Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Sam nie wiem jak długo płakałem nad swoją zbrodnią. Bolało mnie w środku jak za każdym razem na przerwach go biliśmy, przezywaliśmy... jak po prostu go krzywdziłem z innymi...

Do pokoju weszła zamazana biała postać. Widząc mnie przykucnęła obok mnie.

- R-red...? - powiedział nieśmiało chłopak.

Od razu rozpoznałem kto to... W-whi-ite...

- Nie... chcę pobyć sam... chcę się...chcę się ukarać, za to co ci zrobiłem.... ja... p-prz-zep-prasz-szam... - wymruczałem.

Nie mogłem z siebie nic więcej wydusić. Biała postać pomogła mi wstać.

- Red... nic się nie stało...? - powiedział niepewnie zbliżając się do mnie.

- Nie dotykaj mnie.... czuje obrzydzenie do siebie... - powiedziałem ze łzami w oczach.

*White*

Długo mi zajęło uspokojenie tego wielkiego wilka. Nie moja wina że się zmienił. Gładziłem jego sierść między uszami była taka miękka, puszysta...

- Mrr... - mruknął po czym ja się zarumieniłem.

- Purrr... - chłopak zmienił się w człowieka lecz nie miał na sobie żadnych ciuchów. Szybko okryłęm go kołdrą i wstałem z jego łóżka  kierują się do jego szafy.

- Nie brzydzisz się mną....? - spytał wstając.

- S-sam n-nie w-wiem.. - odpowiedziałem niepewnie.

- Yhym... - powiedział i przysunął się do mnie.

Objął mnie od tyłu i przytulił, robiąc malinkę na karku.

- Stary... ja mam dziewczynę... - powiedziałem.

- Przepraszam... - powiedział i wyminął mnie.

Wziął bieliznę i jakieś ubrania. Poszedł się ubrać a ja czekałem na niego w pokoju.

- J-już... - powiedział lekko przybity.

- R-red, widzę że jest coś nie tak... - powiedziałem i wstałem do niego.

- Ale ja mówię że jest OKEJ?! Czego ty kurwa nie rozumiesz?! - wydarł się na mnie.

Jego oczy zalśniły na ostry czerwony kolor. Wiedziałem do czego jest zdolny... ale nie od takiej rzeczy... nie uderzyłby mnie... a jednak to zrobił...

- W-whi-ite... - wymruczał.

Wyszedłem zapłakany z jego pokoju. Chciałem się wyżyć. Moja wilcza natura dawał o sobie znać. Nim się obejrzałem wybiegłem z akademika na czterech łapach.

Za akademikiem jest polana. Nigdy wcześniej tam nie byłem. Pobiegłem tam co sił w łapach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro