Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• 4 •

Białowłosy chłopak trzymał przy ustach klejnot, przypominający Kryształ Górski. Słuchał uważnie głosu, a gdy ten się urwał, ani mu się śniło przerwać ciszy.

Dwa słowa.. - Pomyślał spokojnie. Tylko tyle zamierzał powiedzieć.

- Dobranoc, Hiro...

Choć Kiyama zapewne już go nie słyszał, sam Władca Bieli miał cichutką nadzieję, że jednak się odezwie, mówiąc, iż to był po prostu żart..

~ ● ~

Minęły trzy godziny. Po Hiroto nie było śladu. Cała piątka, wyłącznie z Yagami, zaczęła się porządnie martwić.

I choć Midorikawa poszedł za nim, zgubił go niemal od razu.

W tym momencie nikt nie mógł mieć uśmiechu na ustach.

~ ● ~

- Hiroto!! - Ryuuji spanikowany podbiegł do czerwonowłosego, przy czym w biegu sprawdził mu oddech.

- Hiroto, Hiro, słyszysz mnie? - Dodał lekko klepiąc starszego po policzku, równocześnie drugą ręką szturchając jego ramię.

Jego poziom adrenaliny, strachu i paniki był za wysoki, by mógł usłyszeć oddech czerwonowłosego. Prędzej, mógł jedynie usłyszeć swe szybko bijące serce, które swoją drogą szalało jak nigdy.

~ ● ~

- Rodzina? - Zapytał mężczyzna w białym kitlu, przeglądając papiery osoby, która leżała tuż za ścianą.

- Nie, obcy ludzie. - Fuknął w końcu Nagumo.

- Haruya.. - Blondyn o czerwonych oczach usilnie próbował uspokoić zirytowanego Władcę Czerwieni, który aktualnie próbował wymusić informacje od lekarza.

- Rodzeństwo. Ja rodzone, to adoptowane, to jest matka, a to ciotka dokładniej. W kiblu jest ojciec. Ściśle mówiąc. Dostaniemy ten cholerny papier zanim Hiro się wykończy? - Zapytał oschle, uprzednio pokazując kolejno na siebie, Midorikawę, Yagami, Afuro, a na samym końcu drzwi z napisem "WC".

Reina jedynie płakała, siedząc przy sali. Obwiniała się o całe to zajście. W tym stanie nie można było wyciągnąć z niej żadnego słowa. I właśnie dlatego Nagumo wziął ją do roli matki. Według niego, nadawała się idealnie oraz jedynie do tego się nadawała.

Mężczyzna wydawał się naprawdę zmieszany słowami chłopaka. Nerwowo poprawił okulary, wzrok odwracając na drzwi obok.

Nagumo jedynie westchnął, wzrokiem zbitego psa spoglądając na bruneta.
- Przepraszam.. - Zaczął spokojnie.
- Jestem troszeczkę spięty. Czy moglibyśmy wiedzieć co jest z Kiyamą Hiroto, proszę?...

Błękitnooki westchnął przeciągle.
- Sądzę.. Że macie prawo go zobaczyć, zwłaszcza teraz. Nie może się przemęczać, ma też małe szanse na życie. Ale widok rodziny na pewno go ucieszy.

Haruya wręcz ucieszony w tej marnej sytuacji, skłonił się szybko i ledwie zrozumiale podziękował, jak torpeda podbiegając do drzwi od sali.

- Dziękujemy. - Terumi odezwał się głosem na tyle kobiecym, na ile potrafił, po czym słysząc słowa "Wpuście mnie, mam już pozwolenie!" należące do Nagumo, a skierowane do pielęgniarek, po prostu poszedł dołączyć do reszty.

W pomieszczeniu kryjącym się za wejściem panował półmrok. Rolety były zasłonięte, prawdopodobnie po to, by nie obudzić pacjenta. Sam turkusowooki chłopak leżał w łóżku, okryty starannie kołdrą.

Nie minęła chwila,a wszyscy jak torpeda znaleźli się przy przyjacielu. Nawet nawinął się "ojciec" takowo znany jako Osamu.

- Chłopie, nawet nie wiesz jak się martwiliśmy! - Powiedział od razu Haruya.

- Niezłego stracha nam zrobiłeś. - Dodał spokojnie, w miarę możliwości Afuro.

- Przepraszam, Hiroto-san! Gdybym tylko znalazł cię szybciej! - Dodał zdruzgotany Ryuuji.

- Hej.. Spokojnie.. - Kiyama zaśmiał się słabiutko. Zaraz później usiłował podnieść się do siadu, co mu się oczywiście udało.

- I co ty debilu robisz? Leż i nic nie rób! - Rozkazał od razu złotooki.

- Proszę, znajdźcie Suzuno.. - Powiedział głosem kruchym, delikatnym i niestabilnym.
- Nim będzie za późno.. - Kontynuował mimo wszystko, sięgając do wisiorka z kryształkiem, który spoczywał na szafce.

- Ej.. Hiro. Jesteś przecież długowieczny, wręcz nieśmiertelny. Byle astma cię nie zabije. - Długowłosy usiadł na brzegu łóżka czerwonowłosego, starając się mówić jak najspokojniej.

- Wiecie.. Zrobiłem w życiu pewną głupotę. Ale jeśli mam być szczery, to jej nie żałuję.. - Odparł nastolatek, a kryształek z wisiorka odbił liche światełko.
- Czas, by błękit miał nowego władcę.. - Dodał głosem tak cichym, że ledwie słyszalnym. Przedmiot skierował ku niebieskowłosej, a dłoń trzęsła mu się niemiłosiernie. Zupełnie jakby zaraz miała opaść, a sam Kiyama trzymał ją ku górze wręcz na siłę.

- Ej, nie żartuj! - Oburzył się od razu Haruya, przy tym łapiąc przyjaciela za ramiona.
- Ledwie się trzymasz, ale to tylko na moment. Zaraz odzyskasz siły. Przecież to samo było ze mną, pamiętasz? Pomogłeś mi, dzięki tobie żyję. To.. Będzie dobrze, tak? Wyzdrowiejesz. Nie musisz przekazywać mocy, ani nic..

- Nagumo... - Chłodny, stanowczy, lecz też delikatny głos rozniósł się po pomieszczeniu.
- Proszę.. Nie chcę niepewności. Błękit musi mieć władcę. Zawsze.. - Kjenot ponownie zwrócił ku Yagami, jednak...

Turkusowooki niekontrolowanie zaczął się trząść. Jego źrenice zmniejszyły się, a sam nie mógł wsiąść oddechu. Jego dłoń automatycznie zluźniła uścisk, a kryształ pękł.

Tego dnia zginął Kiyama Hiroto.

Nie zdążył przekazać władzy nad kolorem.

Właśnie dlatego.. Błękit zniknął z palety. Zginął razem z Hiroto.

~ ● ~

- Nagumo-kun.. - Midorikawa zwrócił się do przyjaciela, który jedynie rysował kółka palcem po stole.

- Jasna cholera! - Dało się usłyszeć zdruzgotany krzyk z kuchni.

Ryuuji dość zmartwiony poszedł do owego pomieszczenia, a widząc załamanego Terumi'ego, siedzącego przy spalonych ziemniakach, nieźle się zmartwił.

- Afuro-kun.. Wszystko w porządku? - Zagadał spokojnie, tak, by nie zirytować domownika.

- Sam już nie wiem Mido, ja już naprawdę nie wiem.. - Przyznał blondyn, chowając twarz w dłoniach.

- Ale co teraz będzie? - Zapytał zdruzgotany Haruya, wychodząc wreszcie z salonu.
- Był z nami od zawsze. Dosłownie zawsze, od setek lat. - Kontynuował coraz bardziej podłamany.
- Przecież on tu był tym najrozsądniejszym. On tu dowodził. Zobaczcie.. Minęło pięć godzin, a już tutaj szaro...

Każdy przytaknął głową przygnębiony. W tej sprawie musieli przyznać rację złotookiemu.

A więc.. W jaki sposób Kiyama Hiroto stracił nieśmiertelność? Jaki błąd popełnił, żeby zapłacić teraz śmiercią?
Ale.. Skoro tego nie żałuje, czy jest tak źle? Co nasi bohaterowie przeżyją?

A może.. Nie ma co liczyć na przyszłość?


- Dobranoc, Hiro.. Śpij dobrze, twoi przyjaciele zajmą się resztą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro