Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Dzień 30 grudnia był dla Yoona bardzo ważny. Przecież tylko raz w roku obchodzi się urodziny całego swojego świata. Oczywiście, Namjoon, Jimin oraz Jungkook również nie omieszkali wpaść tego dnia. Przecież jeszcze przed świętami mówili, że wpadną i wybrali sobie akurat ten dzień. Lekarz wraz z tą trójką, wspólnie stwierdzili, że spędzą te parę godzin wraz z Tae, który był, jaki był.

Przygotowali sobie wszystko. Prezenty, jakieś napoje i jedzenie. Oczywiście, dwie z tych rzeczy musiał przetransportować Yoongi, bo mogło być to nawet za wiele na ich czwórkę, jak na taki ośrodek. Kontrole i te sprawy, czy coś. Z resztą, pielęgniarki też starały się wszystko robić „po cichu" kiedy dawały Tae jakieś słodkie przekąski.

Wspólnie weszli do pokoju, w jakim przebywał Tae. Spojrzał na nich ze strachem i wtedy też podszedł do niego Yoongi. Objął jego twarz w swoje ręce i uśmiechnął się delikatnie.

- Nie martw się. Może jest nas dużo, ale nikt ci nic nie zrobi. Wszyscy jesteśmy twoimi przyjaciółmi – powiedział spokojnie starszy i kciukami pogładził skórę na policzkach młodszego. Tamten skinął lekko głową, jakby rozumiał to, co się do niego powiedziało.

Powoli rozsiedli się na podłodze. Gigi podał młodszemu sok marchewkowy, jaki przed chwilą otworzył i uśmiechnął się do niego zachęcająco. Młodszy chwycił go niepewnie i zaczął pić, jakby miał z nim do czynienia po raz pierwszy. Ogółem ostatnio robił tak z wieloma rzeczami.

Wszyscy rozmawiali ze sobą na różne, raczej luźne tematy, a Jikooki co chwila posyłały sobie ukradkowe spojrzenia i myślały, że nikt tego nie widzi. Tylko Tae obserwował wszystko, jak to miał w zwyczaju, dalej jednak z jego ust nie padło żadne słowo. Oprócz tamtego jednego wieczora, jego głosu nikt nie słyszał od 6 lat. Nawet Yoongi. Gdyby nie tamten wieczór wigilijny, nawet Min powoli zapomniałby, jak brzmiał głos jego maluszka.

Jak ten czas szybko leciał... Całe 6 lat. 6 lat bez Taehyunga. Teraz są jego urodziny, a już dnia następnego sylwester. Niebawem przywitają Nowy Rok i wkroczą w niego pełną parą.

Min miał nadzieję. Miał nadzieję, że od pierwszego stycznia zaczną dziać się same dobre rzeczy, iż następne 12 miesięcy to czas, w którym Tae naprawdę będzie już sobą. Gigi wiedział, że siódmego roku już nie wytrzyma. Teraz był na skraju, ale nadzieja w nim odżyła. Hyung dawał znaki.

Lekarz domyślał się, iż najmłodszy z towarzystwa wciąż nie powiedział Jiminowi o swoich uczuciach. Co prawda nikomu to nie przeszkadzało, lecz na dłuższą metę było męczące. Ta dwójka niby mało ze sobą rozmawiała podczas tego spotkania, ale te ich ciągłe uśmiechy, jakie posyłali sobie wzajemnie... Momentami czuł się, jakby rozmawiał tylko z Namjoonem, bo tamci zbyt zajęci byli sobą.

Gwiazdka Yoongiego wcinała akurat batonika z Kinder Czekolady. Min doskonale wiedział, jak młodszy uwielbiał te słodycze. Tak samo Pepero. No dobra, on ogółem był słodkim dzieciakiem i najchętniej jadłby tylko to. Przynajmniej kiedyś.

Gigi cieszył się, że jego maleństwo spędza z nimi czas. Ostatnio był spacer, teraz to. Na szczęście zareagował pozytywnie na większą ilość osób, niż dwie razem z nim samym, więc jak na razie nie było żadnych większych zmartwień dla nikogo. Te dopiero mogły się pojawić w przyszłości, ale jak na razie nikt nie zawracał sobie tym głowy. Pewnie to nawet lepiej, zważywszy na to, że wszyscy mieli swoje sprawy, jakimi się zajmowali. Jakby nie patrzeć, jedynie Yoongi poświęcił wszystko dla swojej miłości. Taehyung stał się jego jedynym marzeniem, wyrzucają z głowy Min'a muzykę i inne rzeczy, jakich pragnął w młodości. Oczywiście, lekarz niczego nie żałował. Cieszył się nawet, że postąpił tak, a nie inaczej.

- Przestańcie się miziać i robić podchody, tylko pocałujcie się w końcu – powiedział w pewnym momencie, głośno i wyraźnie Taehyung, kiedy Jikooki znowu dawały o sobie znać otoczeniu. Wszyscy popatrzyli na Kim'a zdziwieni. Nie spodziewali się czegoś takiego, na pewno nie tak nagle i nie z jego ust. Prędzej o takie teksty posądziliby Yoongiego.

A Gi... Patrzył uważnie na swoją gwiazdeczkę. To na pewno nie było w jego stylu. Chłopak ten zawsze był nieśmiały, a swoje myśli wyrażał raczej w delikatny sposób. Często nawet trzymał coś w sobie. Takie teksty nie pasowały do niego. Ale... Powiedział coś. Od wigilii. Znowu. Wcale nie była to duża różnica czasu. Czyżby naprawdę wracał już do siebie? Może się po prostu zmienił? Tylko jak miał się zmienić, skoro cały czas był taki? Może zbyt wiele obserwował całe to towarzystwo i nauczył się tego od nich? To chyba najbardziej prawdopodobna opcja...

____________________

Suprajs?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro