać, ale w sumie to nie było aż takie męczące, więc Namjoon nie oponował, aby Min to robił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro