Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• 5 •

- Midorikawa.. Czego nie rozumiesz? - Zapytał w końcu Haruya, odrywając wzrok od swego biurka pierwszy raz od dłuższego czasu. Albowiem od przeszło miesiąca każdy siedzi w swoim pokoju, pilnując swego życia.
Nasza.. Czwórka osób, musiała pilnować swojej diety, by w tym czasie się nie zagłodzić. Choć i tak nikt nie miał ochoty na jedzenie.
Podobny przypadek był też i ze spaniem. Nasi władcy byli niczym chodzące zombie.

- Ja rozumiem naprawdę wiele.. - Odparł lekko zmieszany Ryuuji.
- Ale błagam cię, zrób coś, by wszystko się ułożyło. Widzisz jak to wygląda.

- Nie da się, Mido.. Zrozum. Byliśmy z nim przez całe życie. A nagle tej jednej osoby zabrakło. Wiemy jak sobie radzić, ale.. Kiedy z tyłu głowy ma się świadomość, że już nigdy go nie zobaczymy, nie odwalimy nic głupiego, ani nie usłyszymy jego głosu, gdy nas ochrzania za nieuwagę.. To się nigdy nie stanie. Nie chcemy go zapomnieć. O to tu chodzi.. - Mruknął czerwonowłosy, znużony wstając z miejsca.
- Nikt nie przejmie pałeczki. Potrzeba mam osoby, która za decyzje będzie brać swą odpowiedzialność. Ale.. Ja się nie nadaję, Afuro jest zdecydowanie.. Ujmijmy, za delikatny. Osamu ma dużo do roboty. A ty, jesteś nowy i jeszcze wielu rzeczy nie umiesz. O Boże.. Przecież ciebie trzeba wszystkiego nauczyć.

- Przestań się mazgaić, trzeba to wszystko ogarnąć! W tempie ekspresowym! Widzisz jak jest ciemno za oknem?! - Midorikawa wskazał na obraz miasta za oknem, z lekką paniką.  
- Ocknij się! Gdzie ta twoja determinacja?!

~ ● ~

- Wieki tego nie robiłem.. - Przyznał Afuro, nie wyłaniając nosa zza księgi.
- Naprawdę chcesz nas przenieść do tego wymiaru? - Zapytał jakby podejrzliwie, przy tym unosząc brew.

Nagumo zaś westchnął zrezygnowany.
- Tak.. Trzeba wreszcie znaleźć tego zimnego drania, zanim wszystkich ogarną ciemne barwy.

~ ● ~

- Posłuchaj Mido, spokojnie.. My tylko tworzymy portal, więc--

- TYLKO?! - Zielonowłosy złapał mocniej filar będący w pomieszczeniu.
- Gdy godziłem się być władcą, nie było mi wspomniane nic o podróży do innych wymiarów, zostaję!!

- Midosiuuuuu.. - Nagumo złożył ręce jak do modlitwy, patrząc błagalnie na czarnookiego.
- Ale przecież obiecaliśmy Hiro, że ściągniemy tu bałwana..

- Nie potrafisz być słodki. - Skomentował Ryuuji.
- Ale słupa to ja nie puszczę!

- Mido.. Proszę, zrób to dla Colors. - Dopowiedział Terumi, wyciągając dłonie w stronę młodszego.

Ryuuji zaś dłuższą chwilę patrzył na jego ręce, jakby nieufnie.
- Nie umiem.

- Nauczymy cię, no proszę chodź!

~ ● ~

Tak oto.. Jakimś cudem udało się przekonać władcę zieleni, by pomógł w teleportacji.
Zajęło to dwie godziny, ale Midorikawa w końcu się zgodził w zamian za... Coś.

- A teraz skup się i dotknij kryształu. - Blondyn zademonstrował ową czynność, uśmiechając się przy tym promiennie.

- Mówisz jakby to było proste.. - Mruknął niechętnie Midorikawa.

- Bo jest, najgorszym jest właśnie skupienie się. - Odpowiedział miło długowłosy.

- Jasne, jasne..

- Tak więc, wszyscy skupieni? - Zapytał czerwonooki, patrząc uważnie na władców.
Westchnął cichutko, patrząc na przestrzeń, gdzie powinno znajdować się miejsce dla błękitu. Jednak dość szybko potrząsnął głową.
Gdy wszyscy odpowiedzieli na jego pytanie twierdząco, zaczął mówić w spokoju zaklęcie....

~ ● ~

Portal otworzył się, a przez niego wpadły cztery osoby. Ta właśnie grupka ludzi przygniotła nieszczęsnego, zielonowłosego chłopaka, który ewidentnie wychodził ze szkoły.

- Ops.. - Midorikawa wydał z siebie dźwięk, który w jego przypadku miał znaczyć "Przepraszam". W tym samym momencie dało się słyszeć krzyk Osamu, który ewidentnie chciał wbić Nagumo do głowy, że ten go przygniata i ma zejść natychmiast.

- Nie jestem pewny, czy to dobry--

- Midoriya! - Nagle z nikąd pojawił się dwukolorowowłosy nastolatek, który niemal od razu pomógł wstać chłopakowi z lokami.

- Osz ty w mordę.. - Mruknął Terumi, patrząc na nowoprzybyłego.
- To przecież dziecko Nagumo i Suzuno!!

- CO?! - Złotooki zareagował od razu, patrząc na wyższego od niego licealistę.

- ....Co - Reakcja Ryuuji'ego wcale nie była inna, patrzył jedynie ze znakiem zapytania na długowłosego.

- Todoroki?.. - Wspomniany Midoriya spojrzał swego przyjaciela ze znakiem zapytania.

- Nie znam ich. - Mruknął w odpowiedzi starszy.

- Wiecie, swego czasu byłem boską swatką. - Czerwonooki odrzucił kosmyk swych włosów na placy, po czym odezwał się znowu.
- NaguSuzu is real, mówię ci Mido. - Zaraz po tym, dopiero w tym momencie wstał z ziemi.
- Teraz przyznać się, który nie był skupiony?

- Bo wiesz... - Czarnooki próbował jakoś złożyć zdanie, lecz po chwili przerwał mu Haruya.

- Nie zdążyłem zjeść rano kanapki. To oczywiste, że myślałem właśnie o niej.

- Ty... Ugh.

~ ● ~

Kilka prób jeszcze było, jednak ostatecznie nasi władcy wreszcie trafili do odpowiedniego miejsca. Jednak...

- Ale tu ciemno. Ale tu zimno. - Burknął złotooki, pocierając swoje ramiona.
- Osamu, weź daj mi swoją bluzę, wyższy jesteś to będzie mi za koc.

- Osamu?... - Nagle Midorikawa rozejrzał się wokół, jednak nie zobaczył nigdzie czarnowłosego towarzysza.

Melow~

- Tak jak myślałem.. - Terumi wziął czarnego kota na ręce, gdy tylko go usłyszał.
- U niektórych.. Aura jest porównywalna do czegoś innego. W tym przypadku padło nam na Sagi-senpai.

- Jeśli tak jest, szukajmy gdzieś lodówki. Tam powinny być kostki lodu takie jak Fuusuke. - Odparł czerwonowłosy, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Nagumo..

- No co?

- Nah, nic. - Afuro wywrócił oczami, po czym wrócił do kontynuacji.
- Istnieją też niestety potwory. Pewne maszkaradne stworzenia, które tylko czyhają na nasze życia.

- A-Aphrodi... - W czarnych oczach Midorikawy pojawiło się przerażenie, zaś sam blondyn go nie rozumiał.

Odwrócił się ciekawy, po czym sam wraz z kotem, wręcz zrobił się biały ze strachu.

Czarny stwór, mający białe oczy, przyglądał się mu, choć wcale nie wyglądał przyjaźnie. Z jego długich, cienkich, ostrych kłów kapała niezidentyfikowana ciecz.

- Haha.. No.. Dawno żeśmy się nie widzieli... - Długowłosy zaśmiał się nerwowo, po czym w tempie ekspresowym pogłaskał kota po grzbiecie.
- Mruuuucz kiciu... No dalej, takie stworki to uspokaja.. Osamu, mruuuucz...

Z krtani monstrum wydobył się potężny ryk, a cała trójka wraz z kotem w dłoniach, wzięła nogi za pas i zaczęła uciekać.

- Też mi mruczenie! - Krzyknął w biegu Afuro, wchodząc do jakiegoś tunelu, wyrytego w skale. Niestety pozostała dwójka musiała uciekać gdzieś indziej, stwór był cały czas za nimi.

Po jakimś czasie udało im się ukryć wśród wielu kamieni, porozrzucanych mebli i... Ogólnie, obecne miejsce wyglądało jak jakiś rozwalony dom.

Zielonowłosy przez szczelinę spojrzał na wyrwaną ścianę, gdzie stał potwór. Nasłuchiwał on, a na nieszczęście władców, Ryuuji wyglądał jakby zaraz miał kichnąć.

Gdy tylko owe wydarzenie miało się stać, Haruya w trybie natychmiastowym zatkał usta i nos przyjacielowi. Ten jednak odchylił się, tym samym nadeptując na jego rękę.
Tak czy owak, sam Ryuuji następnie zatkał usta czerwonowłosemu.

Czarna zmora znikła, a dwójka osób wymieniła porozumiewawcze spojrzenia.
Dziesięć sekund później, oboje odetchnęli z ulgą.

- Mój ty Boże..--

- Afuro tu nie ma. - Złotooki wstał z desek, rozgladając się wokoło.
- Co tu się stało..

- Też to słyszysz? - Zapytał Midorikawa, nadal cichym tonem.

Złotooki już chciał odpowiedzieć "Nie", jednak lada moment usłyszał cichutki szloch.

Młodszy ostrożnie podszedł do szafy, która była delikatnie uchylona.
Spojrzał ciekawsko na źródło dźwięku, którym okazał się być.. Mały chłopiec.

- Na niebiosa.. - Zielonowłosy otworzył drzwiczki, ukazując posturę niewinnego dziecka, które trzymało misia.

- Endo...? - Haruya zamrugał kilkukrotnie, zaś Ryuuji spojrzał na niego ze zdziwieniem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro