9
Sam nie wiem jak długo płakałem nad swoją zbrodnią. Bolało mnie w środku jak za każdym razem na przerwach go biliśmy, przezywaliśmy... jak po prostu go krzywdziłem z innymi...
Do pokoju weszła zamazana biała postać. Widząc mnie przykucnęła obok mnie.
- R-red...? - powiedział nieśmiało chłopak.
Od razu rozpoznałem kto to... W-whi-ite...
- Nie... chcę pobyć sam... chcę się...chcę się ukarać, za to co ci zrobiłem.... ja... p-prz-zep-prasz-szam... - wymruczałem.
Nie mogłem z siebie nic więcej wydusić. Biała postać pomogła mi wstać.
- Red... nic się nie stało...? - powiedział niepewnie zbliżając się do mnie.
- Nie dotykaj mnie.... czuje obrzydzenie do siebie... - powiedziałem ze łzami w oczach.
*White*
Długo mi zajęło uspokojenie tego wielkiego wilka. Nie moja wina że się zmienił. Gładziłem jego sierść między uszami była taka miękka, puszysta...
- Mrr... - mruknął po czym ja się zarumieniłem.
- Purrr... - chłopak zmienił się w człowieka lecz nie miał na sobie żadnych ciuchów. Szybko okryłęm go kołdrą i wstałem z jego łóżka kierują się do jego szafy.
- Nie brzydzisz się mną....? - spytał wstając.
- S-sam n-nie w-wiem.. - odpowiedziałem niepewnie.
- Yhym... - powiedział i przysunął się do mnie.
Objął mnie od tyłu i przytulił, robiąc malinkę na karku.
- Stary... ja mam dziewczynę... - powiedziałem.
- Przepraszam... - powiedział i wyminął mnie.
Wziął bieliznę i jakieś ubrania. Poszedł się ubrać a ja czekałem na niego w pokoju.
- J-już... - powiedział lekko przybity.
- R-red, widzę że jest coś nie tak... - powiedziałem i wstałem do niego.
- Ale ja mówię że jest OKEJ?! Czego ty kurwa nie rozumiesz?! - wydarł się na mnie.
Jego oczy zalśniły na ostry czerwony kolor. Wiedziałem do czego jest zdolny... ale nie od takiej rzeczy... nie uderzyłby mnie... a jednak to zrobił...
- W-whi-ite... - wymruczał.
Wyszedłem zapłakany z jego pokoju. Chciałem się wyżyć. Moja wilcza natura dawał o sobie znać. Nim się obejrzałem wybiegłem z akademika na czterech łapach.
Za akademikiem jest polana. Nigdy wcześniej tam nie byłem. Pobiegłem tam co sił w łapach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro