Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

(prawdziwy) Rozdział 41

Tak, poprzedni rozdział to tylko żart z okazji Prima Aprilis XDDD Sori!
__________________________________________________________

- Przyjedź po mnie, proszę... - powiedział do swojego rozmówcy, pociągając przy tym nosem.

- Co? Hyung proszę, powtórz. Nie słyszę, co mówisz, muzyka cię zagłusza! – krzyknął tamten, aby Kim mógł go dobrze usłyszeć. Jin wstał od baru i chwiejnym krokiem (cały alkohol jaki wypił, zaczynał już działać) odszedł na bok, a zaraz potem wyszedł na zewnątrz, gdzie było ciszej.

- Hoseok proszę, przyjedź po mnie... - powtórzył, opierając się o ścianę budynku. Nie miał już siły, aby tam być, aby chociaż stać. Był już zmęczony tym wszystkim, a w szczególności Namjoonem, o którego uczucia starał się już od dawna. Teraz jednak, wszystko było stracone.

- Dobrze hyung, powiedz mi tylko gdzie jesteś, a ja tam będę najszybciej jak mogę – odparł Jung, a brązowowłosy podał mu adres klubu. – Nie ruszaj się nigdzie hyung, będę tam za parę minut. Trzymaj się – dodał młodszy i rozłączył się. A SeokJin dalej stał w tym samym miejscu i nawet nie próbował nigdzie iść. Chciał już tylko zobaczyć swojego przyjaciela i wtulić się w jego ramiona. To było jedyne, czego teraz potrzebował.

Zjechał po ścianie w dół. Teraz już kucał, z głową zwieszoną w dół, ramieniem wciąż się opierając. W tym momencie myślał jedynie o tym, aby nie zwrócić całej zawartości swojego żołądka. Normalnie taka ilość alkoholu by mu nie zaszkodziła, zazwyczaj był dobry w piciu, jednak teraz rzeczywistość go dobiła i nie potrafił stanąć na nogi.

Nie wiedział ile tak siedział, ale w pewnym momencie poczuł, jak ktoś zarzuca na jego ramiona swoją kurtkę. Uniósł wzrok i ujrzał Hoseoka, który pochylił się nad nim i pogłaskał go po głowie.

- Już jestem hyung – oznajmił troskliwie. J-Hope zmartwił się takim widokiem starszego. Nigdy nie widział go w tym stanie, a przynajmniej nie przypominał sobie. Znali się przecież bardzo długo, coś musiałby kojarzyć, ale nie. Co więc mogło się stać? Dlaczego SeokJin wyglądał na tak zmarnowanego?

Jung uklęknął przed starszym i wziął go na swoje plecy. Zdecydował, że zabierze go do siebie do domu, aby w razie czego mu pomóc. Nie chciał, aby starszy był sam z jakimkolwiek problemem. Jeśli czuł się źle, to Hobi chciał się nim zająć. W końcu byli przyjaciółmi, a ci sobie pomagają i zawsze mogą na siebie liczyć.

Kiedy dotarli, ułożył ciało Kima w swoim łóżku i pomógł mu zdjąć spodnie, aby było mu wygodniej. Nakrył go kołdrą i poszedł jeszcze po miskę do łazienki, aby ułożyć ją na podłodze przy starszym. Tak na wszelki wypadek, w końcu nigdy nic nie wiadomo.

***

SeokJin, kiedy się obudził, z początku nie wiedział, gdzie jest, ani jak się tu znalazł. Dopiero, kiedy zaczął intensywnie nad tym myśleć, domyślił się. Przynajmniej części. Po pierwsze: skojarzył, iż jest w mieszkaniu Hoseoka, przecież byli przyjaciółmi i już nie raz byli u siebie nawzajem. Po drugie: pamiętał, że wyszedł z Namjoonem do klubu, a także to, jak tamten lizał się z innym chłopakiem i najprawdopodobniej przeleciał go w kiblu. No, może udali się do niego do domu, ale to nie ważne.

Podszedł do szafy młodszego i wyciągnął z niej jakąś koszulkę oraz spodenki, po czym zgarnął jeszcze miskę z podłogi i udał się do łazienki, aby się odświeżyć. Nienawidził śmierdzieć, szczególnie alkoholem, jaki wypił poprzedniego dnia.

Dopiero, kiedy wyszedł spod prysznica i umył zęby, zszedł na dół, do swojego przyjaciela, który oglądał akurat telewizję w salonie. Usiadł obok niego i przez chwilę obaj siedzieli w milczeniu, tylko patrząc na ekran.

W pewnym momencie młodszy wstał i poszedł do kuchni. Wrócił po paru minutach z talerzem kanapek, tabletkami przeciwbólowymi i dwoma kubkami herbaty.

- Zjedz hyung i napij się... Dobrze się czujesz? Nie masz kaca? – zapytał i usiadł na podłodze, przy stoliku.

- Och Hobi... Nie musiałeś... - mruknął zaskoczony SeokJin. Hoseok był naprawdę dobrym chłopakiem. – Tak, czuję się dobrze, a kac... Nie jest aż tak źle – odparł w odpowiedzi i powoli zaczął pić gorący jeszcze napój. Stwierdził, że głowa nie boli go aż tak bardzo, aby brać tabletki, więc pozwolił im leżeć z boku.

- To tyle dobrego... Co tam robiłeś hyung? I co się stało? Wczoraj, jak po ciebie przyszedłem, wyglądałeś naprawdę źle...

- Namjoon się stał... Dobrze wiesz, jak jest. To on mnie wyciągnął do tego klubu, żeby się wspólnie napić... Ale wyszło na to, że na moich oczach obściskiwał się z jakimś innym gościem i jestem niemalże pewien, że się ze sobą przespali... - mówił powoli. Dalej go to bolało, ale nic nie mógł na to poradzić. Hobi w tym samym momencie przytulił Jina, chcąc dać mu jak najwięcej swojej bliskości.

- Już dobrze hyung... - mruknął. – Zatrzymaj się na parę dni u mnie, weź wolne w pracy... Spędźmy ten czas razem, hm? – zaproponował młodszy, a starszy przystał na to. Nie myślał teraz o konsekwencjach. Najwyżej zostanie zwolniony. Może nawet dobrze zrobi mu zmiana pracy? To wcale nie taki zły pomysł.

- Hobi... Dziękuję, że jesteś... - szepnął Jin, wtulając się w umięśnioną klatkę piersiową Hoseoka.

- Nie ma za co hyung... Tylko proszę, zapomnij o Namjoonie... Odetnij się od niego. W przeciwnym wypadku będzie cię tylko ranił...

- Masz rację Hobi... Muszę się od niego odciąć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro