Rozdział 16
Yoongi wpadł na pomysł, jak może sprawić, iż Taehyung do niego wróci. Co prawda, robił to już wcześniej, ale nic nie stało mu na przeszkodzie, aby spróbować podobnie. Były duże szanse, że zadziała, choć wcześniej tak się nie stało. Przecież pomysł, aby znów pisać notatki o zupełnie innej treści sprawił, że Tae w jakiś sposób się z nim skontaktował. Zadziałał. Oczywiście, tamto miał zamiar dalej kontynuować. Nigdy nie wiadomo, czy znów nie dostanie jakiejś wiadomości między wierszami.
Już parę godzin temu, także jego przełożony dostał sprawozdanie z ostatnich wydarzeń. Nawet on w tym momencie się ucieszył. W końcu, jeśli wyleczą tak tragiczny przypadek, to ośrodek zostanie rozsławiony i zdobędzie popularność, a może nawet jakieś dodatkowe dofinansowanie, czy sponsorów, które, nie ukrywając, są bardzo potrzebne. Pewnie wtedy nawet nikt nie będzie pamiętał o tym, że to Yoongi sprawił, iż chłopak jest zdrowy, ani też o metodzie leczenia, jakiej używał. Ale nie ważne. Teraz priorytetem było przywrócenie Taehyunga do zdrowia, nie zważając na cenę, jaka się z tym wiąże.
Udał się do pokoju, w jakim przebywał młodszy. Znowuż zapukał lekko do drzwi. Ostatnio stało się to jego rutyną, ale nie miał zamiaru płoszyć gwiazdki, a w ten sposób informował go o swojej obecności.
- Hej Taehyungie – przywitał się miłym tonem i z lekkim uśmiechem na twarzy. Zaraz znalazł się przy łóżku młodszego i usiadł na jego skraju. – Jak się dzisiaj czujesz? Wszystko w porządku, prawda? – zapytał, a w odpowiedzi dostał jedynie skinięcie głową. Oczywiście, tamten dalej go nie rozpoznawał i ledwo kontaktował z rzeczywistością, ale dało się z nim jakoś porozumiewać, co z resztą nie raz wykorzystywały pielęgniarki, którym było go szkoda i chciały zapewnić mu jak najlepsze warunki. Min doskonale wiedział, że nie raz transportowały nielegalnie jakieś słodycze dla Kim'a, ale udawał, iż o niczym nie ma pojęcia. Przecież nie działały one na szkodę Tae.
- Co ty na to, żeby pójść dzisiaj na spacer? Co prawda, na dworze jest trochę zimno, w końcu mamy końcówkę grudnia, ale jeśli ciepło się ubierzemy, to powinno być całkiem przyjemnie...
Lekarz był trochę niepewny, kiedy to proponował. Nie wiedział, jak gwiazdka zareaguje na jego propozycję. Kiedyś bardzo lubił wychodzenie na dwór i inne takie, przecież sam mu nawet pokazał tamten most, po środku niczego, ale teraz... Wszystko stanowiło jedną, wielką zagadkę, którą ciężko było rozszyfrować.
Po raz kolejny w odpowiedzi otrzymał skinięcie głową. Tego dnia z jego maleństwem było nawet dobrze, w porównaniu z tymi, które minęły. Naprawdę było widać postęp i to niezmiernie cieszyło Min'a.
Pomógł Taesiowi przebrać się z piżamy w jakieś normalne ubrania oraz ubrać kurtkę, buty, czapkę oraz szalik. Rękawiczki wcisnął młodszemu do kieszeni wierzchniego okrycia, aby w razie czego potem mu je założyć, a sam zarzucił na siebie jedynie płaszcz. Nic więcej nie potrzebował, poza tym nie chciał, aby jego maleństwo się zagrzało od temperatury panującej w środku budynku.
Wyszli na ogród przeznaczony specjalnie do takich przechadzek. Byli tam praktycznie sami, ponieważ o tej porze roku mało kto chciał wychodzić na zewnątrz. Yoongi trzymał Taehyunga za rękę, aby w razie czego uratować go od upadku, bądź czegoś w tym rodzaju.
Powoli przemierzali kolejne alejki, kiedy to zaczął prószyć śnieg. Wtedy też TaeTae zaczął zachowywać się jak dziecko, które płatki śniegu widzi po raz pierwszy w życiu. I serce Min'a wtedy ogarnęło ogromne ciepło. Miło było patrzeć na radość malującą się na twarzy jego gwiazdeczki. Chociaż raz od bardzo dawna człowiek ten robił coś więcej niż tylko siedział i obserwował oraz pisał. I lekarz sam nie wiedział, co go napadło, ale podszedł bliżej i tak po prostu objął, a także przytulił się do pleców młodszego.
- Cśś... To tylko ja Taehyungie. Twój Yoongi. Nie bój się – wyszeptał mu do ucha, lecz nie zrobił nic więcej. Nie wiedział, jak młodszy zareagowałby w tym stanie na chociażby lekki pocałunek. Tamten w czoło nie liczył się. Przecież wtedy Kim już spał.
I Taehyung faktycznie się nie bał, jednak zero reakcji z jego strony na ten gest tylko zasmuciło Yoona. Starszy naprawdę potrzebował choć odrobinę czuć się kochanym. Kochanym przez młodszego. Nie musiał mieć nikogo innego do szczęścia. Dlatego tak bardzo dążył do tego, aby Tae wyzdrowiał. Tylko on był mu potrzebny i to się nigdy nie miało zmienić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro